Jolanta Brzeska była aktywną działaczką Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. 1 marca 2011 r. na terenie Parku Kultury w Powsinie w Warszawie znaleziono spalone jej zwłoki. Do dziś nie ustalono jak doszło do tragedii. Prokurator Prokuratury Regionalnej w Gdańsku właśnie – 28 października 2024 r. – umorzył, po raz drugi, śledztwo w sprawie jej śmierci. To dla pana zaskoczenie?
Nie jest to dla mnie zaskoczenie. Śledztwo w tej sprawie było już przecież umorzone w 2013 roku. Wówczas zdaniem prokuratora prowadzącego postępowanie, ale także prokuratorów nadzorujących, do których i ja należałem, wyczerpana została inicjatywa dowodowa i nie było możliwości odtworzenia okoliczności zdarzenia, jak również ustalenia ewentualnych sprawców. W 2016 roku usłyszeliśmy od ówczesnego prokuratora generalnego o niezasadności decyzji, krytycznej ocenie prowadzenia śledztwa, a także zapewnienie, że prokuratorzy winni rzekomych zaniedbań poniosą odpowiedzialność Jednocześnie śledztwo zostało podjęte. Okazało się jednak w kolejnych latach, że realizowane czynności nie doprowadziły do przełomu, a postępowanie dotyczące prokuratorów zajmujących się śledztwem w jego pierwszej fazie zostało umorzone. Co ciekawe, prokuratorzy ci w 2016 roku awansowali. Oceniając charakter materiału dowodowego, który znajdował się w aktach sprawy w 2013 roku, trudno było przypuszczać, aby istniały jakieś dodatkowe źródła, które mogłoby doprowadzić do przełomu. Aczkolwiek z drugiej strony nigdy nie można wykluczyć, iż pojawią się jakaś informacja, świadek czy dowód, pozwalające na dokonanie przełomu.
Czytaj więcej
Prokuratura poniosła porażkę – mimo kilkunastu lat prowadzenia postępowania nie wyjaśniła okoliczności śmierci działaczki społecznej Jolanty Brzeskiej. Czy można było zrobić więcej? – Tak, ale na początku śledztwa – komentuje jej córka.
Czy możemy powiedzieć, że jest to porażka prokuratury? Przecież niektóre z licznych opinii biegłych były jednoznaczne.
Nie wiem, o jakich opiniach biegłych pani wspomina. Z komunikatu Prokuratury Regionalnej w Gdańsku wynika, że uzyskano kilkadziesiąt opinii, wykorzystując nowe możliwości badawcze, ale one nie wpłynęły na jakościową zmianę ustaleń śledztwa. Okazuje się, że pomimo wielu czynności dowodowych stan faktyczny nie uległ zmianie, a prokurator stanął przed takim samym dylematem jak jego poprzednik w 2013 roku. Nie potrafimy odpowiedzieć, co ostatecznie stało się 1 marca 2011 roku na polach za Lasem Kabackim. W jakich okolicznościach doszło do zgonu, a przede wszystkim z całym przekonaniem czy został spowodowany przez osoby trzecie. Czy jest to porażka prokuratury? Oczywiście, w każdym przypadku gdy nie potrafimy wykryć sprawców czy też ustalić przebiegu zdarzenia, skompletować materiału dowodowego, pozwalającego na jasne ustalenia, ponosimy porażkę. Nie zawsze jest ona zawiniona, ale i zdarzają się takie, gdzie błędy w trakcie pierwszych godzin po zdarzeniu niweczą możliwości wykrycia sprawcy. Nie uważam, aby w tej sprawie tego rodzaju błędy zostały popełnione, tym bardziej, że nie wykazało tego prowadzone postępowanie. Czasem zdarzają sprawy, w których wykrycie sprawcy z racji charakteru zdarzenia, znikomości śladów jest bardzo trudne. I ta sprawa do takich należała.