Materiał powstał we współpracy z mBankiem
– Musimy przeprowadzić transformację klimatyczną, pozostając jednocześnie bardzo konkurencyjni ekonomicznie – podkreślił podczas konferencji prof. Andreas Hoepner z University College w Dublinie. Zdaniem analityka, żeby osiągnąć ten cel, potrzebne są elastyczne i ambitne plany transformacji, a podczas ich opracowywania trzeba się skupić na trzech poziomach. – Pierwszy poziom, zgodnie z porozumieniem paryskim, to oczywiście dekarbonizacja. Drugim poziomem jest zazielenienie technologii, czyli nakłady inwestycyjne na „zielone” rozwiązania. Trzeci poziom to zaś właściwa konkurencyjność. W istocie musimy zrównoważyć te trzy aspekty – wskazał prof. Andreas Hoepner.
19 grudnia 2024 r. EU Platform on Sustainable Finance uruchomiła program Investing for Transition Benchmarks (ITBs). Propozycja zakłada, że benchmark może otrzymać oznakowanie ITB, jeśli jego bazowe aktywa są dobierane, ważone lub wykluczane w taki sposób, żeby portfel benchmarkowy charakteryzował się rosnącą trajektorią ekologicznie zrównoważonych nakładów inwestycyjnych, podczas gdy udział nakładów inwestycyjnych, które nie mają charakteru zrównoważonego, podążał ścieżką dekarbonizacji. Idea ITBs czerpie przykład z benchmarków porozumienia paryskiego.
– Porównując portfele działające według benchmarków porozumienia paryskiego i według tradycyjnych benchmarków, widzimy, że te pierwsze są równie konkurencyjne jak każde inne portfele – ocenił prof. Andreas Hoepner. I dodał, że fundusz inwestycyjny będzie mógł wybrać do swojego portfela najbardziej konkurencyjne firmy.
Uczestnicy Sustainable Financial Competitiveness Summit w Warszawie dyskutowali też o poziomie zainteresowania narzędziami do inwestowania w transformację. Piotr Dmuchowski, prezes PFR TFI i członek zarządu POLSIF, ocenił, że w Polsce jest ono bardzo ograniczone. – Patrząc na to z globalnej perspektywy, to duża część popytu na takie narzędzia jest napędzana przez inwestorów instytucjonalnych, którzy nie są w Polsce zbyt silni. To może być pierwszy powód, dla którego temat ten nie jest wysoko na rynkowej agendzie – ocenił.
Jak dodał, w Polsce najistotniejsze jest finansowanie transformacji przez banki, które – zarządzając ryzykiem – stawiają tę kwestię wysoko na swojej liście priorytetów. Popyt nie jest jednak napędzany przez klientów.
Zdaniem prezesa PFR TFI z uwagi na wymogi regulacyjne praktycznie niemożliwe jest stworzenie legalnego funduszu inwestycyjnego w kraju takim jak Polska. – Niefortunnym skutkiem rozporządzenia SFDR (ang. Sustainable Finance Disclosure Regulation) jako regulacji jest to, że niewielki kapitał, który klienci faktycznie chcą inwestować w zrównoważone projekty, odpływa z kraju, ponieważ znacznie łatwiej jest stworzyć fundusz w oparciu o międzynarodowy indeks, niż bazując na indeksie polskim. To jest główny problem – brak popytu z jednej strony i trudność w tworzeniu legalnych produktów, które mogłyby ten popyt nieco zwiększyć – z drugiej – tłumaczył.
Bartosz Pawłowski, prezes zarządu mTFI, wskazał, że klientów w Polsce wciąż niewiele interesują narzędzia inwestowania w transformację. – Na palcach jednej ręki możemy policzyć klientów, którzy przyszliby do nas i powiedzieli: „Hej, chcę zielony fundusz” – wskazał.
– Poszliśmy bardzo daleko w kierunku gromadzenia bardzo cennych danych, analiz i raportów, a w tym czasie daliśmy się zwieść środowisku zerowych stóp procentowych, które sprawiło, że często nierentowne spółki z sektora czystej energii zyskały na wartości. W rezultacie trochę sami siebie przekonaliśmy, że oto odkryliśmy Święty Graal inwestowania, bo zielona energia nie tylko jest dobra dla naszego zdrowia, ale także przynosi większe zyski. Przez ostatnie trzy lata jednak sytuacja się zmieniła – ocenił Pawłowski.
Jak dodał, największym problemem, zwłaszcza w kraju takim jak Polska, jest kontekst. – Musimy zadbać nie o to, by nasze raporty były fantastyczne, ale o to, by nasi klienci – dostawcy kapitału – rozumieli, w co i dlaczego inwestują – podkreślił. – Bardzo cenię konferencje takie jak ta. Od wielu lat wspieram zrównoważone finanse. Jako mBank i mTFI jesteśmy jednymi z pierwszych w kraju, którzy inwestują w stylu ESG, ale w pewnym momencie musimy wrócić do perspektywy końcowego klienta, czyli inwestora, bo w Polsce kapitał instytucjonalny nie jest jeszcze rozwinięty. A myślenie, że międzynarodowi inwestorzy nagle przyjdą i zaczną inwestować na tak małym rynku, który stanowi 0,2 proc. indeksu MSCI World (wskaźnik giełdowy, Morgan Stanley Capital International Index), jest po prostu oderwane od rzeczywistości – ocenił prezes mTFI.
Materiał powstał we współpracy z mBankiem