Czy warto kosztem sporów z USA wprowadzać specjalny podatek cyfrowy? To pytanie, aktualne po wymianie ostatnich oświadczeń ministrów cyfryzacji i finansów, pomija kluczowy element. Rolę cyfrowej daniny pełni przecież w praktyce globalny podatek wyrównawczy, który obowiązuje w Polsce od 1 stycznia. Rząd może oczywiście dodatkowo obciążyć nową daniną firmy takie jak Apple czy Amazon. Jednak podstawowy cel, jakim jest wyegzekwowanie opodatkowania dochodu osiąganego w Polsce, i to według realnej stopy co najmniej 15 proc., jest już realizowany.
Pierwsze rozliczenie tego podatku nastąpi w przyszłym roku. Ma on przynosić polskiemu budżetowi docelowo ponad 3 mld zł rocznie.
Potrzebny jest podatek cyfrowy? Światowe koncerny płacą już globalny podatek wyrównawczy
Stany Zjednoczone decyzją prezydenta Donalda Trumpa tej globalnej daniny nie wprowadzają. Jednak światowe koncerny cyfrowe mają swoje spółki w wielu krajach objętych tym podatkiem. – Tym samym ich dochody osiągnięte np. w Polsce powinny temu podatkowi podlegać. To stawia pod znakiem zapytania zasadność wprowadzenia równoległego podatku cyfrowego skierowanego do tych podmiotów, choć oczywiście takiej możliwości nie wyklucza – komentuje Jakub Warnieło, doradca podatkowy w MDDP.
Czytaj więcej
Zapowiedź opodatkowania przez polski rząd cyfrowych gigantów wzbudza kontrowersje. Pomysł przedstawiony przez wicepremiera Krzysztofa Gawkowskiego skrytykował nominowany na ambasadora USA w Polsce Tom Rose. Oliwy do ognia swoim oświadczeniem dolało we wtorek Ministerstwo Finansów.
Z kolei Agnieszka Wnuk, doradczyni podatkowa, partnerka w firmie doradczej Quidea, przypomina, że światowe dyskusje o podatku cyfrowym toczyły się przed kilku laty. – Nie wprowadzono ogólnoeuropejskiego podatku cyfrowego, ale ta idea została rozwinięta i przyniosła konkret w postaci globalnego podatku wyrównawczego – zauważa ekspertka.