Do Polski trafiło już ponad milion uciekających przed wojną Ukraińców. Ofiarnie przyjmuje ich społeczeństwo, tymczasem internet przeżywa zalew nieprawdziwych informacji mających osłabić chęć pomocy. Powtarzane bezrefleksyjnie mogą wywołać zamęt, panikę i czarne scenariusze – twierdzą eksperci.
Według nich w internecie pojawiają się tysiące fake newsów wykorzystujących jako motyw wojnę w Ukrainie. NASK, instytucja zajmująca się zapewnieniem bezpieczeństwa w internecie uczula, by nie powtarzać ich bezrefleksyjnie. NASK pomaga odróżnić prawdę od kłamstw – uruchomił profile „WłączWeryfikację” na Facebooku i Twitterze (@WeryfikacjaNASK), na których eksperci sprawdzają kolportowane w sieci pogłoski i wskazują, które z nich noszą znamiona dezinformacji.
Treści, które mają wprowadzać w błąd, antagonizować, wzbudzać niechęć czy nienawiść pojawiają się głównie w komentarzach i na portalach społecznościowych od 24 lutego, kiedy wybuchła wojna w Ukrainie. Ich przekaz wciąż jest modyfikowany i dopasowywany do rozwoju sytuacji.
– Najpierw był nacisk na wzbudzenie chaosu i negatywnych emocji w społeczeństwie. Przez pogłoski, że zabraknie benzyny, żywności i że załamie się polska gospodarka – mówi „Rzeczpospolitej” Marta Gromada, kierownik Zespołu Konfekcjonowania Danych w NASK. – Potem trendy się zmieniły i zaczęto straszyć uchodźcami – że zajmą miejsca w pracy i w szkołach, że będą się starać o 500+ i że przez nich będzie utrudniony dostęp do szpitali – dodaje ekspertka.
Czytaj więcej
Mazowiecki Państwowy Wojewódzki Inspektor w Warszawie podkreśla stanowczo, że nie zakazuje wolontariuszom rozdawania potrzebującym kanapek robionych przez prywatne osoby, a rozpowszechniane na social mediach informacje i komentarze to fake newsy. Przekazuje też ważne informacje i rady.