Sądy finansowe – tak, ale jeszcze nie teraz

Czy potrzeba specjalnych wydziałów do sporów z bankami?

Aktualizacja: 14.10.2018 10:22 Publikacja: 14.10.2018 06:30

Sądy finansowe – tak, ale jeszcze nie teraz

Foto: Fotolia.com

Niedawno na łamach „Rzeczpospolitej" ukazał się artykuł o sądach finansowych. Chodziło w nim - w skrócie - o postulat, by obok tradycyjnych sądów powstały wyspecjalizowane. Miałyby w sporach z udziałem banków pogłębioną wiedzę finansową. Dzięki temu miałoby być i szybciej, i lepiej. A przede wszystkim spójnie.

Czytaj także: Sądy finansowe mogłyby pomóc w sporze z bankiem

Pomysł wygląda atrakcyjnie. Zalety specjalizacji wydają się oczywiste. Porównanie z medycyną i zawodem lekarza nasuwa się samo. Z chorym okiem nie pójdziemy do kardiologa, a z zatruciem pokarmowym do ortopedy. To jasne. Przyjemnie byłoby, tak nam się przynajmniej wydaje, gdyby sprawę o kredyt nibyfrankowy rozstrzygał sędzia biegły w materii finansowej, w bankowości, rachunkowości i w czym tam jeszcze dałoby się go wyspecjalizować.

Od idei do wykonania

Śmiem jednak twierdzić, że tej logiki z obszaru medycyny, tak atrakcyjnej na pierwszy rzut oka, nie da się prosto przerzucić na obszar sądownictwa. Fakt, są elementy wspólne medycynie i sądom. Na przykład trudno podać jedną przyczynę, dla której służba zdrowia działa tak, jak działa. Podobnie jest z sądami. Nie działają doskonale, a przyczyn tego stanu rzeczy też jest wiele. Jeśli zapytać kilku mecenasów, o co mają żal do sądów, pewnie każdy wskazałby coś innego.

Z perspektywy własnych doświadczeń sądowych nie jestem w stu procentach przekonany, by utworzenie wyspecjalizowanych sądów stanowiło dobre systemowe rozwiązanie, w każdym razie z definicji. Od idei do wykonania zawsze jest daleka droga i – jak boleśnie uczy doświadczenie - pewnie na jej końcu sądy finansowe borykałyby się z wszystkimi bolączkami, z jakimi borykają się dziś sądy powszechne. A jest z czym.

Czytaj także: Sąd finansowy zamiast Sądu Najwyższego

Nici, i do zszywania akt

Łatwo narzekać na sędziów i ich pracę, dopóki nie znajdziemy się – choćby na próbę i choćby na chwilę – w ich skórze. Warunki w jakich przychodzi im czasem pracować, nie licują z godnością tego zawodu. Znam liczne przypadki, gdy w budynku sądu są trzy sale rozpraw, a sędziów kilkunastu, więc jest kolejka do tak elementarnego zasobu jak miejsce na spotkanie ze stronami sporu. Wygląd czy wielkość tych sal to odrębny temat. Wielu sędziów nie ma nawet podstawowego wsparcia administracyjnego. Ot, w zupełnie niedawnej rozmowie pewien sędzia poprosił mnie, abym zgadł, ilu ma asystentów. Okazało się, że ma „jedną trzecią asystenta". Czyli osoba orzekająca w imieniu Rzeczypospolitej ma wsparcie jednego asystenta przez jakieś dwie i pół godziny dziennie. W pozostałym czasie bierze nici i zszywa akta sama.

Czasem w sali rozpraw widzę, jak sędziów „wspomagają" protokolanci. Niejednokrotnie byłem świadkiem, gdy sędzia musiał się gryźć w język, korzystając z takiej „pomocy", bo przecież nie mógł dać po sobie poznać przy stronach, co najchętniej zrobiłby z protokolantem, który – delikatnie mówiąc – nie radzi sobie z pisaniem. A ileż to razy rozprawy nie odbyły się, bo pracownik sekretariatu wezwał na świadka Byczkowskiego, a miał być Byczkiewicz (nazwisko fikcyjne). Sędzia dowiaduje się, że rozprawy nie poprowadzi, bo świadka nie ma, a widać że się porządnie przygotował dzień wcześniej i „śmiga" w materii, o której ma rozmawiać.

Takich zjawisk jest mnóstwo. Kto był kiedyś w starych skrzydłach Sądu Okręgowego w Warszawie albo w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa, ten zrozumie to bez słów. Czasem jest to podróż po latach pięćdziesiątych, czasem po wczesnych dziewięćdziesiątych. Naprawdę rzadko wygląda to jak trzeba. W porównaniu z tym, jak dbają o swoje siedziby i komfort pracy poważne prywatne firmy, to zupełnie inne światy.

Chciałbym wierzyć, że sąd finansowy otrzymałby pachnący nowością przestronny budynek, z nowoczesnymi salami rozpraw, zawsze działającym sprzętem, sprawnym sekretariatem, bezbłędnym protokolantem, oddanym i dobrze opłacanym personelem wsparcia, tak by sędzia miał na przykład kilka godzin dziennie na niezakłócone banalnymi czynnościami myślenie, czytanie, analizy, ale... cóż.

Zresztą, trzeba też mieć na względzie jedną jeszcze kwestię.

Otóż akurat w sprawach „frankowych" potrzeba takiej specjalizacji nie wydaje się już tak istotna, a to dzięki porządkującej uchwale Sądu Najwyższego. W składzie siedmiu sędziów 20 czerwca 2018 r. wypowiedział się, że w sprawach tego rodzaju badamy chwilę zawarcia umowy, a nie żaden późniejszy moment czy okres.

Przyjdzie na to czas

Tymczasem ogromna część bankowych wysiłków, w tym gmatwanie spraw przez włączane do procesu wątki „finansowe" dotyczyła właśnie tych okresów późniejszych, których badać nie wolno. Banki chciały między innymi, by sprawdzać ich kursy, czy były one „właściwe", by badać ich „pozycje walutowe", ich procedury, zasady analizy ryzyka i sposoby podejmowania decyzji i tak dalej i tak dalej. Dziesiątki wątków, a wszystkie z cyframi i magią świata finansów w tle. Za tymi żądaniami szły wnioski o dowody z opinii biegłych, potem same opinie, potem opinie uzupełniające, następnie słuchanie biegłych itp.

Dzięki uchwale Sądu Najwyższego spory nibyfrankowe wracają na swe właściwe tory – sporów o czysto prawnym charakterze. I tu wystarczy, że będziemy rozmawiali z sędzią biegłym w prawie cywilnym: po prostu jak cywilista z cywilistą.

A sądy finansowe? Cóż, jak najbardziej, ale gdy uda się usprawnić dotychczasowe wydziały cywilne. Kwestia jak najbardziej otwarta.

Autor jest radcą prawnym w kancelarii Mazur i Wspólnicy

Aplikacje i egzaminy
Oto najlepsze uczelnie dla przyszłych aplikantów. Opublikowano nowy ranking
Prawo rodzinne
Zaprzeczenie ojcostwa. Jest przełomowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego
Dane osobowe
Jest wyrok sądu ws. usunięcia danych z ksiąg kościelnych po apostazji
W sądzie i w urzędzie
Szybkie rozwody nie dla notariuszy. Urzędnik zakończy małżeństwo
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Samorząd
Sąd: opłaty za groby i usługi pogrzebowe są pobierane bezprawnie
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń