Michał Szułdrzyński: Izrael bombarduje Gazę. Powrót wojny czy tylko taktyczne uderzenie?

Nocne ataki izraelskiego lotnictwa na Gazę oznaczają koniec zawieszenia broni, ale czy również powrót wojny Izraela z Hamasem? Kluczowe mogą się okazać plany Donalda Trumpa.

Publikacja: 18.03.2025 14:58

Mieszkańcy obozu dla uchodźców Nusajrat w centralnej części Strefy Gazy oglądają pozostałości swoich

Mieszkańcy obozu dla uchodźców Nusajrat w centralnej części Strefy Gazy oglądają pozostałości swoich domów zniszczonych w wyniku izraelskiego ataku

Foto: AFP

– Do tej nocy nasze życie prawie wróciło do normalności – mówi nam Gitit, mieszkanka leżącego koło Strefy Gazy 40-tysięcznego miasta Sderot. O 2.00 w nocy we wtorek mieszkańcy otrzymali na telefony komórkowe powiadomienia, by udać się do schronów. Godzinę później biuro premiera Beniamina Netanjahu poinformowało o bombardowaniach przeprowadzonych przez izraelskie lotnictwo w Strefie Gazy.

Czytaj więcej

Korespondencja ze Sderot: Zakończenie wojny w Strefie Gazy przełożone na później

Ilu izraelskich zakładników przetrzymuje Hamas?

Po niecałych dwóch miesiącach zawieszenia broni wojna wraca więc na Bliski Wschód. Na długo? To zależy od tego, jakie plany ma izraelski rząd, i od chęci Hamasu do wypuszczenia dalszych zakładników. W pierwszej fazie zawieszenia broni, które weszło w życie w drugiej połowie stycznia, Izraelczycy wycofali wojska z wielu miejsc w Gazie. Doszło do wymiany: z Gazy uwolniono 33 zakładników (zarówno żywych, jak i szczątki zabitych), w zamian izraelskie więzienia opuścił ponad tysiąc Palestyńczyków.

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Rozejm w Strefie Gazy. Nadzieja po raz pierwszy od kilkunastu miesięcy

Szczegóły drugiej tury rozejmu miały być negocjowane w czasie pierwszej, ale żadna ze stron nie była zadowolona z sytuacji. 1 marca przestało obowiązywać pierwsze zawieszenie broni, a Hamas odrzucił propozycję USA dotyczącą przedłużenia go o dwa miesiące. Z kolei Izrael nie chce dopuścić do sytuacji, w której zakładnicy są przetrzymywani w nieskończoność. W niewoli Hamasu pozostaje wciąż 59 Izraelczyków. Choć obywatele różnie patrzą na prawicowego premiera Beniamina Netanjahu, trzy czwarte społeczeństwa domaga się doprowadzenia do uwolnienia zakładników. Wojna więc wisiała na włosku.

W weekend w dodatku Amerykanie rozpoczęli atak na powiązanych z Iranem Hutich w Jemenie, którzy coraz bardziej zagrażali Izraelowi. Wiadomo też, że Waszyngton sondował Moskwę w sprawie jej reakcji na ewentualne izraelskie uderzenie w irańskie instalacje jądrowe. Chce tego premier Netanjahu, dla którego wojna stała się sposobem utrzymywania legitymizacji władzy – wobec premiera toczy się kilka postępowań korupcyjnych i gdyby stracił stanowisko, mógłby dość szybko z samego szczytu polityki spaść na dno. Kreowanie się na wojennego lidera, który gromi Hamas, Hezbollah i wreszcie Iran, pozwala mu się utrzymać przy władzy. Rodziny zakładników oskarżają go, że prowadził wojnę, zamiast próbować się dogadać z Hamasem wcześniej, co mogłoby przyspieszyć ich uwolnienia i być może nawet uratować życie kilku z nich.

Donald Trump chce przejść do historii jako ten, kto zaprowadził pokój na Bliskim Wschodzie. Czy pozwoli Izraelowi prowadzić wojnę z Hamasem?

Z jednej strony Netanjahu cieszy się wsparciem Donalda Trumpa, który ku zaskoczeniu całego świata zaproponował nawet podczas spotkania z izraelskim premierem – którego przyjął jako pierwszego zagranicznego przywódcę po inauguracji – wysiedlenie Gazańczyków i stworzenie na tym terytorium Riwiery. Z drugiej Trump chełpił się, że jeszcze nim objął władzę, udało mu się doprowadzić do pokoju. I chciałby przejść do historii jako ten, kto zaprowadził pokój w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie. To za jego pierwszej kadencji doszło do podpisania porozumień abrahamowych Izraela z kilkoma państwami arabskimi. Normalizacja stosunków z potężną Arabią Saudyjską, której na przeszkodzie stała wojna i niedola palestyńskich cywilów, mogłaby odmienić oblicze całego regionu.

Dlatego może się okazać, że wojna wcale nie wróci na długo, Izrael będzie tylko co jakiś czas przeprowadzał krwawe uderzenia na Gazę, by zmusić Hamas do ustępstw w sprawie zakładników. Ale gdy tylko dojdzie do wniosku, że Hamas odbudował się na tyle, by móc znów uderzyć (do momentu, gdy piszę te słowa, nie było zbrojnej odpowiedzi na nocny atak), Izrael zaatakuje ponownie na pełną skalę.

– Do tej nocy nasze życie prawie wróciło do normalności – mówi nam Gitit, mieszkanka leżącego koło Strefy Gazy 40-tysięcznego miasta Sderot. O 2.00 w nocy we wtorek mieszkańcy otrzymali na telefony komórkowe powiadomienia, by udać się do schronów. Godzinę później biuro premiera Beniamina Netanjahu poinformowało o bombardowaniach przeprowadzonych przez izraelskie lotnictwo w Strefie Gazy.

Ilu izraelskich zakładników przetrzymuje Hamas?

Pozostało jeszcze 90% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Marek Migalski: Wybory uzupełniające do Senatu – kosztowna krakowska lekcja i moralność Kalego
Publicystyka
Estera Flieger: Co łączy Krzysztofa Stanowskiego z Elonem Muskiem? A mógł namieszać w wyborach
Publicystyka
Rozmowy w Dżuddzie i czerwone linie, których nie przekroczy Kijów
Publicystyka
Daria Chibner: Czas osłabić USA, przyszła pora na zemstę frajerów. Bądźmy jak Donald Trump
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Reset z Rosją nową doktryną Donalda Trumpa. To geopolityczna katastrofa PiS
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń