Skoro więc urlop wiąże się z bezpieczeństwem życia i zdrowia w kontekście obciążeń wynikających z pracy, to musi zachodzić związek między wypoczynkiem urlopowym a pracą, tak samo jak między pracą a innymi niż urlop postaciami wypoczynku, tj. odpoczynkiem dobowym i tygodniowym. Tu nie chodzi bowiem o związek matematyczny, ale funkcjonalny, aby przemęczony pracownik nie popełniał błędów lub nie utrwalał negatywnych zmian w swoim zdrowiu. A zdrowie nie jest tu jedyną wartością chronioną. Jest jeszcze rodzina czy rozwój osobisty. Nie chodzi więc o to, aby pracownik poświęcił dzieciom pół roku raz na trzy lata, ale aby mógł to czynić regularnie. Wszystko to oznacza, że art. 152 k.p., podobnie jak dyrektywa, wyraża dość oczywistą prawdę, że prawo do urlopu przysługuje na dany rok, a nie „na dany rok oraz na lata następne”. W latach następnych pracownik nie potrzebuje już urlopu z roku poprzedniego, albowiem uzyskuje nowy. Udzielenie urlopu w wymiarze 52 dni raz na dwa lata nie jest tym samym co udzielenie urlopu dwa razy po 26 dni w każdym roku. Z tego powodu pracodawca ma obowiązek udzielić co do zasady nieprzerwanego urlopu w każdym roku kalendarzowym, tak samo jak musi zapewnić obuwie robocze czy osłony maszyn w czasie wykonywania pracy, a nie po pracy. Pracodawca ma więc obowiązek wymusić urlop w każdym roku i ma ku temu narzędzia prawne. Jeśli pracodawca urlopu nie udzieli, to prawo do urlopu wypoczynkowego za dany rok wygasa.
Skoro więc urlop wiąże się z bezpieczeństwem życia i zdrowia w kontekście obciążeń wynikających z pracy, to musi zachodzić związek między wypoczynkiem urlopowym a pracą, tak samo jak między pracą a innymi niż urlop postaciami wypoczynku, tj. odpoczynkiem dobowym i tygodniowym. Tu nie chodzi bowiem o związek matematyczny, ale funkcjonalny, aby przemęczony pracownik nie popełniał błędów lub nie utrwalał negatywnych zmian w swoim zdrowiu. A zdrowie nie jest tu jedyną wartością chronioną. Jest jeszcze rodzina czy rozwój osobisty. Nie chodzi więc o to, aby pracownik poświęcił dzieciom pół roku raz na trzy lata, ale aby mógł to czynić regularnie. Wszystko to oznacza, że art. 152 k.p., podobnie jak dyrektywa, wyraża dość oczywistą prawdę, że prawo do urlopu przysługuje na dany rok, a nie „na dany rok oraz na lata następne". W latach następnych pracownik nie potrzebuje już urlopu z roku poprzedniego, albowiem uzyskuje nowy. Udzielenie urlopu w wymiarze 52 dni raz na dwa lata nie jest tym samym co udzielenie urlopu dwa razy po 26 dni w każdym roku. Z tego powodu pracodawca ma obowiązek udzielić co do zasady nieprzerwanego urlopu w każdym roku kalendarzowym, tak samo jak musi zapewnić obuwie robocze czy osłony maszyn w czasie wykonywania pracy, a nie po pracy. Pracodawca ma więc obowiązek wymusić urlop w każdym roku i ma ku temu narzędzia prawne. Jeśli pracodawca urlopu nie udzieli, to prawo do urlopu wypoczynkowego za dany rok wygasa.
Powyższa wykładnia znajduje się w kolizji z powszechnym przekonaniem, że prawo do urlopu w żadnym razie nie wygasa, a co najwyżej przedawnia się po trzech latach, licząc od końca roku, za który pracownik nabył do niego prawa. Co więcej, mając na względzie wypracowaną, choć niewyrażoną w ustawie zasadę, że udzielony urlop zaliczamy w pierwszej kolejności na poczet najstarszego urlopu zaległego, urlop jest w zasadzie nieprzedawnialny. Tyle o powszechnych przekonaniach i wyobrażeniach o tym, jakie prawo jest. A jak brzmi przepis? Zgodnie z art. 168 k.p. urlopu niewykorzystanego w terminie ustalonym zgodnie z art. 163 należy pracownikowi udzielić najpóźniej do 30 września następnego roku kalendarzowego; nie dotyczy to części urlopu udzielanego zgodnie z art. 1672.
Nieudzielony przepada
Potraktujmy ustawę poważnie, o co apelowałem. Z treści cytowanego przepisu wynika bowiem tylko tyle, że warunkiem dopuszczalności udzielenia urlopu w roku kolejnym jest to, że urlop ten został udzielony, ale niewykorzystany. A niewykorzystanie może nastąpić jedynie wtedy, gdy pracownikowi urlopu udzielono i ustalono jego termin, po czym z niego odwołano (art. 167 k.p.), doszło do przesunięcia urlopu (art. 164 k.p.) lub zaistniały inne przyczyny określone przez kodeks (np. art. 165, 166 k.p.). Wszystkie te przepisy wchodzą w grę, tylko gdy – zgodnie z art. 161 k.p., który nakłada obowiązek udzielenia urlopu w każdym roku, oraz w trybie art. 163 k.p. – urlopu udzielono, tj. ustalono jego termin.
Artykuł 168 k.p. nie ma więc w żadnym razie zastosowania do przypadków, w których urlop należny za dany rok nie został w ogóle udzielony. Pojawia się więc pytanie, jaki jest los owego nieudzielonego przez pracodawcę urlopu, który nazwę – na potrzeby tego wywodu – nieprawidłowym urlopem zaległym. Możliwe są dwie wykładnie. Zacznę od wykładni mi bliższej, radykalnej. Wraz z upływem roku kalendarzowego prawo do nieudzielonego urlopu wygasa i nie ma już czego udzielać. To samo odnosi się do przypadku nieudzielenia do końca września roku kolejnego prawidłowego urlopu zaległego, czyli w poprzednim roku udzielonego, ale ostatecznie niewykorzystanego. I słusznie, że prawo to wygasa, albowiem ustaje związek z pracą i urlop traci swój cel. Równocześnie pracownik nabywa jednak prawa do urlopu kolejnego.
Propracownicza wykładnia
Słyszę już głosy oburzenia antypracowniczością takiego stanowiska. Przestrzegam jednak krytyków przed pochopną oceną, albowiem jest dokładnie odwrotnie. Taka wykładnia jest najbardziej propracownicza z możliwych. Chodzi bowiem o to, że – po pierwsze – tracąc prawo do nieudzielonego urlopu w naturze, pracownik zachowuje prawo do odszkodowania z powodu bezprawnie nieudzielonego urlopu, a być może nawet do dodatkowego wynagrodzenia w oparciu o regułę równego traktowania (skoro pracował więcej niż inni przy zachowaniu takiego samego wynagrodzenia). Choć odszkodowanie rekompensujące utracone świadczenie społeczne wydaje mi się formułą lepszą.