Bronisław Wildstein: Wciąż żyjemy w cieniu PRL-u

Dziś mija 35. rocznica zamordowania Stanisława Pyjasa - działacza opozycyjnego okresu PRL. Publicysta "Uważam Rze" Bronisław Wildstein w rozmowie z portalem stefczyk.info mówi o śledztwie w tej sprawie i wielu niejasnościach

Publikacja: 07.05.2012 11:11

Bronisław Wildstein: Wciąż żyjemy w cieniu PRL-u

Foto: W Sieci Opinii

Sprawa Stanisława Pyjas jest w pewnej mierze soczewką, w jakiej przegląda się III RP i oczywiście PRL. Zamordowanie Pyjasa przez bezpiekę było bardzo ważnym wydarzeniem, które spowodowało wielotysięczne manifestacje. Na fali tych manifestacji powstał w Krakowie Studencki Komitet Solidarności. Podobną działalność prowadzono w wielu miastach Polski. Ta śmierć miała duże znaczenie dla rodzenia się opozycji przedsolidarnościowej.

Zapytany o oficjalną wersję wydarzeń, Wildstein odpowiada:

Ona nigdy nie była wiarygodna. Nikt jej poważnie nie traktował. Myśmy wiedzieli, że Stanisław Pyjas został zamordowany, ale nie znaliśmy szczegółów. O wiarygodności tych opinii świadczyła także śmierć Stanisława Pietraszki, który jako ostatni widział Pyjasa w towarzystwie jakiegoś człowieka. On to opisał, a dwa miesiące później znaleziono jego zwłoki w Zalewie Solińskim. To były sprawy, na których wyjaśnienie liczyliśmy, gdy powstawała III RP. Jednak okazało się, że było inaczej. Wraz z grupą przyjaciół musieliśmy walczyć, by śledztwo w tej sprawie posunąć dalej. Niektórzy prokuratorzy, jak Krzysztof Urbaniak, przyczynili się do szukania prawdy o tej zbrodni. Jednak pamiętam jego samotną walkę w prokuraturze.

Według Wildsteina więcej w tej sprawie udało się ustalić dziennikarzom:

(Myślę - red.) choćby o jednej z ostatnich audycji „Superwizjera”. Anna Barańska-Całek i Piotr Litka pokazali tam wyniki swojego śledztwa dot. śmierci Pyjasa. Oni w ciągu kilku miesięcy poznali nowe tropy i zebrali dotąd nieznane świadectwa w tej sprawie. Dotarli np. do milicjanta, który jako pierwszy widział zwłoki Stanisława Pyjasa. Mówił, że ciało leżało twarzą do ziemi, co oznacza, że kłamstwem jest wersja o uduszeniu się krwią. Zwłoki zostały przewrócone na plecy później. Dziennikarze dotarli też do lekarki pogotowia, która mówiła, że oficjalna wersja była podana niezgodnie z prawdą, zmieniono również czas zgonu.

W audycji pokazano ubeka, który po śmierci Stanisława Pyjasa został awansowany i przeniesiony do Warszawy. Dołączył do grupy porywającej i zastraszającej działaczy „Solidarności”. To nie jedyne dokonania dziennikarzy w tej sprawie. Wcześniej wiele o tej zbrodni pokazała Ewa Stankiewicz i Anna Ferens w filmie „Trzech Kumpli”. Powstało wiele filmów na ten temat. To pokazuje, że to dziennikarze mają ogromne zasługi w odkrywaniu prawdy.

Publicysta nie ma wątpliwości, co stało się 35 lat temu:

Nasze podejrzenia od samego początku były słuszne. Stanisław Pyjas został zamordowany przez bezpiekę. Mimo tego prokuratura nie potrafiła do dziś doprowadzić tej sprawy do końca. Napotykała na blokadę. Początkowo nie miała ona dostępu do akt SB. Minister Milczanowski wielokrotnie mówił, że one nie mają żadnego znaczenia, potem okazało się, że dzięki nim udało się ruszyć tę sprawę do przodu. Ta sprawa pokazuje, jak bardzo trudno rozliczyć PRL i konkretne zbrodnie tego okresu.

My wciąż żyjemy w cieniu PRL-u, ponieważ dziedziczymy układy i powiązania. Instytucje, współtworzone przez sieć powiązań z czasów komuny, środowiska, dla których rozliczenie byłoby niewygodne, robią wszystko, by tego rozliczenia nie było, żeby prawda np. o zabójstwie Stanisława Pyjasa nie ujrzała światła dziennego.

Sprawa Stanisława Pyjas jest w pewnej mierze soczewką, w jakiej przegląda się III RP i oczywiście PRL. Zamordowanie Pyjasa przez bezpiekę było bardzo ważnym wydarzeniem, które spowodowało wielotysięczne manifestacje. Na fali tych manifestacji powstał w Krakowie Studencki Komitet Solidarności. Podobną działalność prowadzono w wielu miastach Polski. Ta śmierć miała duże znaczenie dla rodzenia się opozycji przedsolidarnościowej.

Zapytany o oficjalną wersję wydarzeń, Wildstein odpowiada:

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Niewidzialna wojna Watykanu o wiernych na Wschodzie
Publicystyka
Jan Romanowski: Z Jana Pawła II uczyniliśmy kremówkę, nie zróbmy z Franciszka rewolucjonisty z młotem