Najlepszą reklamę naszym pogłębionym badaniom zrobił premier Donald Tusk, przynosząc na konferencję prasową pierwszą stronę czwartkowej „Rzeczpospolitej”. I narzucił temat na cały dzień. O nasze badania dziennikarze pytali w Brukseli Karola Nawrockiego, a w Sejmie Jarosława Kaczyńskiego. Im jednak ich wyniki nie przypadły do gustu tak mocno jak premierowi.
Wyborcy oceniają Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego. Co najbardziej zaskakuje: patriotyzm, pracowitość?
Trudno się Tuskowi dziwić. Chyba nawet najwięksi entuzjaści Rafała Trzaskowskiego nie zakładali, że ogół wyborców tak dobrze ocenia kandydata KO. Czytając dziś w „Rzeczpospolitej” – do czego gorąco zachęcam – krótkie sylwetki całej piątki głównych pretendentów, przygotowane na podstawie odpowiedzi badanych, można wręcz odnieść wrażenie, że mamy do czynienia ze starciem urzędującego prezydenta, i to po bardzo udanej pierwszej pięcioletniej kadencji, ze średnio rozpoznawalnymi gołowąsami. Taka przepaść dzieli Trzaskowskiego i resztę. Czyżby więc po wyrównanym starciu z Andrzejem Dudą przed pięciu laty wszyscy w jakimś stopniu uwierzyliśmy w jego prezydencki format?
Czytaj więcej
Rafał Trzaskowski najbardziej pracowitym kandydatem na prezydenta? To chyba największe zaskoczeni...
Premierowi najbardziej spodobało się to, jak Polacy oceniają dwóch głównych kandydatów pod względem patriotyzmu. I jak słabo wypada tu Karol Nawrocki – oczywiście w porównaniu z Trzaskowskim, bo to i tak najlepiej oceniana cecha kandydata PiS. A nas najbardziej zaskakuje coś innego – pracowitość. Od lat przeciwnicy zarzucają wiceszefowi PO lenistwo (po cytaty zapraszam do świetnej sylwetki autorstwa Wiktora Ferfeckiego), a tu się okazuje, że Polacy widzą to zgoła odmiennie. A drugie zaskoczenie to, jak niewiele konkretnych cech i problemów potrafią wskazać wyborcy innych kandydatów w odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie popierają Trzaskowskiego.
Sondaż prezydencki: Czy Rafał Trzaskowski wygra wybory? Niekoniecznie
Donald Tusk się cieszy, bo wie, że te badania to tak naprawdę laurka nie dla samego kandydata, ale dla sztabu KO. Raz, że udało mu się rozbroić przygotowane od lat bomby, jak ta z lenistwem, a dwa – kampanijna strategia obliczona na demobilizację prawicowego elektoratu idzie wzorowo, nikt nie widzi w Trzaskowskim niemiecko-rosyjskiego szatana chcącego demoralizować polskie dzieci, jak chciałby go przedstawić sztab PiS.