Prokurator Onyszczuk o umorzeniu sprawy śmierci Jolanty Brzeskiej: Niech sąd oceni

Każdy przypadek, gdy nie potrafimy wykryć sprawców czy ustalić przebiegu zdarzenia, jest porażką – mówi Jarosław Onyszczuk, prokurator Prokuratury Krajowej, który przed laty nadzorował postępowanie w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej.

Publikacja: 12.11.2024 05:00

Protest „Sprawiedliwość dla Jolanty Brzeskiej" przed siedzibą Ministerstwa Sprawiedliwości w Warszaw

Protest „Sprawiedliwość dla Jolanty Brzeskiej" przed siedzibą Ministerstwa Sprawiedliwości w Warszawie

Foto: PAP/Piotr Nowak

Jolanta Brzeska była aktywną działaczką Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. 1 marca 2011 r. na terenie Parku Kultury w Powsinie w Warszawie znaleziono spalone jej zwłoki. Do dziś nie ustalono jak doszło do tragedii. Prokurator Prokuratury Regionalnej w Gdańsku właśnie – 28 października 2024 r. – umorzył, po raz drugi, śledztwo w sprawie jej śmierci. To dla pana zaskoczenie?

Nie jest to dla mnie zaskoczenie. Śledztwo w tej sprawie było już przecież umorzone w 2013 roku. Wówczas zdaniem prokuratora prowadzącego postępowanie, ale także prokuratorów nadzorujących, do których i ja należałem, wyczerpana została inicjatywa dowodowa i nie było możliwości odtworzenia okoliczności zdarzenia, jak również ustalenia ewentualnych sprawców. W 2016 roku usłyszeliśmy od ówczesnego prokuratora generalnego o niezasadności decyzji, krytycznej ocenie prowadzenia śledztwa, a także zapewnienie, że prokuratorzy winni rzekomych zaniedbań poniosą odpowiedzialność Jednocześnie śledztwo zostało podjęte. Okazało się jednak w kolejnych latach, że realizowane czynności nie doprowadziły do przełomu, a postępowanie dotyczące prokuratorów zajmujących się śledztwem w jego pierwszej fazie zostało umorzone. Co ciekawe, prokuratorzy ci w 2016 roku awansowali. Oceniając charakter materiału dowodowego, który znajdował się w aktach sprawy w 2013 roku, trudno było przypuszczać, aby istniały jakieś dodatkowe źródła, które mogłoby doprowadzić do przełomu. Aczkolwiek z drugiej strony nigdy nie można wykluczyć, iż pojawią się jakaś informacja, świadek czy dowód, pozwalające na dokonanie przełomu.

Czytaj więcej

Śmierć Jolanty Brzeskiej niewyjaśniona. „Można było zrobić więcej”

Czy możemy powiedzieć, że jest to porażka prokuratury? Przecież niektóre z licznych opinii biegłych były jednoznaczne.

Nie wiem, o jakich opiniach biegłych pani wspomina. Z komunikatu Prokuratury Regionalnej w Gdańsku wynika, że uzyskano kilkadziesiąt opinii, wykorzystując nowe możliwości badawcze, ale one nie wpłynęły na jakościową zmianę ustaleń śledztwa. Okazuje się, że pomimo wielu czynności dowodowych stan faktyczny nie uległ zmianie, a prokurator stanął przed takim samym dylematem jak jego poprzednik w 2013 roku. Nie potrafimy odpowiedzieć, co ostatecznie stało się 1 marca 2011 roku na polach za Lasem Kabackim. W jakich okolicznościach doszło do zgonu, a przede wszystkim z całym przekonaniem czy został spowodowany przez osoby trzecie. Czy jest to porażka prokuratury? Oczywiście, w każdym przypadku gdy nie potrafimy wykryć sprawców czy też ustalić przebiegu zdarzenia, skompletować materiału dowodowego, pozwalającego na jasne ustalenia, ponosimy porażkę. Nie zawsze jest ona zawiniona, ale i zdarzają się takie, gdzie błędy w trakcie pierwszych godzin po zdarzeniu niweczą możliwości wykrycia sprawcy. Nie uważam, aby w tej sprawie tego rodzaju błędy zostały popełnione, tym bardziej, że nie wykazało tego prowadzone postępowanie. Czasem zdarzają sprawy, w których wykrycie sprawcy z racji charakteru zdarzenia, znikomości śladów jest bardzo trudne. I ta sprawa do takich należała.

