1:0 dla obrony – tak w skrócie można ocenić sytuację po decyzji warszawskiego sądu, który nie zgodził się na zastosowanie aresztu tymczasowego dla Marcina Romanowskiego, byłego wiceministra w rządzie PiS, któremu prokuratura postawiła 11 zarzutów w związku z nadużyciami w Funduszu Sprawiedliwości. Polityka chroni immunitet, bo jest członkiem Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Teraz wszystkie strony prawnie i politycznie znalazły się w klinczu.
Kluczenie resortu ws. zarzutów dla Romanowskiego i jego immunitetu
Jak zapewniał w środę minister Adam Bodnar, decyzja sądu nie przekreśla w żaden sposób śledztwa prokuratury w sprawie afery Funduszu Sprawiedliwości ani dowodów zebranych w tej sprawie.
Czytaj więcej
Prokurator krajowy Dariusz Korneluk zapowiedział wystąpienie do Przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy z informacją przedstawiającą okoliczności sprawy posła Marcina Romanowskiego.
– Nadal mamy grono podejrzanych, nadal jest rozwojowy etap postępowania i nadal dowody wskazują na możliwość popełnienia przestępstw – mówił Adam Bodnar, dodając, że immunitety polityków nie mogą oznaczać bezkarności osób, które łamały prawo.
Również w środę prokurator krajowy Dariusz Korneluk zapowiedział, że zwróci się do przewodniczącego ZPRE Theodorosa Rousopoulosa z informacją przedstawiającą okoliczności sprawy i zarzuty, jakie prokuratura usiłuje przedstawić Romanowskiemu. Nie wykluczył też, że prokuratura będzie musiała wystąpić do ZPRE z wnioskiem o uchylenie immunitetu. Możliwe też, że prokuratura wniesie zażalenie do sądu okręgowego na postanowienie o odmowie zastosowania aresztu. Decyzja ma zostać podjęta po przeanalizowaniu pisemnego uzasadnienia postanowienia sądu.