Czego miałyby dotyczyć nowe rewolucje urzędnicze? W 2015 r. ma być 5 mln użytkowników ePUAP (platforma do załatwiania spraw administracyjnych), połowa internautów ma posiadać podpis potwierdzony profilem zaufanym, a na terenach o najniższym zaludnieniu dostęp do sieci ma mieć co najmniej 75 proc. gospodarstw domowych. Rządowy Plan Informatyzacji Państwa na lata 2011-2015 wyznacza ministerstwom 99 zadań do wypełnienia.
Do nowych projektów sceptycznie podchodzą eksperci.
Skończy się na tworzeniu sztucznych instytucji i kolejnych etatach urzędniczych – ocenia Eugeniusz Gac, prezes Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji. – Najpierw warto by uskutecznić już działające instytucje. Przy MSWiA powołana jest Rada Informatyzacji, jest też międzyresortowy zespół Cyfrowa Polska kierowany przez wiceminister infrastruktury Magdalenę Gaj – dodaje.
Wiesław Paluszyński, prezes Polskiego Towarzystwa Informatycznego mówi: - Owszem, wyraźnie widać bezhołowie w zarządzaniu informatyzacją i przydałyby się poważne zmiany organizacyjne, ale wcale niekoniecznie prowadzące do powołania nowego urzędu. Wystarczyłyby połączenie działów informatyzacja i łączność w jednym urzędzie i oczywiście zadbanie o to, by ludzie, którzy zajmują się informatyzacją, naprawdę się na niej znali .
Głęboko wierzymy, że nowy przedwyborczy pomysł rządu spotka się z zainteresowaniem wszystkich obywateli, zwłaszcza urzędników. Pierwsze osiągnięcia w tej dziedzinie już mamy. O posiedzeniach rządu na Twitterze informuje rzecznik Paweł Graś, a posłanka Pomaska aktywizuje się na Facebooku zwłaszcza podczas debat sejmowych. O miłości do internetowych "fotek" prezydenckiego ministra Sławomira Nowaka już nie wspomnimy. Czego więcej potrzeba, aby Internet trafił pod urzędnicze strzechy?