Coca-Cola oddała Krym Rosji - grzmią ukraińskie media społecznościowe. Chodzi o reklamę w której koncern wykorzystał mapę, na której okupowany przez Moskwę ukraiński półwysep, znalazł się w granicach Rosji.
Po umieszczeniu reklamy na jednym z portali społecznościowych zawrzało. Ukraińcy wezwali do bojkotu koncernu. Mustafa Najem, poseł partii Petro Poroszenko - wezwał do "sprowadzenia na ziemię" koncernu i "rezygnację z jego produkcji".
W sprawę wmieszał się nawet ambasador Ukrainy w USA, który wysłał do Coca-Coli i Departamentu Stanu pisma, w których wyraził zaniepokojenie w związku z opublikowaniem przez amerykański koncern mapy przedstawiającej Krym w granicach Rosji. Ambasador podkreślał, że stoi to w jaskrawej sprzeczności ze stanowiskiem amerykańskiego rządu w kwestii Krymu.
Przedstawicielstwo Coca-Coli na Ukrainie przeprosiło Ukraińców za nieporozumienie związane z publikacją mapy. A wszystko zaczęło się od... korekty mapy. Pierwotnie Krym nie był na niej zaznaczony jako część Rosji. To z kolei wywołało protesty w Rosji. Coca-Cola nie tylko oddała Krym Rosji, ale na mapie zaznaczyła jako rosyjskie Wyspy Kuryle o które Moskwa toczy spór z Japonią. na mapie pojawił się też Obwód Kaliningradzki - leżący między Polską a Litwą, którego na pierwszej mapie Coca-Coli nie było.
Coca-Cola znalazła się między młotem a kowadłem i zdecydowała się na wycofanie kontrowersyjnej reklamy. - Drodzy przyjaciele, dziękujemy za uwagi. Zdecydowaliśmy się na usunięcie wzbudzającej kontrowersje reklamy - napisał koncern na swojej stronie w mediach społecznościowych. A przedstawiciel centrali koncernu w USA oficjalnie przeprosiła za wpadkę z reklamą.