Ta sprawa toczy się od 13 lat. Postępowanie w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej zostało wszczęte 3 marca 2011 r. przez prokuratora Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów. Czy wówczas wszystko toczyło się w zgodzie z procedurą karną? Czy prokuratura nie popełniła żadnych błędów? Czy nie zabezpieczyła ważnych śladów przestępstwa?

Rzeczywiście minęło 13 lat od śmierci pani Jolanty Brzeskiej i okazuje się, że pomimo wielu czynności nie zdołano wyjaśnić w sposób niebudzący wątpliwości okoliczności jej zgonu i prokuratura po raz kolejny zmuszona została do podjęcia decyzji o umorzeniu śledztwa. Nie znam materiału dowodowego zgromadzonego w okresie ostatnich lat i mogę opierać się na doniesieniach medialnych i komunikacie prokuratury. Niemniej jednak umorzenie postępowania jest znamienne. Z dostępnych informacji wynika, że nie poczyniono ustaleń, które w sposób istotny zmieniłyby wiedzę prokuratorów w stosunku do tej, która znajdowała się w aktach w 2013 roku, gdy postępowanie zostało po raz pierwszy umorzone.

A jak wygląda sprawa popełnionych błędów?

Nie mam podstaw do tego, aby stwierdzić, iż w toku pierwszych czynności na miejscu zdarzenia popełniono jakieś błędy. Nie ujawniły się żadne okoliczności, które by to potwierdzały. Pamiętam, że analizując sprawę w pierwszym okresie jej prowadzenia, nie stwierdziliśmy rażących błędów. Nie potwierdziło tego także wszczęte później postępowanie karne w tym przedmiocie. Natomiast zawsze można się zastanawiać, czy pewne działania mogłyby zostać podjęte szybciej, ewentualnie zostać lepiej zrealizowane.

Wymiernych efektów postępowania jednak cały czas nie widać a błędów, podobno nie ma. To jak to jest możliwe?

To prawda. Pamiętam dokładnie czas, gdy prokurator generalny w 2016 roku informował o podjęciu postępowania i rzekomych zaniechaniach prokuratorów, które miały być zbadane w ramach nowego śledztwa. Nie przyniosło ono efektów. Zabrakło ich także w kluczowym śledztwie, które przecież było prowadzone przez osiem lat. Można postawić pytanie, kiedy w tej sprawie realnie zakończyła się inicjatywa dowodowa i zaistniały przesłanki do wydania końcowego rozstrzygnięcia.

8 maja 2012 r., śledztwo zostało przejęte przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie. 8 kwietnia 2013 r., zostało umorzone po raz pierwszy z uwagi na niewykrycie sprawcy zabójstwa. Czyn zakwalifikowano z art. 148 § 1 kodeksu karnego, czyli zabójstwa. Czy naprawdę tak trudno było uznać, że doszło do zabójstwa, a może samobójstwa? A jeśli tak, to może trzeba było za wszelką cenę dążyć do ujawnienia sprawców zabójstwa? Co stanęło na przeszkodzie?

