Pandemia koronawirusa nie zaszkodziła eksportowi polskiej żywności. Pomimo szalejącej na całym świecie zarazy polscy eksporterzy żywności w pierwszym półroczu br. wysłali jej w świat o 6 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. To bardzo dobra wiadomość, gdyż żywność od lat pozostaje jednym z polskich hitów eksportowych. Ma spory, bo 12-proc., udział w polskim eksporcie ogółem. W 2019 r. sprzedaliśmy za granicę żywność wartą 31,8 mld euro i osiągnęliśmy w jej handlu nadwyżkę 10,5 mld euro.
O tym, co aktualnie dzieje się w eksporcie naszej żywności, rozmawiali eksperci i eksporterzy podczas spotkania zatytułowanego „Żywność – eksport – pandemia – nowe szanse" zorganizowanego w ramach Programu Handlu Zagranicznego (PHZ). Wydarzenie to zainaugurowało szóstą już edycję PHZ. Realizowany od 2018 r. Program Handlu Zagranicznego to wspólna proeksportowa inicjatywa Banku BNP Paribas, KUKE, Bisnode i Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu, której "Rz" patronuje medialnie. Jej celem jest wsparcie polskich firm, szczególnie tych z sektora MŚP, w eksporcie i ekspansji zagranicznej.
Przyczyny sukcesu
– Jest kilka przyczyn ostatnich, dobrych wyników eksportu naszej żywności. Pierwsza, fundamentalna, która zwykle pojawia się przy wszelkich kryzysach, to osłabienie naszej waluty. Eksport z Polski jest bardziej opłacalny niż przed kryzysem. Z drugiej strony patrząc, odbiorcom z zagranicy opłaca się importować od nas więcej – mówił Bartosz Urbaniak, szef Bankowości Agro BNP Paribas na Europę Środkowo-Wschodnią i Afrykę. Wskazał też na dwa inne kluczowe czynniki sprzyjające sprzedaży rodzimej żywności: położenie geograficzne Polski i renomę solidnego dostawcy.
– Jako kraj jesteśmy bardzo dobrze położeni. Przysłowiowy jeden dzień transportu z Polski, czyli zasięg ok. 1000 km, oznacza dostęp do ok. 200 mln najbogatszych na świecie konsumentów. Jeśli połączymy to z renomą solidnego dostawcy, to w sytuacji, kiedy zaczyna się kryzys i nasi odbiorcy lub potencjalni odbiorcy, którzy zaopatrują się dalej i u mniej solidnych względem dostaw producentów, „odkrywają", że tuż obok jest Polska, która regularnie dostarcza dobre surowce i produkty po konkurencyjnych cenach – tłumaczył Urbaniak. Zauważył, że jeśli do tych czynników dodamy lekko zdewaluowaną złotówkę, to okaże się, że aktualny kryzys, tak jak i poprzednie, może utorować jeszcze szerszą drogę polskiej żywności za granicę. Ekspert z BNP Paribas przypomniał, że eksport produktów spożywczych zwiększyliśmy już wcześniej dzięki embargu rosyjskiemu na polską żywność, a następnie kryzysowi z roku 2009 i lat następnych. – To kolejny kryzys, który raczej nam pomoże, niż zaszkodzi – stwierdził Bartosz Urbaniak.
– Wydaje się, że na korzyść naszych producentów/eksporterów żywności zadziałało zakłócenie łańcuchów dostaw nie tylko w Europie, ale i na świecie. W Polsce martwiliśmy się przede wszystkim o ruch samochodowy i o to, czy nasze tiry będą dojeżdżały z produktami na czas. Natomiast trzeba też na to nałożyć zakłócony ruch osobowy. Spowodował on, że np. nasi zachodni sąsiedzi nie byli w stanie zebrać własnych produktów rolnych, aby wspomnieć tylko wyjątkowo krótki okres zbioru szparagów w Niemczech – wskazała Katarzyna Kowalska, wiceprezes KUKE.