Joanna Senyszyn, kandydatka w wyborach prezydenckich, w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem, komentowała swoje sondażowe wyniki, które dają byłej posłance SLD mniej niż 1 pkt proc. poparcia. - Do tej pory Polacy jeszcze nie widzą, że będę kandydować. Kampania się dopiero rozpocznie. Moim celem jest poinformowanie, że kandyduję - odpowiedziała.
- Najwygodniej byłoby być w partii, która wydałaby na mnie 30 mln złotych – kontynuowała. Dopytywana, czy tyle Nowa Lewica przekaże na kampanię Magdaleny Biejat, odpowiedziała, że spodziewa się kwoty sięgającej kilku milionów złotych, a ona sama na kampanię zamierza przeznaczyć nie więcej niż 100 tysięcy złotych.
Czytaj więcej
Sejm przyjął ustawę obniżającą składkę zdrowotną dla większości przedsiębiorców. „To częściowa na...
Joanna Senyszyn: zwolennicy dawnego SLD nie bardzo mieli na kogo zagłosować
- Zdecydowałam się wystartować, by mieć na kogo głosować. Gdy popatrzyłam na kandydatów, to z czystym sumieniem nie miałabym na kogo zagłosować - tłumaczyła Senyszyn. Zapytana o Adriana Zandberga – kandydata Partii Razem i Magdalenę Biejat – kandydatkę Nowej Lewicy, stwierdziła, że „to dwie osoby z Partii Razem, a zwolennicy dawnego SLD nie bardzo mieli na kogo zagłosować”.
- SLD to czas przeszły, ponieważ Włodzimierz Czarzasty go zlikwidował. To są ludzie bezideowi. Gdy w sposób skandaliczny doszło do obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców, powinni wyjść z koalicji, co nie oznacza, że nie (powinni) popierać wszystkich ustaleń koalicyjnych. Jeżeli bardziej się ceni stołki niż idee, to efekty są takie, że kandydatka Biejat mówi o skandalu w sprawie składki zdrowotnej, ale nie słyszałam, by zrezygnowała z funkcji wicemarszałkini Senatu – powiedziała Senyszyn.