Kiedy Tusk wygłaszał swe pierwsze exposé w 2007 roku, mówił ponad trzy godziny. Złożył w imieniu swoim i Platformy tyle obietnic, że zapomniał, iż tworzy rząd koalicyjny. Zdenerwowany wicepremier Grzegorz Schetyna podesłał mu wtedy kartkę: „Powiedz coś o PSL".
Ewie Kopacz nikt w środę o ludowcach przypominać nie musiał. Podczas trwającego 45 minut exposé złożyła wiele zapowiedzi, które na kartkach wypisali jej ministrowie z PSL, choćby utworzenia funduszu stabilizacji dochodów rolniczych czy pomocy ?dla tracących na rosyjskim embargu. Jednocześnie Kopacz nie powtórzyła zapowiedzi Tuska z 2011 r. dotyczących zmian w KRUS i objęcia rolników podatkiem dochodowym.
Pani premier wymownie milczała także w innych sprawach. Nie wspomniała słowem o gazie łupkowym, choć Tusk od 2011 r. snuł wizję Polski jako gazowego potentata i niemal dzielił już przyszłe zyski z gazu na wzór Kataru i Norwegii. Nie powiedziała też ani zdania o przyszłości Polskich Inwestycji Rozwojowych. Jesienią 2012 r. premier Tusk obwieścił, że PIR stanie się wehikułem, który rozrusza gospodarkę. Od tego czasu firma podpisała jeden kontrakt, a niezadowolony rząd właśnie wymienił jej prezesa.
Kopacz zapowiedziała spory pakiet socjalny i obiecała pomoc dla seniorów. Ale nie zająknęła się na temat przyszłości systemu emerytalnego, który jest niewydolny, a Tuskowy demontaż OFE mu nie pomoże. Pani premier obiecała też zwiększenie liczby lekarzy, ale słowem nie wspomniała o ubezpieczeniach dodatkowych, które przez lata pojawiały się wśród obietnic Tuska i... jej samej, gdy była ministrem zdrowia w jego pierwszym rządzie.
Ewa Kopacz nie zamierza płacić rachunków za Tuskowe obietnice