Na co wydawał pieniądze ksiądz Michał O.
Przypomnijmy, iż założona przez księdza Michała O. Fundacja Profeto otrzymała z Funduszu 68 milionów złotych, które miały być przeznaczone na budowę ośrodka dla ofiar przestępstw, "Archipelagu". Ksiądz podejrzewany jest o o działania prowadzące do nadużyć w wykorzystaniu tych dotacji i o pranie pieniędzy poprzez transakcje pomiędzy głównym wykonawcą „Archipelagu” a fundacją.
W poniedziałek „Gazeta Wyborcza” ujawniła, że ksiądz O., nawet 13 mln zł z 68 mln otrzymanych od niego dotacji mógł wydać na cele, które nie mają nic wspólnego z budową ośrodka dla ofiar przestępstw. Prokuratura stwierdziła, że pieniądze te trafiły m.in. do osób prywatnych, samego księdza i jego rodziny. Przez 3,5 roku tylko z bankomatu ksiądz wypłacił ponad pół miliona złotych. Z banku - łącznie 50 tys. euro i 196 tys. zł. Płatności kartą w tym okresie – za zakupy, posiłki w restauracjach, hotele i bilety na pociągi i samoloty - opiewają na 1 mln 74 tys. 800 zł.
Do tych informacji odniósł się mecenas Krzysztof Wąsowski, jeden z obrońców duchownego. W oświadczeniu na platformie X podkreślił, że "żadne pieniądze z rachunku Fundacji Profeto nie poszły na prywatne wydatki ks. Michała Olszewskiego." Dalej czytamy, iż płatności kartą „w sklepach, restauracjach, hotelach i za bilety (kolej, samoloty)” nie były połączone z rachunkiem bankowym Fundacji. Żadne środki nie były „pobierane”, „wydawane” czy „przelewane” z rachunku Fundacji dedykowanego projektowi „Archipelag. Wyspy wolne od przemocy” - ani na osoby fizyczne powiązane rodzinnie, ani na spółkę Przestrzenie Kultury Sp. z o.o., wskazane w tej publikacji. Podobnie „biznes skarpetkowy” i współpraca w ramach działalności gospodarczej Fundacji Profeto ze spółką Many Mornings nie miały nic wspólnego z realizacją projektu "Archipelag”. Zaś spółka Framesound Production realizowała swoje zadania w ramach współpracy z Fundacją zgodnie ze wszelkimi procedurami, a została wyłoniona do ich realizacji w postępowaniu konkursowym - zapewnił mec. Wąsowski.
W piątek ksiądz O. opuścił areszt, w którym spędził siedem miesięcy. Umożliwiła mu to czwartkowa decyzja Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który zdecydował, że po wpłaceniu 350 tys. zł kaucji zarówno ksiądz, jak i dwie aresztowane byłe urzędniczki Ministerstwa Sprawiedliwości mogą wyjść na wolność.