O Goi pamiętamy raczej jako twórcy niepokojących wizyjnych obrazów i mrocznych wojennych koszmarów z graficznego cyklu „Okropności wojny". W Londynie odkrywamy go jako wspaniałego portrecistę, wnikliwego obserwatora charakterów i psychiki, twórcę bardzo nowoczesnego, prekursora wielu nurtów sztuki. „Jego innowacyjność i niekonwencjonalne podejście podnosi sztukę portretu na najwyższy poziom poprzez umiejętność artysty odsłonięcia wnętrza modela, nawet w najbardziej oficjalnych portretach" – twierdzi kurator Xavier Bray.
Jednym z najwspanialszych dzieł na tej wystawie, powielanym także na plakatach, jest „Portret księżnej Alby" z 1797 roku, przywieziony z Nowego Jorku. Księżna w koronkowej czarnej sukni przepasanej szkarłatną szarfą stoi na tle andaluzyjskiego pejzażu w swej rezydencji w Sanlucar. Piękna i ekscentryczna, pełna temperamentu, a zarazem dumna i niedostępna. Przed rokiem owdowiała (jej mężem był markiz de Villafranca). Na piasku u jej stóp artysta umieścił napis „Solo Goya" (Tylko Goya).
Badacze gubią się w domysłach, co on oznacza. Podejrzewając, że księżnę i artystę łączyła historia miłosna. Ale na pewno nie wiemy, czy to romans. Może jednak tylko przyjacielska zażyłość. Księżna lubiła otaczać się artystami, ceniła Goyę, a on na pewno ją podziwiał i składał jej hołd.