– Złożyliśmy do Komisji Europejskiej wniosek o zerowy VAT na żywność. Jeśli KE się przychyli, to obniżymy VAT na żywność do 0 proc. – poinformował w Sejmie wiceminister finansów Piotr Patkowski. Miałby to być element tzw. tarczy inflacyjnej, czyli zestawu działań mających zatrzymać galopadę cen w Polsce i chronić przed nią gospodarstwa domowe.
Potencjale zyski
Nie do końca wiadomo, czy minister Patkowski mówił o jakimś nowym wniosku celowym do Brukseli, czy może nawiązał do ogólnego wniosku o możliwość rozszerzenia stosowania zerowej stawki, jaki Polska złożyła w listopadzie w ramach grupy roboczej nad nowelizacją dyrektywy o VAT.
Ale warto się zastanowić, co zerowy VAT na żywność oznaczałby dla kupujących. Teraz podatek ten wynosi w większości przypadków 5 proc., znacznie rzadziej 8 proc. (np. sosy, przyprawy) czy 23 proc. (np. owoce morza). Obniżka stawki do zera w przypadku chleba oznaczałaby, że płacilibyśmy za niego ok. 15 gr mniej. Za kilogram kurczaka (dziś drożeje najszybciej) – o ok. 40 gr, a za dziesięć jaj – o ok. 34 gr mniej.
Te groszowe korzyści nie wydają się wielkie, jednak Polacy wydają na żywność średnio aż 28 proc. swoich domowych budżetów, a według danych Eurostatu wydatki na ten cel wyniosły ok. 220 mld zł rocznie (w 2019 r.). Przy założeniu, że w tej łącznej kwocie VAT stanowi 5 proc., to jego likwidacja dla konsumentów przyniosłaby już ok. 10 mld zł oszczędności rocznie.