Gwiazda jest tylko jedna - analiza Anny Słojewskiej

Elżbieta Bieńkowska nie zagrozi Donaldowi Tuskowi w Brukseli.

Publikacja: 08.10.2014 18:58

Słabością Elżbiety Bieńkowskiej był brak wizji politycznej

Słabością Elżbiety Bieńkowskiej był brak wizji politycznej

Foto: EU/EC/Lieven Creemers

Parlament Europejski zakończył przesłuchania kandydatów na unijnych komisarzy. Elżbieta Bieńkowska wypadła średnio. Jej występ był jednak na tyle solidny, a poparcie polityczne na tyle znaczące, że była wicepremier ma już zaklepaną nominację na komisarza ds. rynku wewnętrznego, przemysłu, przedsiębiorczości oraz małych i średnich przedsiębiorstw.

Najgorzej wypadła Alenka Bratusek, była słoweńska premier, która ryzykuje nawet brak nominacji. Bratusek miała braki merytoryczne, zaszkodził jej też fakt, że sama się mianowała już po przegranych przez jej partię wyborach, co przez wielu jest odbierane jako akt korupcji politycznej.

Ale podstawową słabością Bratusek jest fakt, że nie należy ona do żadnej europejskiej rodziny politycznej. Nikt jej więc nie broni. Pod względem merytorycznym słabo wypadł również Jonathan Hill, brytyjski kandydat na komisarza ds. rynków finansowych. Był jednak świetny pod względem komunikacyjnym, zaprezentował się jako przekonany Europejczyk z polityczną wizją. To pozwoliło mu na uniknięcie porażki: eurodeputowani dali mu szansę w postaci drugiego przesłuchania, do którego Hill już się przygotował.

Wszyscy pozostali, w tym Bieńkowska, byli przygotowani merytorycznie. Trzeba pamiętać, że komisarze znają wcześniej większość zadawanych im pytań i mają do dyspozycji potężny aparat biurokratyczny w KE. ?Nie są więc zaskoczeni.

I Elżbieta Bieńkowska, podobnie jak większość innych, z tej przewidywalności skorzystała. Owszem, szermowała sloganami, ale trzeba się przecież spodobać i lewicy, i prawicy. A przede wszystkim nikomu nie można się narazić i Bieńkowskiej się to udało. Powtórzmy: jak większości pozostałych kandydatów. Poza wspomnianymi dwoma przypadkami osób źle przygotowanych PE miał jeszcze wątpliwości w przypadku kilku innych i odkładał głosowania w ich sprawie (Francuz, Węgier i Hiszpan).

Ale to były polityczne tuzy, w których kwalifikacje nikt nie wątpił. Ich problemem było tylko niedopasowanie tek do kraju pochodzenia komisarza czy jego poglądów.

Słabością Bieńkowskiej w czasie przesłuchania był brak wizji politycznej i brak zdolności komunikacyjnych. Nie usłyszeliśmy od przyszłej komisarz żadnego ciekawego zdania na temat kierunku, w którym powinna podążać Unia. Na podium widać było nieco zarozumiałą urzędniczkę wysokiego szczebla, ale nie polityka, który przecież ?w gronie innych komisarzy będzie decydować ?o przyszłości Unii.

Była minister wyraźnie też nie zrozumiała, czym jest Parlament Europejski. W Polsce członek rządu nie musi zabiegać o życzliwość Sejmu: wiadomo, że PO i PSL zawsze go poprą, a PiS zawsze będzie przeciw. W Parlamencie Europejskim komisarz musi zabiegać o poparcie obu stron sceny politycznej. Szefowie komisji parlamentarnych to dla komisarza ważni sojusznicy, zdumiewa więc nieuprzejmy sposób, w jaki Bieńkowska ich traktowała. Na Jerzego Buzka denerwowała się, gdy grzecznie zwracał jej uwagę, ?że przekracza czas. A pytania Vicky Ford uznała za zbyt banalne, żeby dać na nie rozbudowane odpowiedzi. Była wyraźnie spięta, co pokazuje, że nie ma doświadczenia w występach przed takim gremium. Skupiała się też na nieco infantylnej autoreklamie. Nie zaszkodziło jej to, wywoływało nawet oznaki pobłażliwej sympatii ?na sali. Wszystko się dobrze skończyło, bo Bieńkowska przygotowała odpowiedzi na pytania, ma poparcie największej grupy politycznej w PE i nie jest kontrowersyjna. Na dłuższą metę może to być jednak zbyt mało, żeby zabłysnąć na brukselskim firmamencie. Ale może o to chodziło Tuskowi, który wysłał ją do Brukseli. Jedna polska gwiazda już tam wystarczy.

Parlament Europejski zakończył przesłuchania kandydatów na unijnych komisarzy. Elżbieta Bieńkowska wypadła średnio. Jej występ był jednak na tyle solidny, a poparcie polityczne na tyle znaczące, że była wicepremier ma już zaklepaną nominację na komisarza ds. rynku wewnętrznego, przemysłu, przedsiębiorczości oraz małych i średnich przedsiębiorstw.

Najgorzej wypadła Alenka Bratusek, była słoweńska premier, która ryzykuje nawet brak nominacji. Bratusek miała braki merytoryczne, zaszkodził jej też fakt, że sama się mianowała już po przegranych przez jej partię wyborach, co przez wielu jest odbierane jako akt korupcji politycznej.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa