Uchodźcy: Unia ulega emocjom

Drastyczne zdjęcie martwego syryjskiego dziecka na tureckiej plaży mobilizuje Brukselę do działania. Takiego impulsu szczególnie obawia się Polska.

Aktualizacja: 04.09.2015 09:48 Publikacja: 03.09.2015 21:02

Turecki policjant podnosi ciało trzyletniego Aylana Kurdi na wybrzeżu Bodrum

Turecki policjant podnosi ciało trzyletniego Aylana Kurdi na wybrzeżu Bodrum

Foto: AFP/DOGAN NEWS AGENCY

Trzyletni Aylan Kurdi utopił się, gdy pełna uciekinierów barka wywróciła się w drodze między wybrzeżem Turcji a grecką wyspą Kos. Na Morzu Śródziemnym zginęli także jego niewiele starszy brat i matka. Cała rodzina próbowała wydostać się z Syrii i dotrzeć do Kanady, gdzie mieszka ich ciotka. Teoretycznie władze kanadyjskie powinny wydać wizę uciekinierom w konsulacie w Stambule, ale tak się nie stało.

To jednak nie Kanada stała się wczoraj celem ataku, ale kraje Europy Środkowej, w tym Polska.

– Nie możemy milczeć, gdy giną niewinne dzieci. Nie wymienię z nazwy państw, które blokują pomoc, ale to niemoralne – zareagował emocjonalnie prezydent François Hollande.

Jeszcze w lipcu Francja była przeciwna wprowadzeniu systemu obowiązkowego podziału uchodźców między wszystkie kraje Unii, ale wczoraj Hollande z kanclerz Angelą Merkel przedłożył do akceptacji Brukseli właśnie takie rozwiązanie. Ma zostać rozpatrzone na spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych UE 14 września.

Niezależnie od tego już w przyszłym tygodniu szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker przy okazji dorocznego przemówienia o stanie Unii chce zaproponować rozdzielenie między kraje UE dodatkowo 100 tys., a może nawet 120 tys. uchodźców. O takim rozwiązaniu w czwartek wspomniał przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. Mechanizm byłby nie tylko obowiązkowy, miałby też być uruchamiany za każdym razem, gdy do Unii będzie docierała fala uchodźców.

Ilu przyjmie Polska

KE już w maju próbowała rozdzielić w ten sposób 40 tys. uchodźców, ale za sprawą blokady m.in. Hiszpanii, Polski i państw bałtyckich stanęło na dobrowolnym systemie i podziale 32,5 tys. uciekinierów, z czego nasz kraj zgodził się przyjąć 2,2 tys., o tysiąc mniej, niż pierwotnie proponowano.

Tym razem system miałby objąć przyjezdnych, którym udało się dotrzeć nie tylko do Grecji i Włoch, ale także na Węgry. Gdyby zachować pierwotny klucz podziału, oznaczałoby to, że Polska musiałaby przyjąć dodatkowo 10 434 uchodźców oraz wcześniej uzgodnionych 962 uchodźców z obozów znajdujących się poza granicami UE.

Propozycję Junckera nasz kraj jednak odrzuca. Nie zgadza się przede wszystkim na obligatoryjny charakter mechanizmu.

– Dla nas do przyjęcia jest jedynie system dobrowolny, i to taki, który odpowiada naszym możliwościom integracji uchodźców – mówi „Rz" minister ds. europejskich Rafał Trzaskowski.

Pomysł Junckera musi być przyjęty przez Radę UE, ale nie jest jasne, czy wymagane jest do tego jednomyślne poparcie krajów członkowskich, czy wystarczy kwalifikowana ich większość.

W czwartek premier Ewa Kopacz powiedziała, że nasz kraj zgodzi się przyjąć więcej uchodźców, niż uzgodniono w lipcu, i zrobi to szybciej, niż do tej pory zakładano (dwa lata). Wątpliwe jednak, abyśmy zgodzili się na tak duży skok w liczbie przyjmowanych imigrantów. Już w piątek w Pradze przywódcy Polski, Czech, Węgier i Słowacji mają w tej sprawie przyjąć wspólne stanowisko.

