Jeśli spadkodawca sporządził nowy testament, nie zaznaczając w nim, że poprzedni (czy poprzednie) odwołuje, ulegają odwołaniu tylko te ich postanowienia, których nie można pogodzić z nowym testamentem. A o tym decyduje już sąd.
Sąd ma obowiązek tak tłumaczyć testamenty, żeby zapewnić najpełniejsze urzeczywistnienie woli spadkodawcy. W praktyce ma w tym znaczną swobodę.
Różne rozporządzenia
Problem pokazuje najnowsza sprawa przed Sądem Najwyższym o stwierdzenie nabycia spadku po Marii D., która zostawiła dwa testamenty. Na podstawie testamentu notarialnego z 1984 r. nabyła cały spadek jej krewna Katarzyna K. Siostrzeniec dysponował drugim testamentem własnoręcznym z 1993 r., w którym zapisała mu kamienicę pozostawioną we Lwowie lub ekwiwalent za mienie zabużańskie.
Sądy Rejonowy i Okręgowy w Warszawie oddaliły wniosek siostrzeńca o zmianę postanowienia o nabyciu spadku, uznając, że drugi testament ustanawiał tylko zapis dla niego. W dniu spisywania testamentu ani śmierci nie było jeszcze rekompensaty za mienie zabużańskie.
W rękach sądu
Innego zdania był SN. Prawo do rekompensaty za mienie zabużańskie przewidywała już ustawa z 14 lipca 1961 r. o gospodarce terenami w miastach i osiedlach, więc kiedy Maria D. wystąpiła o nią, tj. w 1990 r., weszło ono do spadku.