Wytrawny eurokrata i dyplomata w swoim środowym „orędziu" w Parlamencie Europejskim powiedział wszakże coś dużo ważniejszego. Integrację jednej, niepodzielnej Europy widzi wokół Schengen i strefy euro. A contrario, kto odrzuci obie osie zjednoczeniowe Europy, automatycznie wypadnie na jej margines. Bo ostatecznie szef Komisji Europejskiej nie jest przecież naiwny. Juncker ma świadomość podziałów politycznych i ideowych, które rządzą centrum i obrzeżami Unii. Musi rozumieć ekonomiczną przepaść pomiędzy Sofią czy Warszawą a Berlinem czy Paryżem. Musi też rozumieć partykularne i zwykle rozbieżne interesy najważniejszych i mniej ważnych stolic.