„Kaczmarek” oraz „Dziedzic” – takie nazwiska mieli nosić 19 i 27-letni Syryjczycy, którzy przed świętami przylecieli samolotem z Aten na lotnisko w Katowicach-Pyrzowicach. Przy kontroli pokazali polskie dowody osobiste z takimi personaliami – rzecz jasna, dokumenty były sfałszowane.
- Ci podróżni posługiwali się wyłącznie językiem arabskim, nie znali słowa polsku, więc czynności służbowe z udziałem obu „Polaków” prowadziliśmy z udziałem tłumacza języka arabskiego – mówi "Rzeczpospolitej" mjr. Szymon Mościcki, rzecznik Śląskiego Oddziału Straży Granicznej. Przesłuchani przyznali, że podróż z Syrii do Polski zorganizowali im przemytnicy, a zapłacili za nią po 13 tys. euro. Z Polski chcieli dostać się do Holandii i tam wystąpić o azyl. Mężczyźni nie posiadali ważnych wiz ani innych dokumentów uprawniających ich do pobytu w strefie Schengen.