Komfort partii rządzącej wynika z tego, że rządzi od czterech lat i część projektów dotyczących Sił Zbrojnych z mniejszym lub lepszym skutkiem – realizuje. Dzięki temu może sobie pozwolić na ujawnienie w programie precyzyjnej informacji, co zamierza w kolejnych latach.
PiS zapowiada wzrost nakładów na obronność do 2,5 proc. PKB w 2030 roku. O tym politycy Jarosława Kaczyńskiego mówią już od wielu miesięcy, ale od niedawna Kancelaria Prezydenta forsuje skrócenie o kilka lat dojścia do tego poziomu. Kancelaria Premiera na razie na te propozycje nie odpowiada.
Czytaj także: Rząd przygotowuje się do wojny. Zorganizuje gry wojenne
Partia Jarosława Kaczyńskiego zapowiada zakupy kolejnych armatohaubic Krab, rakiet Patriot, wyrzutni Himars, moździerzy Rak, wozów piechoty Borsuk, transporterów Rosomak, śmigłowców Black Hawk, AW101, a także m.in. karabinków Grot, pistoletów VIS 100. Nie powinno dziwić, że PiS szczegółowo wymienia rodzaje uzbrojenia, to komunikat do wyborców z firm zbrojeniowych, że będą realizowali rządowe zamówienia.
Partia zapowiada kupno samolotów szkoleniowych Bielik oraz wielozadaniowych F-35. Problem w tym, że nie wskazuje, skąd weźmie na nie pieniądze. Wprawdzie MON planuje przeznaczyć do 2026 r. 185 mld zł na obronę narodową, ale część pieniędzy została już wydana. W tym kontekście symptomatyczne jest ominięcie odbudowy Marynarki Wojennej. Pojawia się tylko mglista zapowiedź modernizacji „flotylli w oparciu o polski przemysł". Nie ma nic o zakupie okrętów podwodnych czy fregat.