Deneuve jest jedną z około stu autorek listu otwartego, wyrażającego ubolewanie wobec fali "donosów", które nastąpiły po oskarżeniu hollywoodzkiego potentata filmowego Harvey'a Weinsteina. Aktorka i inne sygnatariuszki listu oświadczyły, że mężczyźni powinni "mieć prawo do podrywania kobiet".
List opublikowany został w dzienniku "Le Monde". Autorki stwierdzają, że "polowanie na czarownice", które nastąpiło, zagraża wolności seksualnej.
"Gwałt jest zbrodnią, ale natarczywy lub niezręczny flirt nią nie jest" - czytamy w liście, podpisanym także przez Catherine Millet, autorkę pamiętnika z 2002 roku "Życie seksualne Catherine M.". Pisarka w swojej książce wspominała o swoim życiu seksualnym w sposób niezwykle realistyczny, jednoznaczny, pozbawiony śladów pruderii.
Autorki zaznaczają, że ujawnienie sprawy Weinsteina było "konieczne" w ujawnianiu tego, jak niektórzy mężczyźni nadużywają swojej władzy, jednak twierdzą, że zarzuty poszły za daleko. "Mężczyźni zostali ukarani natychmiastowo, wymusza się ich rezygnację z pracy, kiedy wszystko, co zrobili, to dotknięcie czyjegoś kolana czy próba skradnięcia pocałunku" - czytamy.
Pismo wskazuje na niebezpieczeństwa związane z kampanię #metoo. Zdaniem syngnatariuszek akcja doprowadziła do publicznych oskarżeń osób, które "nie mając możliwości udzielenia odpowiedzi lub obrony zostały postawione dokładnie w tym samym miejscu, co przestępcy seksualni". List sugeruje również, że sytuacja stała się problematyczna także dla kobiet.