Wracamy trochę do historii, która była później przedmiotem krytyki Zbigniewa Ziobry. Proszę mi wierzyć, podejmowano wówczas liczne działania, aby sprawę wyjaśnić, zwłaszcza po przejęciu jej przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Zwierzchni nadzór sprawowała wówczas nad tym postępowaniem Prokuratura Apelacyjna w Warszawie. Było ono dogłębnie analizowane, sam byłem kilkakrotnie na miejscu zdarzenia. Postępowanie uwzględniało kilka możliwych wersji zdarzeń. Nie różniły się one od tych przyjętych przez Prokuraturę Regionalną w Gdańsku, a kwestia zabójstwa było jedną z tych, która miała charakter priorytetowy. Sprawa jednak z różnych względów, także ograniczeń dowodowych i małej ilości śladów była niezwykle trudna. Żadnej z wersji nie można było jednoznacznie wykluczyć i jak się okazuje, po 11 latach stanowisko innego prokuratora badającego sprawę okazało się tożsame.

9 września 2016 r., śledztwo zostało podjęte z umorzenia w celu jego kontynuowania. Prowadzenie śledztwa powierzono Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku. Stało się tak dlatego, że Warszawa nie potrafiła sobie z nim poradzić?

Była to decyzja ówczesnego kierownictwa prokuratury. W mojej ocenie miała ona wymiar nie do końca merytoryczny, albowiem wiązała się trochę z narracją polityczną, ale mimo to kolejne jej zbadanie ocenić należy pozytywnie. W sprawach dotyczących życia ludzkiego zawsze warto podejmować działania zmierzające do poszerzenia materiału dowodowego czy też jego ponownej analizy. Na takiej zasadzie działają przecież funkcjonariusze i prokuratorzy w ramach Archiwum X. Zatem podjęcie postępowania, niezależnie od motywów, ma ten walor, że pozwala uzupełnić i zweryfikować materiał dowodowy. W tym przypadku potwierdził on w istocie zasadność decyzji z 2013 roku.

Czytaj więcej

Tomasz Pietryga: W sprawie Jolanty Brzeskiej państwo poniosło porażkę na całej linii

W toku śledztwa przesłuchano prawie 300 świadków, przeprowadzano konfrontacje pomiędzy nimi. Kiedy pojawiały się wątpliwości co do wiarygodności świadków, prokurator zlecał przeprowadzenie badań wariograficznych z ich udziałem. To wszystko na niewiele się zdało. Bo ostatecznej decyzji brak. Umorzenie nie jest bowiem żadnym rozwiązaniem. Wszyscy oczekują odpowiedzi na zasadnicze pytanie: jak doszło do śmierci Jolanty Brzeskiej? I jakoś prokuratura od wielu lat nie potrafi jej udzielić.

Jestem głęboko przekonany, że wszyscy prokuratorzy, którzy zetknęli się z tą sprawą, chcieliby jej wyjaśnienia. Umorzenie nie jest rozwiązaniem sprawy, ale też kończy ono pewien jej etap, gdy okazuje się, że wszystkie znane i dostępne dowody nie dają szans na ustalenia przebiegu zdarzenia czy też wykrycie sprawców. Myślę, że nie tylko ja, ale i wszyscy prokuratorzy, którzy zetknęli się z tą sprawą, chcielibyśmy jej jednoznacznego wyjaśnienia.

Na czym polega nadzwyczajna trudność tej konkretnej tragicznej sprawy?

W sprawie istnieje wiele możliwych wersji zdarzenia, a zebrane na miejscu ślady, jak również późniejszy materiał dowodowy nie pozwoliły na precyzyjne ustalenia okoliczności śmierci. Nie potrafimy odpowiedzieć sobie na wiele pytań, które mają istotne znaczenie, począwszy od tego, w jakich okolicznościach i dlaczego pani Jolanta Brzeska znalazła się na polach tuż za Lasem Kabackim, a było to przecież miejsce dość odległe od zamieszkania i raczej przez nią nieodwiedzane, a skończywszy na rzeczy kluczowej pozwalającej odpowiedzieć na wątpliwości co do mechanizmu zgonu i przyczynienia się osób trzecich.

Na portalu „Miasto jest nasze” tuż po decyzji o umorzeniu po raz drugi śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej pojawiły się bardzo emocjonalne i krytyczne wobec działań policji i prokuratury wpisy. Przykłady? Prokuratura Generalna nie pamięta o Jolancie Brzeskiej. Społecznicy piszą, że nie zapomną o tym, co się stało. Zapowiadają, że będą przypominać o tej niewygodnej sprawie aż do skutku. Co pan na taką reakcję?

