Wizyta Scholza w Warszawie w ostatnich dniach sprawowania urzędu mogła zaskakiwać, gdyż prócz kurtuazyjnych i symbolicznych akcentów była w zasadzie pozbawiona politycznych treści. Te są już w gestii przyszłego rządu kanclerza Friedricha Merza, który spodziewany jest w Warszawie tuż po objęciu władzy. Stanie się to najprawdopodobniej 6 maja tego roku, gdy nowy gabinet zostanie zaakceptowany przez Bundestag.
Nie brak też pytań, dlaczego właściwie polski premier wyraził zgodę na pożegnalną wizytę Scholza w sytuacji, gdy trwa w Polsce kampania prezydencka.
– Podczas swojej pożegnalnej wizyty Scholz wyraźnie dążył do pojednawczego zakończenia swojej kadencji, jeśli chodzi o stosunki z Polską, a zwłaszcza z polskim premierem. W sytuacji wielu głosów krytyki pod swoim adresem, zarówno z Polski, jak i z Niemiec, Scholz pragnął pozostawić po sobie spuściznę, która w relacjach z Polską nie jest wyłącznie negatywna – mówi „Rzeczpospolitej” Kai Olaf Lang, ekspert berlińskiego think tanku Wissenschaft und Politik.
Czytaj więcej
Helmut Kohl, Gerhard Schröder, Angela Merkel – świetnie oceniani w czasie urzędowania. Po odejści...
Warszawa i Berlin czekają na kanclerza Friedricha Merza
Taka postawa Scholza ma szczególne znaczenie w kontekście zapowiedzi przyszłego kanclerza o intensyfikacji współpracy z Polską. W porozumieniu koalicyjnym pomiędzy CDU/CSU i SPD, a więc programie nowego rządu, jest na ten temat wiele punktów. Począwszy od polepszenia komunikacji kolejowej pomiędzy naszymi krajami, poprzez ożywienie współpracy politycznej na linii Berlin–Warszawa–Paryż, po ważną dla Polski sprawę budowy w centrum Berlina pomnika upamiętniającego polskie ofiary III Rzeszy.