PiS zrobił z pięknego akwarium demokracji zupę rybną i nie wiem, czy uda nam się wrócić do stanu poprzedniego. Nie wiem nawet, czy warto, bo choć przed rządami PiS było lepiej, to trudno powiedzieć, iż było dobrze. Parlament już wtedy przypominał spektakl pełen retorycznych uniesień bez próby dialogu, partie kolonizowały instytucje państwowe, a wiele obietnic wyborczych zostawało na papierze.
Klasyczny model demokracji zakłada, że monopol na władzę i publiczne pieniądze dzierżą państwa, którymi sterują wybrani przedstawiciele narodu. Problem w tym, iż państwa są coraz mniej zdolne do rozwiązywania problemów, które są ponadnarodowe lub lokalne. W parlamencie zaś rządzą partie, których korzenie społeczne, kręgosłup moralny i wiedza są coraz bardziej wątłe. Jednak bez partii trudno prowadzić wybory, a bez wyborów nie ma demokracji. Jesteśmy więc zakładnikami partii, do których mamy ograniczone zaufanie.