Były polityk SLD i Europy Plus jest popierany przez dwa niszowe ugrupowania – Socjaldemokrację Polską i Unię Lewicy oraz własne stowarzyszenie Dom Wszystkich Polska. – Robimy pierwszy ruch, rejestrujemy komitet wyborczy Ryszarda Kalisza i zaczynamy zbieranie podpisów – mówi Wojciech Filemonowicz, szef SdPl. – Zobaczymy, kto jeszcze się do nas przyłączy.
Filemonowicz ma nadzieję, że poparcie dla Kalisza wyrażą takie ugrupowania, jak Krajowa Partia Emerytów i Rencistów, Polska Partia Pracy czy Unia Pracy.
– Uważam, że zebranie 100 tys. podpisów koniecznych do rejestracji kandydata nie będzie dla nas problemem – mówi. – Większy kłopot może mieć SLD z zebraniem podpisów poparcia dla Magdaleny Ogórek, bo działacze Sojuszu buntują, się przeciwko tej kandydaturze. U nas żadnych buntów nie będzie.
Ryszard Kalisz miał ogłosić swoją decyzję w sprawie startu w wyborach prezydenckich ostatniego dnia stycznia. Przesunął ją jednak na koniec lutego. Ma się zorientować, jak idzie zbieranie podpisów pod jego kandydaturą. Jeżeli się okaże, że słabo, to się wycofa.
– Ryszard chłodno kalkuluje swój start – mówi „Rzeczpospolitej" Arkadiusz Kasznia z SdPl. – Uważa, że jeżeli pani Ogórek skupi wokół siebie elektorat SLD to jego start będzie nieuzasadniony, bo nie ma co mnożyć lewicowych kandydatów.
W pierwszych dniach lutego pojawił się sondaż dla portalu tajnikipolityki.pl, w którym – wśród wyborców zdecydowanych na pójście do urn – Ryszard Kalisz uzyskał 10 proc. poparcia i wyprzedził Magdalenę Ogórek o 3 punkty procentowe. Pod koniec ubiegłego tygodnia Wiadomości TVP1 zaprezentowały jednak własny sondaż, w którym Ogórek wyprzedziła Kalisza. Poparcie dla niego wyniosło zaledwie 3 proc.
Prof. Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu w Kielcach, uważa, że wielość lewicowych kandydatur, bo oprócz Ogórek i Kalisza jest jeszcze Anna Grodzka i Janusz Palikot, oznacza, iż tak naprawdę lewica nie ma w ogóle kandydata. – Operacja zbierania podpisów zweryfikuje tę listę – mówi Kik. – Ale tak czy inaczej lewicowy wyborca będzie w kropce.