Wielkiego poetę i dramaturga znamy z kilku portretów. W szkole uczymy się o jego miłości do matki i ojczyzny. Za historykami literatury powtarzamy, że jest naszym drugim po Mickiewiczu narodowym wieszczem. Ciągle traktujemy go bardziej jak symbol niż człowieka.
Film „Juliusz Słowacki tańczy” to próba stworzenia psychologicznego i artystycznego portretu Słowackiego, której podjęli się Krzysztof Magowski i Maria Nockowska. Magowski, reżyser i scenarzysta telewizyjny, który asystował Ryszardowi Bugajskiemu przy słynnym „Przesłuchaniu”, ma w dorobku m.in. dokument „Łóżko Lenina” i pełnometrażowy film dokumentalny z 1995 roku „Podziwiam pana, panie prezydencie” (nieocenzurowana wersja tego obrazu o kampaniach prezydenckich Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego wciąż czeka na premierę).
Ważne miejsce zajmują w jego filmografii inscenizowane cykle publicystyczne: „Młoda Literatura Polska”, „Literatura według (Leszka) Długosza”. „Juliusz Słowacki tańczy” to już druga rozprawa z naszymi narodowymi wieszczami. Pierwszą były zrealizowane w 1998 roku „Adama... tajemnice” – dokument o Mickiewiczu.
W filmie o Słowackim autorzy starają się pokazać artystę przymierzającego kolejne – a jest ich wiele – romantyczne maski i stroje. Z delikatnego, rozpieszczonego dziecka wyłania się ambitny młodzieniec, który stopniowo przeistacza się w poetę – powstańca, emigranta, melancholijnego samotnika, salonowego ironistę i dandysa. Twórcę „Balladyny” poznajemy też jako pielgrzyma, giełdowego gracza, sekciarza towiańczyka, mistyka, rewolucyjnego wizjonera i proroka wolnej Polski.
Idąc tropami biografii Słowackiego, twórcy filmu dotykają też pewnych tajemnic – np. jego relacji z kobietami, dziwnej adoracji przez mężczyzn, fascynacji i odrzucenia towianizmu.