Michał Majewski po procesie z oskarżenia subsydiarnego wniesionego przez prokuratora Józefa Gacka został skazany po sześciu latach od zdarzenia na podstawie art. 224 § 2 kodeksu karnego. Ten stanowi, że kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia funkcjonariusza do przedsięwzięcia lub zaniechania prawnej czynności służbowej podlega karze pozbawienia wolności do trzech lat. Wyrok jest nieprawomocny, prokuratura zapowiedziała apelację na korzyść dziennikarza.
Czy w tej sprawie winien jest przepis, czy jego stosowanie?
– Artykuł 224 k.k. jest rozsądny i potrzebny. Zupełnie inną rzeczą jest przypisanie red. Majewskiemu przestępstwa, bo sprawa była niejednoznaczna i wielowątkowa. Słusznie też została pierwotnie umorzona. Na nagraniach z wydarzeń widać gołym okiem, że przemocy użyli funkcjonariusze ABW, jeśli więc już ktoś tu powinien odpowiadać, to oni. W tę sprawę „zamieszana była" tajemnica dziennikarska, więc od samego początku powinna być przez organy państwa zupełnie inaczej rozwiązana, czyli bez uszczerbku dla tajemnicy, ale też bez kompromitacji państwa – ocenia adwokat Jerzy Naumann.
Podobnego zdania jest Maciej Hoffman, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy i Wydawców Repropol.
– Zgodnie z art. 15 ust. 2 prawa prasowego dziennikarz ma obowiązek zachować w tajemnicy dane rozmówcy i wszelkie informacje, które mogą naruszyć prawa osób trzecich. Zwolnienie z tajemnicy dziennikarskiej może nastąpić wyłącznie na podstawie decyzji sądu, bo materiał dziennikarski i dane w laptopie red. Sylwestra Latkowskiego mogły zawierać informacje podlegające tej tajemnicy. Wydany po kilku latach wyrok ma charakter mrożący dla działalności dziennikarskiej i wolności słowa.