Ostateczne wyniki sekcji zwłok pozwolą ustalić bezpośrednią przyczynę śmierci 34-letniego Bartosza S. z Lubina, który zmarł w ubiegły piątek po interwencji policji. Prokuratura odmówiła rodzinie ujawnienia wstępnych wyników badania pośmiertnego, zapewne również po to, by nie eskalować napięcia po niedzielnej demonstracji przed lubińską komendą policji. Przerodziła się ona w zamieszki, w których rannych zostało kilku policjantów, a 40 osób zatrzymano.
Bez masażu serca
Protestujący, tak jak eksperci, mają wątpliwości co do formy udzielenia pomocy przez interweniujących policjantów, a następnie ratowników.
Czytaj też:
Zamieszki w Lubinie. Policja zatrzymała 57 osób
Według policji w piątek o godz. 6 policjanci udali się z interwencją do mężczyzny, który rzucał kamieniami w okna. Miał zachowywać się agresywnie. Funkcjonariusze mieli się z nim szarpać, użyć chwytów obezwładniających oraz kajdanek, a następnie przekazać służbom medycznym. Policja poinformowała, że mężczyzna umarł dwie godziny po przewiezieniu do szpitala. Kłopot w tym, że nagranie z interwencji, które opublikowano w internecie, i nagranie z monitoringu, do którego dotarł „Fakt", sugerują co innego – obezwładniony coraz rzadziej się porusza, ale nikt nie udziela mu pomocy.