Morderca zaatakował kilka minut po godzinie 8, kiedy rodzice odprowadzali dzieci do szkoły Ozar Hatorah. Zastrzelił uczącego w szkole rabina, jego trzyletnią córkę i sześcioletniego syna. Zabił też córkę dyrektora placówki. Według świadków napastnik spokojnie pozbierał leżące na chodniku łuski i odjechał czarnym skuterem z miejsca zbrodni.
– Z zimną krwią strzelał do dzieci. Trudno opisać, co dzisiaj czują francuscy Żydzi. Szok, ból i smutek – opowiada „Rz" Serge Cwajgenbaum, sekretarz generalny Europejskiego Kongresu Żydów w Paryżu.
Seryjny morderca?
W żydowskich i muzułmańskich szkołach w całym kraju zaostrzono środki bezpieczeństwa. Policja obawia się, że morderca zaatakuje ponownie. W regionie Midi-Pyrenees, gdzie doszło do ataku, ogłoszono czerwony alert - najwyższy w czterostopniowej skali stopień alertu antyterrorystycznego.
Niewykluczone, że sprawca ma związek z dwoma wcześniejszymi atakami. W czwartek w miejscowości Montauban, 50 kilometrów na południe od Tuluzy, zamachowiec otworzył ogień do trzech francuskich żołnierzy, kiedy korzystali z bankomatu. Dwóch zginęło na miejscu, a trzeci w stanie krytycznym trafił do szpitala. Cztery dni wcześniej w Tuluzie napastnik strzałem w głowę zabił innego żołnierza w cywilu. Sprawca poruszał się na skuterze i używał broni automatycznej. W poniedziałkowym ataku użyto broni o tym samym kalibrze.
– To dzień narodowej tragedii. Barbarzyństwo, okrucieństwo i nienawiść nigdy nie zwyciężą – mówił łamiącym się głosem prezydent Nicolas Sarkozy, który przyjechał na miejsce wczorajszego zamachu.