Artur Ilgner: Ojczyzna

Ojczyźnie należy przebaczać, ponieważ na swój zagadkowy sposób zawsze ma rację - Sándor Márai.

Aktualizacja: 10.03.2020 12:04 Publikacja: 10.03.2020 11:58

Artur Ilgner: Ojczyzna

Foto: Artur Ilgner

Ilu Polaków myśli dzisiaj w ten sposób? Jak dalece uległo atrofii słowo "ojczyzna" tracąc swoje pierwotne znaczenie i siłę ? Czyżby ostatnim pokoleniem które rozumiało je sercem było "pokolenie Kolumbów"? Wcześniej - ich wychowawców i rodziców? Jan Nowak Jeziorański w ostatnim wywiadzie udzielonym przed śmiercią ze łzami w oczach  powiedział, że bardzo kochał swoją rodzinę, oddałby dla niej wszystko ale najbardziej i ponad wszystko kochał Polskę. Pułkownik Kukliński wiedział, że czekać go będzie straszliwa zemsta sowieckiego systemu, a pomimo tego dla Ojczyzny, Polaków świadomie podjął decyzję. Tysiące, dziesiątki tysięcy naszych rodaków dokonało takich wyborów. Po co? Czy po to, żeby kolejne pokolenie bez szacunku dla krwi przelanej, poświęcenia i dokonań przodków, wręcz z pogardą używało zwrotu "w tym kraju" ? W domyśle byle jakim, miałkim, nie wartym głębszej refleksji nad jego losami i historią. Bez troski o przyszłość, zrozumienia i szukania wyjścia z impasu, który obecnie przeżywamy. W naskórkowej pamięci o czasach naszej chwały, poza historykami mało komu chce się dzisiaj choćby odrobinę wnikliwiej pogłębiać swoją wiedzę o historii i losach Polski. Żyjąc w kalce stereotypów, co znakomicie obrazuje scena z filmu "Wesele" w której pijana gawiedź chwiejąc się i bełkocząc odśpiewuje fragment "Roty", czy innej tragikomicznej scenie z "Dnia świra" - fantasmagorycznej lecz jakże prawdziwie oddającej nasze relacje "modlitwy" mieszkańców blokowiska – satanicznej, wzajemnej pogardy i nienawiści. We współczesnej Polsce, w chaosie i destabilizacji, przemian obyczajowych, etycznych, zmieniają się także znaczenia  słów, relatywizując swoje  pierwotne znaczenie i  sens. Dawniej wystarczyło "słowo honoru", które miało wartość królewskiej pieczęci. Dzisiaj, szczególnie w ustach polityków, odmieniane przez wszystkie przypadki „wspólne dobro”, „racja stanu”, ”szacunek”, „honor” to semantyczne ozdobniki bez znaczenia. Wypycha to nas z żyznego podglebia wzajemnych relacji na pustynię na której nic wartościowego urodzić sie nie może. I choć zapewne po części dzieje się tak w całym świecie, my, Polacy, jakże skłonni ze swojej natury do waśni, żyjąc w otchłani  pustosłowia w dwójnasób zatracamy tożsamość narodową i spójnię. "Ojczyzna", o której  tak często słyszymy, stała się jednym z rzeczowników którymi manipuluje się w zależności od politycznych potrzeb. Czy musimy ulec tej presji? Wykastrować go z jego uświęconej treści? Dać wmówić sobie, że to jedno z wielu słów, godzić się na manipulację nim, a co za tym idzie niszczenia naszej tożsamości? 

