Kiler wyjął dwa pistolety w dyskotece pełnej ludzi. Wszyscy padli na podłogę. Wypalił dwa magazynki w uciekającego Krzysztofa Sz. ps. Kraszan, bossa częstochowskiego półświatka.
Choć od tak spektakularnej zbrodni minęło 13 lat, do dzisiaj nie udało się znaleźć ani zabójcy, ani jego zleceniodawcy.
Bo śledczy i policjanci nie mają wątpliwości, że tłem zamachu były porachunki przestępcze. A samą egzekucję przeprowadził bezwzględny kiler.
Dobity na korytarzu
36-letni Krzysztof Sz. nie był tuzinkową postacią w częstochowskim świecie przestępczym. Uchodził za lidera lokalnej bandy, która współpracowała z katowickim gangiem Janusza T. ps. Krakowiak.
„Kraszan" mieszkał razem z konkubiną i synem w bloku. Para planowała otworzyć sklep z odzieżą w centrum handlowym Pasaż w al. Najświętszej Maryi Panny. Mieli tam już wynajęte stoisko handlowe.