Polacy wybierają życie na wsi

W ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba mieszkańców miast spadła o prawie 300 tys. osób.

Publikacja: 03.01.2014 12:00

– Trend odpływu mieszkańców z miast jest już raczej nie do zatrzymania – mówi prof. Bogdan Jałowiecki, socjolog z SWPS. – Miasta odstraszają mieszkańców, bo życie w nich jest uciążliwe, drogie, a w dodatku władze miejskie rzadko oferują mieszkańcom coś ekstra w zamian. Wolą w centrach miast banki niż tętniące życiem rynki.

Z opublikowanego właśnie przez Główny Urząd Statystyczny raportu „Miasta w liczbach 2011" wynika, że z polskich miast poza ich granice wyprowadziło się wtedy 30,7 tys. osób. Liczba ta jest co prawda jedną z najniższych w ostatnim dziesięcioleciu, ale to skutek tego, że w 2011 r. dodatkowych pięć miejscowości otrzymało prawa miejskie.

Obecnie w 908 miastach mieszka przeszło 23 mln osób. Od 2002 r. opuściło je o prawie 500 tys. mieszkańców więcej niż do nich się sprowadziło, a ogólna liczba zamieszkujących miast spadła o prawie 300 tys. W tym czasie liczba mieszkańców wsi zwiększyła się o 284 tys.

Proporcjonalnie najwięcej mieszczuchów zamieszkuje obecnie województwo śląskie.

Bogaci szukają spokoju

Zdaniem prof. Krystyny Iglickiej, rektora Uczelni Łazarskiego, na opuszczenie miasta decydują się dwie grupy Polaków. Z jednej strony są to bogate 50-latki, którym udało się uzyskać wysoką pozycję społeczną i zawodową, a co za tym idzie, także spore zarobki.

– Ci wyprowadzają się dalej. Nie interesuje ich życie w miasteczkach satelitach, ale raczej budują domy w odległych wsiach, gdzie mogą liczyć na większy spokój – tłumaczy prof. Iglicka.

Druga grupa to młodzi, dość dobrze zarabiający profesjonaliści, którzy budują domy lub kupują mieszkania w miejscowościach położonych na obrzeżach aglomeracji.

– Z jednej strony chodzi o to, że poza granicami miast mieszkania są tańsze i można pozwolić sobie na większy metraż. Z drugiej strony są tam lepsze warunki do wychowywania potomstwa, bo jest zielono, czysto, a dzieci mają większą swobodę – tłumaczy Iglicka.

Dodaje, że młodzi rodzice boją się także kontaktu ich dzieci z tzw. elementem zamieszkującym lokale komunalne w centrach miast.

Wieś się podciągnęła

Niebagatelne znaczenie dla tych migracji ma to, że w ostatnich latach polska wieś bardzo się rozwinęła, a warunki życia są niejednokrotnie lepsze niż w miastach. Dzięki funduszom unijnym powstały lepsze drogi, kanalizacja, ośrodki sportu i rekreacji czy centra kulturalne.

Przybyło także przedszkoli. Według GUS ich liczba w ostatnich latach poszła w górę, a w ciągu dekady liczba dzieci wiejskich uczęszczających do przedszkola zwiększyła się o przeszło 40 proc.

Eksperci przyznają jednak, że część osób meldujących się na wsi tak naprawdę nigdy nie wyjeżdża z miasta. Chodzi o to, że dzięki takiemu meldunkowi można mieć np. tańsze ubezpieczenie samochodu.

Mieć dokąd wrócić

Z raportu GUS wynika, że od 2009 r. w powiatach położonych wokół dużych miast gwałtownie wzrasta liczba dzieci. Odwrotnie jest w miastach, gdzie liczba osób w wieku przedprodukcyjnym z roku na rok maleje, a przybywa seniorów.

W ostatnich latach odsetek osób w wieku poprodukcyjnym wzrósł w miastach o 3,5 pkt proc. i wynosi obecnie 18,3 proc. Dla porównania liczba osób w wieku przedprodukcyjnym to 16,9 proc. i ciągle maleje.

– Polskich emerytów z reguły nie stać na wybudowanie wymarzonego domku na wsi, więc zmuszeni są pozostawać w swoich dotychczasowych mieszkaniach w mieście – tłumaczy prof. Jałowiecki.

Młodzi ludzie boją się przeprowadzać daleko od miasta. – Ich życie jest wciąż ściśle związane z miastem. Tam mają pracę, znajomych, tam toczy się też życie kulturalne. Nie chcą skazywać się ani na długie dojazdy, ani na całkowitą izolację – tłumaczy Iglicka.

Utrzymywanie związków z miastami ma dla nich też znaczenie z tego powodu, że niektórzy z nich po kilku latach postanawiają jednak wrócić. ?– Problemem jest zazwyczaj szkoła dzieci. W miastach są one z reguły lepsze niż na prowincji. Wiele osób też po prostu nie wytrzymuje codziennych dojazdów – mówi prof. Jałowiecki.

Zmniejszająca się liczba dzieci w miastach to także skutek tego, że w aglomeracjach jest wiele samotnie żyjących kobiet, które nawet gdyby chciały założyć rodzinę, to nie mają z kim. Statystycznie na 100 panów w miastach przypada aż 111 pań. Na wsi proporcje są wyrównane (100 do 101).

Cierpią budżety

Coraz częstsza migracja z miast na prowincję oznacza także mniejsze wpływy do miejskiej kasy. Z danych GUS wynika, że w porównaniu z 2002 r. wpływy w powiatach otaczających duże miasta poszły w górę średnio o 27 proc. Tymczasem w samych miastach wzrost wyniósł zaledwie 0,5 proc.

– Dlatego właśnie dobrze zarządzane miasta dbają o to, by ludzie chcieli tam mieszkać i płacić podatki. To im się po prostu bardziej opłaca – mówi Iglicka.

Jako przykład podaje podwarszawski Grodzisk Mazowiecki – miasto prowadzące aktywną politykę prorodzinną, wprowadzające np. ulgi dla rodzin wielodzietnych. Takie działania się opłacają. Od 2008 r. liczba mieszkańców gminy zwiększyła się o przeszło 2,5 tys.

– Trend odpływu mieszkańców z miast jest już raczej nie do zatrzymania – mówi prof. Bogdan Jałowiecki, socjolog z SWPS. – Miasta odstraszają mieszkańców, bo życie w nich jest uciążliwe, drogie, a w dodatku władze miejskie rzadko oferują mieszkańcom coś ekstra w zamian. Wolą w centrach miast banki niż tętniące życiem rynki.

Z opublikowanego właśnie przez Główny Urząd Statystyczny raportu „Miasta w liczbach 2011" wynika, że z polskich miast poza ich granice wyprowadziło się wtedy 30,7 tys. osób. Liczba ta jest co prawda jedną z najniższych w ostatnim dziesięcioleciu, ale to skutek tego, że w 2011 r. dodatkowych pięć miejscowości otrzymało prawa miejskie.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Społeczeństwo
Nawet 27 stopni w majówkę. Ale w weekend pogoda się zmieni
Społeczeństwo
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Kto ucieknie z kraju, gdy wybuchnie wojna
Społeczeństwo
Sondaż: Jak Polacy oceniają pontyfikat papieża Franciszka?
Społeczeństwo
Państwo w państwie. Miliony za śmieci na koszt mieszkańców gminy.
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Społeczeństwo
Kruche imperium „Królowej Zakopanego”