To prawda: we współczesnej Polsce - rzec by można - knajackiej, wręcz chamskiej, zarówno w Sejmie jak i na ulicy, w debatach telewizyjnych, ustach dziennikarzy, indoktrynuje się umysły, a arogancja władzy i wyświechtane frazesy w ustach polityków skutkują tym, że Polacy powracają do czasów socjalistycznej siermiężności i "tumiwisizmu", którym klonują kolejne pokolenia. Stan nihilizmu i zniechęcenia jest naszym największym błędem. Dbając o partykularne interesy, zawężamy horyzont zdarzeń, usprawiedliwiając się bezradnością. To grzech najcięższy. Popadamy w niemoc. Wydaje nam się, że już na nic nie mamy wpływu. O to od wieków zabiegali nasi wrogowie;  zaborcy, hitlerowscy zbrodniarze, stalinowscy kaci. Masowo mordowano  inteligencję, najczulszą tkankę naszej państwowości, która kultywowała prawdziwie patriotyczne wartości. Dzisiaj na powrót anihilujemy troskę o Ojczyznę z naszych serc i umysłów. Sprowadzamy ją do poziomu wyborczych haseł. Dajmy wreszcie temu odpór !  Przyhamujmy w codziennym biegu. Natłoku informacji, kakofonii bełkotliwych słów i obietnic polityków. Pomyślmy o Ojczyźnie w taki sposób w jaki powinien o niej myśleć każdy Polak. Wybaczmy jej błędy. Popatrzymy na nią z czułością.. 

"Dziś ojczyzna jest w potrzebie

czeka ciebie

wierzy w ciebie.."

Tak przed laty śpiewał Grechuta. Jakże aktualne są dzisiaj te słowa.. 

Ilu Polaków myśli dzisiaj w ten sposób? Jak dalece uległo atrofii słowo "ojczyzna" tracąc swoje pierwotne znaczenie i siłę ? Czyżby ostatnim pokoleniem które rozumiało je sercem było "pokolenie Kolumbów"? Wcześniej - ich wychowawców i rodziców? Jan Nowak Jeziorański w ostatnim wywiadzie udzielonym przed śmiercią ze łzami w oczach  powiedział, że bardzo kochał swoją rodzinę, oddałby dla niej wszystko ale najbardziej i ponad wszystko kochał Polskę. Pułkownik Kukliński wiedział, że czekać go będzie straszliwa zemsta sowieckiego systemu, a pomimo tego dla Ojczyzny, Polaków świadomie podjął decyzję. Tysiące, dziesiątki tysięcy naszych rodaków dokonało takich wyborów. Po co? Czy po to, żeby kolejne pokolenie bez szacunku dla krwi przelanej, poświęcenia i dokonań przodków, wręcz z pogardą używało zwrotu "w tym kraju" ? W domyśle byle jakim, miałkim, nie wartym głębszej refleksji nad jego losami i historią. Bez troski o przyszłość, zrozumienia i szukania wyjścia z impasu, który obecnie przeżywamy. W naskórkowej pamięci o czasach naszej chwały, poza historykami mało komu chce się dzisiaj choćby odrobinę wnikliwiej pogłębiać swoją wiedzę o historii i losach Polski. Żyjąc w kalce stereotypów, co znakomicie obrazuje scena z filmu "Wesele" w której pijana gawiedź chwiejąc się i bełkocząc odśpiewuje fragment "Roty", czy innej tragikomicznej scenie z "Dnia świra" - fantasmagorycznej lecz jakże prawdziwie oddającej nasze relacje "modlitwy" mieszkańców blokowiska – satanicznej, wzajemnej pogardy i nienawiści. We współczesnej Polsce, w chaosie i destabilizacji, przemian obyczajowych, etycznych, zmieniają się także znaczenia  słów, relatywizując swoje  pierwotne znaczenie i  sens. Dawniej wystarczyło "słowo honoru", które miało wartość królewskiej pieczęci. Dzisiaj, szczególnie w ustach polityków, odmieniane przez wszystkie przypadki „wspólne dobro”, „racja stanu”, ”szacunek”, „honor” to semantyczne ozdobniki bez znaczenia. Wypycha to nas z żyznego podglebia wzajemnych relacji na pustynię na której nic wartościowego urodzić sie nie może. I choć zapewne po części dzieje się tak w całym świecie, my, Polacy, jakże skłonni ze swojej natury do waśni, żyjąc w otchłani  pustosłowia w dwójnasób zatracamy tożsamość narodową i spójnię. "Ojczyzna", o której  tak często słyszymy, stała się jednym z rzeczowników którymi manipuluje się w zależności od politycznych potrzeb. Czy musimy ulec tej presji? Wykastrować go z jego uświęconej treści? Dać wmówić sobie, że to jedno z wielu słów, godzić się na manipulację nim, a co za tym idzie niszczenia naszej tożsamości? 

Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki