Etos uczciwości jest w Szwecji niezwykle silny. Wielu Szwedów nie może wprost znieść widoku sąsiada, który w pocie czoła kosi trawnik w swoim ogrodzie, choć jednocześnie pobiera zasiłek chorobowy.
Swoje podejrzenia zgłaszają więc do Kasy Ubezpieczeń. W ubiegłym roku z około 20 tysięcy kontroli przeprowadzonych przez pracowników instytucji wypłacającej ubezpieczenia społeczne, aż 9 tysięcy (46 procent) wszczęto właśnie wskutek donosów sąsiadów.
I choć czasem sugestie są bezpodstawne, donosiciele nie dają za wygraną. Swoje wątpliwości ponownie przedstawiają władzom, wysyłając anonimowo list lub telefonując. A pracownicy Kasy Ubezpieczeń mają obowiązek sprawdzenia każdego zgłoszenia – czy dotyczy to pracy na czarno, korzystania z dodatku mieszkaniowego, prawa do alimentów czy też zatrudniania na koszt gminy osobistego opiekuna, choć świadczeniobiorca świetnie daje sobie radę sam w domowych czynnościach.
Zdaniem Kristiny Johnsson, szefowej biura kontroli Kasy Ubezpieczeń regionu Smålandii i Blekinge, osoby zgłaszające podejrzenie oszustwa obawiają się, że „doskonały" szwedzki system ubezpieczeń społecznych ulegnie zepsuciu, jeżeli nie będzie kontrolowany. Według niej zdecydowana mniejszość zgłaszających kieruje się niskimi pobudkami, np. chęcią zemsty na sąsiedzie, którego się nie lubi lub z którym toczy się spór np. o palenie papierosów w ogrodzie.
Socjologowie są jednak mniej optymistyczni. Twierdzą, że za zgłoszeniami kryje się zwykła „szwedzka zazdrość", np. o to, że sąsiad pracuje zbyt mało, a żyje mu się lepiej niż – zdaniem zgłaszającego – powinno.