Kłopoty z mową nienawiści

Prof. Jerzy Bralczyk tłumaczy, w jaki sposób pełne agresji słowa nadają ton publicznej debacie w Polsce, a Doda ujawnia, co sądzi o żywności genetycznie modyfikowanej i współczesnych mężczyznach.

Publikacja: 11.12.2012 01:25

W numerze 1) Pigułki nieszczęścia 2) Seriale dla wścibskich 3) Domy na fali

W numerze 1) Pigułki nieszczęścia 2) Seriale dla wścibskich 3) Domy na fali

Foto: Rzeczpospolita

Dorota Rabczewska jest zdesperowana i zamierza  poświęcić naprawdę wiele sił i czasu, by uchronić się przed niebezpieczeństwem.

– Jestem wielką hedonistką i żyję chwilą. Ale teraz o niczym nie myślę tak bardzo, jak o założeniu gospodarstwa  z moją mamą, żeby się jakoś przed tym GMO zabezpieczyć – opowiada w najnowszym wydaniu tygodnika „Przekrój".

Wypowiada się także na temat współczesnych mężczyzn i nie są to, jak można się spodziewać, sądy pochlebne. Mówiąc wprost, nie pozostawia na nich suchej nitki.

– Dwa razy spotkałam się z sytuacją, w której facet mnie błagał, żebym mu urodziła dziecko, które on będzie sobie wychowywał. Tylko mam mu kupić do tego fajny samochód – dzieli się spostrzeżeniami Doda w rozmowie z  Zuzanną Ziomecką, naczelną tygodnika „Przekrój".

Prof. Jerzy Bralczyk nie lubi z kolei określenia „mowa nienawiści" i raczej nie sądzi, by proponowana  przez Platformę Obywatelską ustawa, która ma zaostrzyć prawo wymierzone w ten rodzaj porozumiewania się, odniosła pożądany skutek.

– Wierzę, że i język, i nasza mowa regulują się same. Ufam, że po jakimś czasie ten obyczaj dzisiejszy niedobry, to nadmierne używanie słów wyrazistych, napotka wreszcie jakąś przeszkodę – marzy profesor.

Znany językoznawca wyjaśnia też, że „jeśli używamy jakiegoś słowa w szlachetnym celu, ale zawiera ono negatywny bodziec, to efekt może być odwrotny do zamierzonego. Jeżeli powiem, że nie chcę awantury, to używam słowa --»awantura« i mogę nieświadomie ją sprowokować. Jeżeli mówię »mowa nienawiści«, to używam słowa »nienawiść«. Nie chcę oczywiście mówić o »mowie miłości«, bo to byłaby przesada, ale słowo »spokój« częściej może na nas działać pozytywnie".

„Przekrój" wziął  też na wokandę koniec świata. A właściwie dziewięć jego końców, i zarysował najczarniejsze scenariusze, które mogą się niebawem spełnić.

Jak zginiemy? W Ziemię uderzy planeta Nibiru albo zabiją nas bakterie nieznanej choroby, zaleje potop, przykryje wulkaniczna lawa lub też może dopadnie nas kosmiczna rasa Anunnaki, spokrewniona z Ziemianami, która to rasa wymorduje ludzkość w ramach jakiejś straszliwej zemsty.

Czytelnicy, którzy będą chcieli poszerzyć swoją wiedzę na temat przepowiedni, znajdą w „Przekroju" uzupełniający wywiad z dr. Jesperem Nielsenem, badaczem środkowoamerykańskich kultur prekolumbijskich. Dowiedzą się z niego, że koniec świata nam jednak nie grozi, a już na pewno nie 21 grudnia tego roku.

Dorota Rabczewska jest zdesperowana i zamierza  poświęcić naprawdę wiele sił i czasu, by uchronić się przed niebezpieczeństwem.

– Jestem wielką hedonistką i żyję chwilą. Ale teraz o niczym nie myślę tak bardzo, jak o założeniu gospodarstwa  z moją mamą, żeby się jakoś przed tym GMO zabezpieczyć – opowiada w najnowszym wydaniu tygodnika „Przekrój".

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Społeczeństwo
Młodzi wcześniej testują z „promilami”
Społeczeństwo
Sondaż: Składka zdrowotna dla przedsiębiorców w dół? Znamy zdanie Polaków
Społeczeństwo
Nawet 27 stopni w majówkę. Ale w weekend pogoda się zmieni
Społeczeństwo
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Kto ucieknie z kraju, gdy wybuchnie wojna
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Społeczeństwo
Sondaż: Jak Polacy oceniają pontyfikat papieża Franciszka?