Szanuję i rozumiem stanowisko osób, które domagają się pełnej wiedzy i wyjaśnienia okoliczności. Myślę, że społeczeństwo powinno mieć możliwie pełną wiedzę o działaniach prokuratury, aby usuwać podejrzenia, wątpliwości, co do pracy prokuratury i prokuratorów. Tego wymaga dialog ze społeczeństwem, który stanowi istotne wyzwanie nowej prokuratury i jestem przekonany, że w tym aspekcie sprosta ona temu wyzwaniu.

Rodzina Jolanty Brzeskiej jest bardzo krytyczna wobec postępowania i działań prokuratury. To nie jest komfortowa sytuacja dla organów ścigania. Podważa zaufanie do niej.

Trudno mi się do tego odnieść, rozumiejąc, iż treść kolejnego rozstrzygnięcia nie odpowiada na kluczowe pytania. Tak jak wspomniałem, należy podejść z dużą pokorą do tej, jak się okazuje, bardzo trudnej sprawy. Po wydaniu rozstrzygnięcia przysługuje środek odwoławczy i mam nadzieję, że sąd obiektywnie i rzeczowo oceni sprawę, a to z kolei pozwoli na ocenę postępowania prokuratury.

Czyli kolejna decyzja należeć będzie do sądu?

Tak, niech on oceni po raz kolejny kwestię umorzenia. Prokuratura na dziś zrobiła wszystko, co mogła.

Jolanta Brzeska była aktywną działaczką Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. 1 marca 2011 r. na terenie Parku Kultury w Powsinie w Warszawie znaleziono spalone jej zwłoki. Do dziś nie ustalono jak doszło do tragedii. Prokurator Prokuratury Regionalnej w Gdańsku właśnie – 28 października 2024 r. – umorzył, po raz drugi, śledztwo w sprawie jej śmierci. To dla pana zaskoczenie?

Nie jest to dla mnie zaskoczenie. Śledztwo w tej sprawie było już przecież umorzone w 2013 roku. Wówczas zdaniem prokuratora prowadzącego postępowanie, ale także prokuratorów nadzorujących, do których i ja należałem, wyczerpana została inicjatywa dowodowa i nie było możliwości odtworzenia okoliczności zdarzenia, jak również ustalenia ewentualnych sprawców. W 2016 roku usłyszeliśmy od ówczesnego prokuratora generalnego o niezasadności decyzji, krytycznej ocenie prowadzenia śledztwa, a także zapewnienie, że prokuratorzy winni rzekomych zaniedbań poniosą odpowiedzialność Jednocześnie śledztwo zostało podjęte. Okazało się jednak w kolejnych latach, że realizowane czynności nie doprowadziły do przełomu, a postępowanie dotyczące prokuratorów zajmujących się śledztwem w jego pierwszej fazie zostało umorzone. Co ciekawe, prokuratorzy ci w 2016 roku awansowali. Oceniając charakter materiału dowodowego, który znajdował się w aktach sprawy w 2013 roku, trudno było przypuszczać, aby istniały jakieś dodatkowe źródła, które mogłoby doprowadzić do przełomu. Aczkolwiek z drugiej strony nigdy nie można wykluczyć, iż pojawią się jakaś informacja, świadek czy dowód, pozwalające na dokonanie przełomu.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
W sądzie i w urzędzie
Ile osób w Polsce nosi moje nazwisko? Możesz to sprawdzić w kilka minut
Zdrowie
Dodatkowe opłaty w szpitalach. Za co pacjent musi sam zapłacić?
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Prawo drogowe
Kierowcy łatwiej stracą prawo jazdy, młodzi z limietem prędkości. Rząd ujawnił projekt
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Prawo rodzinne
Sąd Najwyższy: Żona zrobiła większą karierę. Mąż nie dostanie mniej po rozwodzie
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje