„Wielkiej Polski moc to my!” – to hasło, pod którym w poniedziałek, 11 listopada, wyruszy tegoroczny Marsz Niepodległości. Trasa przebiegnie z ronda Dmowskiego na błonia Stadionu Narodowego, a jeśli powtórzy się frekwencja w ubiegłych lat, weźmie w nim udział od kilkudziesięciu do nawet ponad 100 tys. osób.
Marsz organizowany jest od 2009 roku i na trwale wrósł w kalendarz wydarzeń w Warszawie. Tym razem organizatorzy muszą jednak mieć się na baczności. Wszystko za sprawą pisma, jakie do warszawskiego ratusza skierowała Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
Prokuratura bada przebieg Marszu Niepodległości z 2018 roku
Ta ostatnia prowadzi śledztwo w sprawie przestępstw, głównie związanych z tzw. mową nienawiści, które miały mieć miejsce podczas marszu w 2018 roku. Wyjaśniała, że posiada nagranie dokumentujące stosowanie przez jednego z uczestników groźby karalnej, a znamiona przestępstwa mogły wypełniać niektóre z haseł skandowanych i umieszczanych na transparentach.
Czytaj więcej
Od początku mówiłem, że każdy ma prawo demonstrować, jeśli przestrzega prawa. Sprzeciwiałem się temu, by narodowcy mieli monopol na ten dzień (...) Jeżeli mamy jeden marsz, to nie mam powodu, żeby odmówić, żyjemy w wolnym kraju. Nie będzie żadnych preferencji dla narodowców, ale my będziemy się bardzo szczegółowo temu przyglądać - powiedział prezydent Rafał Trzaskowski, mówiąc o wydaniu zgody na przejście Marszu Niepodległości ulicami stolicy.
I właśnie w ramach tego śledztwa prokuratura postanowiła poinformować prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego o uchybieniach w działaniach formalnie nadzorowanego przez niego Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Prokurator Remigiusz Krynke z Prokuratury Warszawa-Praga informuje nas, że pismo zostało wysłane 29 października, a śledczy poinformowali ratusz o przestępstwach i wykroczeniach nie tylko podczas marszu w 2018 roku, ale też w innych latach.