Wielu Polaków przed wyjazdem na urlop wykupuje polisy u prywatnych ubezpieczycieli. Płacąc niewielką składkę – niekiedy tylko kilkadziesiąt złotych od osoby – ubezpieczają siebie i bliskich na kwoty rzędu kilkudziesięciu tysięcy euro. Dzięki temu w razie nieszczęśliwego wypadku lub zachorowania mogą liczyć na zwrot pieniędzy.
Niestety, nie jest to sprawa aż tak oczywista. Ci, którym odmówiono wypłaty odszkodowania, często mają poczucie bycia oszukanym.
Czytaj więcej
Jeśli w miejscu zaplanowanego wypoczynku szaleje żywioł, turysta może zrezygnować z wycieczki. Ot...
– Umowy o ubezpieczenie są formalnie poprawne. Zawierają wymagane prawem postanowienia i informacje. Niestety, wielokrotnie jest tak, że klient albo w ogóle nie zapoznaje się z warunkami polisy, albo nie wczytuje się uważnie w te dokumenty, a niebezpieczne są w nich właśnie szczegóły. Te zaś łatwo przeoczyć. Przeciętny podróżny najczęściej gubi się w gąszczu tych formalności – mówi doktor nauk prawnych Karol Świtaj, radca prawny w Kancelarii Dr Robert Lewandowski & Partners.
Jak jednak zauważają prawnicy, umowy te pisane są w taki sposób, że trudno je jednoznacznie interpretować.