W trakcie czwartkowego teleszczytu przywódców Unii Europejskiej, Emmanuel Macron wystąpi w obozie “południa Europy”. Od wielu dni apeluje o stworzenie euroobligacji, dzięki którym bogatsze państwa Wspólnoty zapłacą część kosztów odbudowy gospodarek państw biedniejszych. Jeśli to będzie niemożliwe, proponuje przynajmniej powołanie “fundusz ratunkowego”, który choć w jakimś zakresie, zapobiegnie katastrofie. Wszystko to w porozumieniu z premierami Włoch i Hiszpanii, Giuseppe Conte i Pedro Sanchezem.
To niezwykła zmiana postawy Francji. Kraj od powołania Unii zawsze uważał się za partnera Niemiec, najpierw silniejszego, potem równego, wreszcie nieco słabszego. Na południe Europy spoglądał z góry.
Ale wirus przyparł Francję do muru. Uchwalona właśnie nowelizacja budżetu zakłada, że dług państwa skoczy do 110 proc. PKB, w okolicy tego, co mają Włosi. Z deficytem 9 proc. dochodu narodowego, kraj ma coraz mniejszy margines na samodzielne wsparcie gospodarki. Odczyt koniunktury gospodarczej IHS Markit, jaki padł w czwartek, jest po prostu katastrofalny: 11,2 pkt w kwietniu (wskaźnik poniżej 50 pkt oznacza recesję).
Jednak, szczyt upokorzenia, nawet taka zmiana strategii na razie nie przyniosła rezultatów: Niemcy odrzucają propozycje takiej czy innej formy uwspólnotowienia długu. Zrobią to także najpewniej dzisiaj.
Napięcie we Francji więc rośnie. Incydent w sobotę, gdy motocyklista wpadł na samochód policyjny, wywołał zamieszki, które z przedmieść Paryża rozlały się na inne miasta: Bordeaux, Tuluzę, Lyon, Strasburg. Poparcie dla działań rządu niepokojąco spadło o 10 pkt. proc. do 46 proc. Prezydent, który w marcu zdołał uwieść Francuzów wystąpieniami telewizyjnymi, teraz znów notuje spadek, choć łagodny, w sondażach (może liczyć na 42 proc. poparcia).
Bo też kraj zaczyna uświadamiać sobie błędy, jakie zrobił Macron. Jeszcze 6 marca był z żoną w teatrze, drwił z blokady wprowadzanej wtedy we Włoszech. Granicy z Włochami, mimo nacisków Marine Le Pen, zresztą do tej pory nie zamknął. Zajęty przeprowadzaniem reformy emerytalnej, bardzo późno zorientował się, jak groźny może być wirus.