– Będziemy działali w duchu odpowiedzialności, ale nie zgodzimy się, aby winą za obecny kryzys obarczano kraje Europy Środkowej – mówi Trzaskowski.

Do 14 września rząd chce zbudować szeroką koalicję, która powstrzyma plan forsowany przez Junckera z poparciem Merkel i Hollande'a. Polscy dyplomaci mają w szczególności nawiązać kontakt z władzami Hiszpanii i Portugalii, które tak jak my są niechętne przyjmowaniu większej liczby imigrantów i oddaniu Brukseli kontroli nad polityką migracyjną. Poza krajami wyszehradzkimi możemy liczyć na poparcie państw bałtyckich. 7 września do Berlina ma polecieć wiceszef MSW Piotr Stachańczyk, aby spróbować wynegocjować kompromisowe rozwiązanie z Niemcami.

Chaos w Budapeszcie

W czwartek pod bardzo ostrym naciskiem znalazły się Węgry, i to nie tylko ze strony polityków, ale także najpoważniejszych zachodnich mediów, jak BBC. Do Brukseli przyjechał tego dnia premier Węgier Viktor Orbán. W rozmowach z szefami unijnych instytucji próbował wyjaśnić kontrowersyjną politykę wobec uchodźców, ale wielkiego uznania nie znalazł.

– To nie jest problem europejski, ale niemiecki. Nikt z nich nie chce zostać na Węgrzech, pojechać na Słowację, do Polski czy Estonii. Wszyscy chcą do Niemiec – powiedział Orbán. Taka ocena nie bardzo spodobała się Niemcowi Martinowi Schulzowi, przewodniczącemu Parlamentu Europejskiego.

– To efektowne, ale nieprawdziwe. Europa potrzebuje uczciwej dystrybucji uchodźców – powiedział. Zdziwienie w Europie budzi też chrześcijańska retoryka Orbána. W artykule opublikowanym przez dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung" węgierski premier martwił się islamskim wyznaniem uchodźców i uznał, że stanowią oni zagrożenie dla chrześcijańskiej Europy. Orbán uważa, że jego obowiązkiem jest obrona granic przed uchodźcami, dlatego zbudował płot na granicy z Serbią. Kraje zachodniej Europy sądzą natomiast, że ich moralnym obowiązkiem jest przyjęcie uchodźców.

– W Europie mieszka 507 mln ludzi. Jeśli przyjmiemy nawet 500 tys. uchodźców i rozdzielimy ich między 28 państw, nie będzie to żaden problem. Ale przyjęcia takiej liczby tylko przez kilka krajów będzie trudne – powiedział Schulz.

Węgry mają jednak coraz więcej trudności z radzeniem sobie z falą uchodźców. Po kilku dniach koczowania na głównym dworcu stolicy Keleti rano kilkutysięczny tłum uciekinierów został niespodziewanie wpuszczony na perony. Tu czekały na nich pociągi, ale nie te międzynarodowe, do Niemiec czy Austrii, tylko lokalne, które miały ich dowieźć do obozów przejściowych. Gdy zagubieni uciekinierzy zdali sobie z tego sprawę, nie chcieli opuścić wagonów. Doszło do brutalnych starć z policją.

– Staramy się przestrzegać prawa, które zakłada, że nielegalni imigranci nie mogą swobodnie podróżować po Europie, tylko powinni zostać zarejestrowani i osadzeni w specjalnych obozach – tłumaczy rzecznik Orbána Zoltan Kovacs.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1078
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1077
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1076
Świat
Trump wycofuje USA z Rady Praw Człowieka. Koniec pomocy dla palestyńskich uchodźców
Świat
Thorsten Klute: Niemcy przed wyborami. Czy SPD ma jeszcze szansę?