Dr Bodnar: COVID-19? Tę chorobę się z powodzeniem leczy amantadyną

- Nie wiem, dlaczego się choroby nie leczy. Przecież pacjent, który ma COVID-19 nie jest w ogóle badany w domu, on się odbija od telefonu. Były lżejsze choroby, które nie dały tylu powikłań i nigdy się nie leczyło choroby przez telefon - powiedział dr Włodzimierz Bodnar, pulmonolog z Przemyśla, przekonując na antenie Polsat News, że COVID-19 można leczyć amantadyną.

Aktualizacja: 29.03.2021 21:31 Publikacja: 29.03.2021 20:35

Dr Bodnar: COVID-19? Tę chorobę się z powodzeniem leczy amantadyną

Foto: AFP

zew

W 391 dniu epidemii koronawirusa w Polsce na Śląsku i w Lublinie rozpoczęły się badania, czy amantadyna może być używana w leczeniu pacjentów zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2. Zgodę na badania Agencja Badań Medycznych wydała pod koniec 2020 r.

Amantadynę w leczeniu COVID-19 stosuje dr Włodzimier Bodnar z Przemyśla. Pytany, czego oczekuje po badaniach odparł w Polsat News, że spodziewa się leku, który pomoże opanować pandemię. - Ja doskonale wiem, że lek jest skuteczny, działa, ale chcieliśmy udowodnić Polsce i światu, że tak jest - dodał.

Dr Bodnar wyraził przypuszczenie, że wyniki badań klinicznych mogą pojawić się "szybko", ponieważ terapia trwa kilka czy kilkanaście dni.

Czytaj także: Apel wojewody dolnośląskiego w sprawie wzywania karetek

Pulmonolog był pytany o statystyki dotyczące swej pracy w przychodni, która w normalnym trybie działa od czerwca. - Przyjąłem osobiście grubo ponad 3 tys. osób z COVID-19 - poinformował. Ile z nich jest teraz zdrowych? - Powiem inaczej: ile nie jest zdrowych? Garstka - odparł lekarz.

Czytaj także: Amantadyna nie jest cudownym lekiem

"Nikt mi nie umarł. Wszyscy brali amantadynę"

Gość Polsat News mówił, zgłaszają się do niego chorzy w stanie lekkim, średnim, ciężkim i bardzo ciężkim. Dodał, że przypadki, w których leczenie domowe nie jest już możliwe zdarzają się mu 1-2 razy dziennie.

Dr Włodzimierz Bodnar przekazał, że większość personelu z jego kliniki przechorowała COVID-19. - Przechodzili lekko, wszyscy brali amantadynę. Pracuje u mnie ok. 60 osób, a współpracuje ok. 100 - zaznaczył. Mówił, że tylko jeden jego pracownik trafił na oddział, ponieważ dostał arytmii. - Wyszedł bez wielkich powikłań. I nikt mi nie umarł. Wszyscy brali amantadynę - powiedział.

Czytaj także: Obostrzenia. Stołeczna policja nie prowadzi doraźnych kontroli w kościołach

- Ludzie, którzy w pierwszym etapie wzięli amantadynę praktycznie nie mają zespołów pocovidowych. Nie zdarza się, by ludzie, którzy mieli nawet dosyć ciężkie zapalenie płuc, mieli zespół pocovidowy. Oni nie wracają. Cieszą się pełnią zdrowia - przekonywał Bodnar.

- Ja przyjmuję bez maseczki, dlatego że nie byłbym w stanie pracować zakneblowany - oświadczył. - Wdycham miliardy pewnie wirusów - dodał zaznaczając, że nie leczy zdalnie, bo przez telefon nie jest w stanie określić stanu zdrowia pacjenta.

"Tych ludzi nikt nie leczy"

Część środowiska medycznego sceptycznie podchodzi do stosowania amantadyny jako leku dla pacjentów z COVID-19, wskazując na brak badań dotyczących możliwych skutków ubocznych takiej terapii. Minister zdrowia Adam Niedzielski mówiąc o amantadynie stwierdził niedawno, że nie wie, w jakim trybie jest ona stosowana, ponieważ "wymaga zgody komisji bioetycznej, żeby robić eksperymenty". Zadeklarował, że jest "otwarty na nowinki", ale muszą one najpierw przejść odpowiednią procedurę.

Pytany o to dr Bodnar zaprosił "wszystkie telewizje", by przyjechały do Przemyśla, "żeby się przekonać, że tę chorobę da się leczyć bezpiecznie, skutecznie, bez problemu". - Ja to robię - oświadczył. Według lekarza, mianem "eksperymentu" określono "skuteczne leczenie", a resort zdrowia nie oferuje nic w zamian.

- Ja dałem propozycję leczenia. (...) To pan minister eksperymentuje na ludziach, zamykając dostęp ludziom do lekarzy. Tych ludzi nikt nie leczy, nie dostają znikąd pomocy - mówił gość Polsat News.

"Pacjent z COVID-19 odbija się od telefonu"

- Nie wiem, dlaczego się choroby nie leczy. Przecież pacjent, który ma COVID-19 nie jest w ogóle badany w domu, on się odbija od telefonu - powiedział Włodzimierz Bodnar.

- Były lżejsze choroby, które nie dały tylu powikłań i nigdy się nie leczyło choroby przez telefon - podkreślił.

Pulmonolog był też pytany o to, dlaczego teraz w szpitalach zaczyna brakować miejsc dla pacjentów z COVID-19. Odpowiedział, że pacjenci nie mieli dokąd pójść - nikt ich nie badał i nie osłuchał.

Dr Bodnar mówił, że pacjent z kaszlem i gorączką dzwoni do przychodni i słyszy, by wykonał test na koronawirusa. Gdy ma wynik dodatni, słyszy w przychodni, że nie może zostać przyjęty, bo ma COVID-19. Dostaje leki. Gdy jego stan się pogorszy, wzywa karetkę. Pogotowie bada pacjenta i jeśli ocenia, że jego stan nie jest jeszcze ciężki, to nie zabiera go do szpitala z uwagi na brak miejsc. Pacjent słyszy, że do szpitala trafi, jak jego stan się pogorszy. - Tak wygląda leczenie w Polsce - podkreślił Bodnar.

Czy należy otworzyć przychodnie? - Oczywiście, że tak. Tę chorobę (COVID-19 - red.) się z powodzeniem leczy amantadyną - oświadczył.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 986
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 985
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 984
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 982
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 981