Incydent na rozprawie ws. zabójstwa Pawła Adamowicza

Do nietypowego incydentu doszło w trakcie trzeciej rozprawy w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza. Oskarżony Stefan W. próbował zerwać pagon jednemu z pilnujących go w sądzie funkcjonariuszy - informuje "Radio Zet".

Publikacja: 11.04.2022 14:35

Oskarżony Stefan W. na sali Sądu Okręgowego w Gdańsku

Oskarżony Stefan W. na sali Sądu Okręgowego w Gdańsku

Foto: PAP/Adam Warżawa

mat

Reporter Radia ZET Maciej Bąk poinformował, że do incydentu doszło w środku zeznań świadka. Stefan W. próbował zerwać pagon jednemu z funkcjonariuszy. Sąd pouczył oskarżonego o możliwych karach i o tym, że przy kolejnym niewłaściwym zachowaniu zostanie wyprowadzony z sali rozpraw. Stefan W. nie wypowiedział żadnego słowa.

Jak podaje "Radio Zet", przed każdą rozprawą Stefan W. jest badany przez lekarzy, którzy orzekają, czy może w niej uczestniczyć. Taką decyzję podjął sąd podczas pierwszej rozprawy, ponieważ oskarżony nie wypowiedział żadnego słowa. Podczas drugiej rozprawy sąd przychylił się do wniosku obrońcy W. i zdecydował o przeprowadzeniu badań przez biegłych psychiatrów, którzy wydadzą opinię co do stanu psychicznego oskarżonego i możliwości brania przez niego udziału w kolejnych posiedzeniach.

W trakcie poprzednich rozpraw sąd odczytał zeznania Stefana W., przesłuchał dwóch świadków: konferansjera, który znajdował się na scenie w trakcie ataku na Pawła Adamowicza oraz właściciela sklepu z militariami, w którym oskarżony kupił nóż przed zabójstwem.

Dramat rozegrał się 13 stycznia 2019 r. w Gdańsku, podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, na oczach uczestników i milionów telewidzów. Podczas odpalania zimnych ogni Stefan W. wbiegł na scenę i z bardzo dużą siłą kilkukrotnie ugodził prezydenta. Po ataku, grożąc nożem, zmusił prowadzącego imprezę do oddania mikrofonu, powiedział, kim jest, i podał motyw zabójstwa. Twierdził, że był niesłusznie skazany za rozboje i dostał za wysoki wyrok. Z jego słów wynikało, że ogólnie utożsamiał osobę prezydenta Gdańska ze sprawującymi władzę, w tym sądowniczą, w czasie, kiedy go skazano.

Jak pisaliśmy w "Rzeczpospolitej", śledztwo trwało trzy lata, na co wpływ miały rozbieżne opinie biegłych, dotyczące poczytalności zabójcy. W trzeciej, rozstrzygającej – biegli orzekli, że w chwili ataku Stefan W. miał ograniczoną poczytalność (według pierwszej miał ją całkowicie zniesioną). Taka osoba może odpowiadać karnie, a sąd może wobec niej zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.

Stefanowi W. grozi kara 25 lat więzienia lub dożywocie. Zbrodni dopuścił się w warunkach recydywy, przed upływem pięciu lat od odbycia kary pozbawienia wolności za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia.

Czytaj więcej

Ruszył proces oskarżonego o zabójstwo Pawła Adamowicza
Edukacja i wychowanie
Czy istnieje wykształcenie wyższe niepełne? Co ze studiami bez obronionej pracy?
Materiał Promocyjny
Gospodarka natychmiastowości to wyzwanie i szansa
Internet i prawo autorskie
TVP pozwała TV Republika za program "Jedziemy". Jest decyzja sądu
Prawo karne
Projekt zaostrzenia kar dla kierowców. Przepadek stanie się fikcją?
Prawo w Polsce
Sejm uchwalił ustawę incydentalną Hołowni. Wybory zatwierdzi 15 sędziów SN
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i S-Cross w specjalnie obniżonych cenach. Odbiór od ręki
Praca, Emerytury i renty
Najniższa krajowa w 2025 roku: Ile wynosi płaca minimalna? Kwoty brutto i netto
Materiał Promocyjny
Wojażer daje spokój na stoku