Sąd Okręgowy w Radomiu zajął się sprawą rodziców, którzy nie zgadzali się co do sposobu nauki trójki swoich dzieci. Ponieważ każde z nich jest ponadprzeciętnie uzdolnione, wyprzedza w rozwoju swoich rówieśników i ma sprecyzowane zainteresowania ich rodzice zdecydowali, że będą one uczyć się w systemie edukacji domowej - w prywatnej szkole podstawowej i liceum. Dzieci korzystają z podręczników szkolnych i realizują treści programowe przewidziane dla danej klasy, konsultują się z nauczycielami, a raz w roku zdają egzaminy końcowe, z których zawsze uzyskują dobre wyniki. Zdaniem rodzeństwa taka forma nauki pozwoliła każdemu z nich wypracować własne nawyki, skupić się na realizacji pasji, ale też zachować kontakt z rówieśnikami.
Po rozstaniu rodziców dzieci pozostają pod opieką matki, zaś relacja z ojcem zeszła na dalszy plan. Ich zdaniem jest on mało zaangażowany w ich wychowanie, nie uczestniczy w ich życiu i nie liczy się z ich zdaniem. Cofnął też zgodę na kontynuowanie przez nie nauki w dotychczasowej szkole i systemie. Chciał, by uczyły się w szkole publicznej, a on zyskał możliwość większej nad nimi kontroli.
Czytaj więcej
O sposobie wychowania, religii czy przyszłym zawodzie dziecka decydują i matka, i ojciec, także gdy są po rozwodzie. W razie sporu pomoże sąd rodzinny.
Sąd: dzieci w publicznej szkole to dodatkowy obowiązek dla rodzica, który faktycznie się nimi zajmuje
Sprawa trafiła najpierw do Sądu Rejonowego w Lipsku, który na wniosek matki wyraził zgodę na kontynuowanie nauki w domu. SR przypomniał, że realizując zasadę dobra dziecka trzeba wziąć też pod uwagę jego zdanie, zwłaszcza jeśli osiągnęło ono odpowiedni wiek. A tak było w przypadku dzieci skonfliktowanej pary, które miały już 9, 13 i 15 lat, zaś przed sądem podkreśliły, że dotychczasowa forma nauki jak najbardziej im odpowiada.
Sąd przypomniał, że nauczanie domowe jest zgodną z prawą formą spełnienia obowiązku szkolnego i może z niej skorzystać każdy uczeń. Zaś przymuszenie dzieci do zmiany szkoły, byłoby sprzeczne z ich dobrem. Według sądu ojciec nie przedstawił też żadnych argumentów przemawiających za takim rozwiązaniem. Gdyby zaś rodzeństwo zaczęło chodzić do szkoły, to na matkę spadłyby dodatkowe obowiązki związane z codziennym szykowaniem dzieci do szkoły oraz zawożeniem i odbierania ich z placówek. Ojciec mieszka bowiem w innym mieście. Zdaniem sądu swoim zachowaniem naraził on dzieci na niepotrzebny stres i niepewność, co do ich dalszego losu.