Od końca listopada na legislacyjnym stole w Sejmie leży ministerialny projekt nowelizacji kodeksu karnego, który ma wzmocnić regulacje antydyskryminacyjne. Mowa o poszerzeniu katalogu przesłanek przestępstw z nienawiści. Dziś do kategorii przestępstw motywowanych uprzedzeniami należą przestępstwa popełniane ze względu na przynależność narodową, etniczną, rasową, wyznaniową bądź bezwyznaniowość. Proponowane przez resort sprawiedliwości zmiany rozszerzają te przesłanki o niepełnosprawność, wiek, płeć i orientację seksualną. W ostatnich tygodniach przepisami tymi zajmowała się sejmowa komisja nadzwyczajna do spraw zmian w kodyfikacjach i wprowadziła do nich istotną zmianę.
Czytaj więcej
Lekarze i nauczyciele stosujący przymus bezpośredni mogą być ścigani z urzędu za przestępstwo z nienawiści – uważa rzecznik praw obywatelskich i apeluje o rozwagę przy reformie prawa karnego. Eksperci nie są co do tego zgodni.
Będzie szersza ochrona przed przestępstwami z nienawiści. RPO i eksperci mają wątpliwości
Chodzi o modyfikację w art. 119 § 1 k.k. (przemoc lub groźba bezprawna z powodu dyskryminacji) i w art. 257 k.k. (napaść z pobudek dyskryminacyjnych), gdzie w miejscu obecnie obowiązującego sformułowania „z powodu jej przynależności” autorzy zmian chcieli pierwotnie wprowadzić zwrot „w związku z przynależnością”. Nie wskazano przy tym, o czyją przynależność chodzi. W rezultacie ta drobna zmiana miałaby wielkie znaczenie. Przepisy te bowiem stosowałoby się nie tylko w sytuacjach, w których pokrzywdzonymi są np. cudzoziemcy, osoby homoseksualne czy niepełnosprawne, ale także gdy są nimi osoby nieposiadające tych cech.
Propozycję tę krytykował m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich, wskazując, że przepis w tym kształcie może sprawić, że pokrzywdzonymi będą też protestujący na rzecz osób lub grup posiadających wymienione cechy albo udzielający się na ich rzecz w internecie, mimo tego, że sami nie będą zaliczali się do takich grup. To z kolei budzi też wątpliwości RPO z punktu widzenia dyrektywy europejskiej chroniącej przed tzw. SLAPP-ami, czyli pozwami mającymi na celu tłumienie krytyki.
Negatywną opinię wyraził też dr hab. Mikołaj Małecki z UJ. Jego zdaniem usunięcie zaimka „jej” ze sformułowania „w związku z przynależnością” oznacza, że nie wiadomo, o czyją przynależność chodzi. - Może to prowadzić do sytuacji, w których sprawca będzie kogoś atakował w związku ze swoją przynależnością wyznaniową czy niepełnosprawnością i w ten sposób wypełnione zostaną znamiona przestępstwa z nienawiści – mówił Rzeczpospolitej dr hab. Małecki.