Doświadczam czasem dziwnego objawienia. Ktoś mi pokazuje zasady, które były dla mnie kiedyś ważne. I odkrywam, że choć wciąż mi przyświecają, to nie poświęciłam im uwagi od wielu lat. Nikomu o nich nie opowiadałam. Nie przekonywałam. Zakładałam, że są moją sprawą. I przestałam być z nich dumna.
Właśnie czegoś takiego doświadczam i chcę się tym podzielić na gorąco. Oczywiście z myślą o tym, co dzieje się w Polsce. Niecały rok temu otworzyliśmy nowy rozdział w naszej historii. Mam jednak poczucie, że w wielu środowiskach – odpowiedzialnych za sferę publiczną – dzieją się procesy, które nas prowadzą w złym kierunku. W polityce razi mnie inflacja obietnic. Właśnie nowa władza zaserwowała nam „ponowne wykorzystanie” twarzy znanych z polskiego parlamentu w kampanii do Parlamentu Europejskiego. Po co obiecywać, że chce się zmienić coś w Polsce, skoro za chwilę porzuca się wyborców i wyborczynie i rusza dalej?
Czytaj więcej
Władza dyskredytuje tych, którzy pytają ją o informację, rozbudowuje aparat propagandowy i wykańcza media niezależne. Zanim się obejrzymy stracimy bezpieczniki, pozwalające nam tej władzy pilnować.
Nie tylko politycy mają swoje grzechy. Mają je też media. A wśród nich największym są tożsamościowe podziały niepozwalające na pilnowanie standardów. W końcu moje własne środowisko – organizacji społecznych. Coraz bardziej wikła się w konflikty interesów i coraz trudniej powiedzieć stop.
Inspiracje
Pisząc ten tekst, uczestniczę w konferencji o mediach lokalnych w uroczym norweskim mieście Bergen. Właśnie wraz z grupą polskich dziennikarek i dziennikarzy oraz osób z organizacji społecznych wysłuchałam opowieści o dobrowolnym, wynikającym z samoregulacji systemie ochrony wolności słowa w Norwegii. I przyznam, że to był nokaut. Sto lat temu norweskie środowiska dziennikarskie zaczęły przemyśliwać, jak zapewnić warunki dla wolności słowa. Zaczęły budować system, którego podstawowe zasady wciąż obowiązują. To z naszego punktu widzenia hybryda związków zawodowych, ciał etycznych i organizacji społecznych prowadzących działalność strażniczą i rzeczniczą, ale też profesjonalnych – sieciujących i edukujących. Nazywa się niewinnie: Norweski Związek Dziennikarski (Norsk Journalistlag).