Przegrywamy z dopalaczami", „Przegrana wojna z dopalaczami", „Eksperci: dopalacze największym wyzwaniem polityki antynarkotykowej", „Dopalacze – potrzebna pilna reakcja resortu". To zaledwie kilka tytułów artykułów prasowych zwracających uwagę na problem, jakim stało się coraz powszechniejsze używanie nowych substancji psychoaktywnych, w języku potocznym nazywanych dopalaczami.
Cząsteczki chemiczne tychże środków z jednej strony są na tyle podobne do cząsteczek wcześniej wytwarzanych środków odurzających, że ich działanie również powoduje odurzenie, z drugiej strony natomiast są dostatecznie zmienione, aby dany środek nie był objęty załącznikiem do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, wskazującym, jakie substancje chemiczne są środkami odurzającymi albo mogą służyć do ich wytworzenia, a zatem aby nie był traktowany – w myśl obowiązujących przepisów – jako środek odurzający, ale jedynie środek zastępczy.
Ile narkomani z dawnych lat używali środków funkcjonujących w medycynie (np. morfina), a w najgorszym razie wykonywanych przez samych siebie substytutów (np. „kompot"), o tyle obecni użytkownicy substancji odurzających nie wiedzą tak naprawdę, jakie substancje czynne zawiera dany środek, w jakiej są dawce oraz jakie wywołają skutki, co niewątpliwie przyczynia się do częstych zgonów po ich spożyciu.
Obrót tymi substancjami powinien być poddany penalizacji na równi z tradycyjnymi środkami odurzającymi. Tutaj pojawia się jednak problem, który lapidarnie można określić jako „problem załącznika". Mając bowiem na względzie mnogość substancji chemicznych mogących służyć odurzaniu się, ustawodawca, wprowadzając legalne definicje środka odurzającego i substancji psychotropowej, odwołał się do wykazu środków odurzających stanowiącego załącznik nr 1 do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii oraz do wykazu substancji psychotropowych stanowiącego załącznik nr 2 do tejże ustawy. Rezultatem takiego rozwiązania normatywnego jest konieczność regularnego nowelizowania załączników, w miarę wprowadzania nowych substancji psychoaktywnych na rynek. Wytwórcy tychże substancji oraz handlarze nimi z reguły są jednak o krok przed ustawodawcą i gdy tylko ten obejmie załącznikiem jakąś substancję, na rynku pojawia się rychło nowa, nieznacznie zmieniona pod względem chemicznym (a zatem nieobjęta penalizacją), ale równie szkodliwa.
Ten swoisty wyścig ustawodawcy, wytwórców i handlarzy nowych substancji psychoaktywnych ten pierwszy z góry przegrywa, albowiem nie wyprzedza on działania swojego przeciwnika, a jedynie reaguje, z pewnym opóźnieniem, na jego aktywność. Pojawia się zatem pytanie, czy możliwa byłaby rezygnacja z wymagających ciągłych nowelizacji załączników do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii i przyjęcie jakiegoś innego rozwiązania. Odpowiedź wymaga jednak rozważenia, dlaczego w ogóle ustawodawca załączniki takie wprowadził.