Konstytucja widzi prawa dzieci. Prezes instytutu będzie więc je chronił, niezależnie od tego, czy przysługują dzieciom z takiej czy innej rasy, narodowości, zdrowym i niepełnosprawnym, dzieciom o takiej czy innej orientacji.
A co poza sferą rzecznikowską? Instytut ma mieć też chociażby kompetencje edukacyjne. Czy ma promować jeden model rodziny rozumianej jako związek małżeński i dzieci z tego związku?
Ustawa o instytucie sama nic nowego w tej sferze nie wnosi, opiera się o aksjologię obowiązującej konstytucji, tak jak rodzina jest rozumiana w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego i sądów. A rodzina to przede wszystkim małżeństwo i dzieci. Oczywiście zdarzają się inne sytuacje, w szczególności gdy rodzina jest niepełna.
W orzecznictwie rodzina jest rozumiana jednak szerzej. Demografowie podkreślają, że projekt zmierza do upolitycznienia kwestii demografii. A pojęcie rodziny staje się narzędziem walki politycznej.
Powtarzam – projekt ustawy odwołuje się do konstytucji i obowiązujących już ustaw. Obawy wydają mi się na wyrost, chyba że dotyczą obowiązującej ustawy zasadniczej, ale wtedy krytyka ustawy o instytucie jest krytyką zastępczą, która powinna się kierować w innym kierunku.
Procesy społeczne nie dopasowują się jednak do tego, co zapiano w konstytucji. A to nimi instytut ma się zajmować.
To prawda. Instytut musi uzyskać społeczną wiarygodność, inaczej nie będzie długo działać.
Polski Instytut Rodziny i Demografii ma być stworzony ustawą. Każdy kolejny ustawodawca będzie mógł ją zmienić. Moją intencją jest to, by powołać instytucję, która będzie służyła Polsce niezależnie od zmieniających się koniunktur politycznych. Tylko taka instytucja ma szanse przetrwania.
Pojawiają się jednak zarzuty, że działalność edukacyjna instytutu będzie działalnością propagandową.
Akcje „Kupuj polskie" czy „Tak dla rodziny" też można nazwać akcjami propagandowymi. Ale dla każdego, niestronniczo nastawionego człowieka to akcje prowadzone w interesie społecznym. Jeśli nie chcemy poddać się trendowi spadku urodzeń, nie możemy ulegać takiej retoryce. W 2050 r. będzie nas w Polsce o 4,5 mln osób mniej. Obecnie na 100 osób w wieku produkcyjnym przypada 66 osób w wieku nieprodukcyjnym, ale za 30 lat będzie to już ponad 100. To będzie miało olbrzymie konsekwencje społeczne dla naszych emerytur, świadczeń społecznych, dla funkcjonowania państwa. Nie możemy biernie podchodzić to tej sprawy. 500+ nie przyniosło zmiany negatywnego trendu demograficznego, ale przyniosło spowolnienie tego trendu. Według prognoz GUS z 2015 r. w 2020 r. wskaźnik dzietności miał wynosić 1,28 dziecka na kobietę, a wynosi 1,41. Tylko w pewnym stopniu jesteśmy w stanie wpływać na dzietność, ale jednak jesteśmy.
Czy rodzinny kapitał opiekuńczy w tej kwestii pomoże?
Jest jednym z środków, które mogą pomóc. To mocny element Polskiego Ładu, bo zakładający comiesięczne 500 zł na każde dziecko w drugim i trzecim roku życia. Pieniądze mogą być wydane na żłobek, na opiekę, także przez kogoś z rodziny, albo w inny sposób. Ale jeśli chodzi o potrzebne zmiany, nie należy myśleć tylko o świadczeniach społecznych. Należy przyjrzeć się kształtowaniu prawa pracy, kariery zawodowej kobiet. Wyobrażam więc sobie działania promujące inną kulturę współżycia, od której jakoś odeszliśmy. Do mojego biura poselskiego trafiło na przykład kilka skarg ze względu na hałas z pobliskiego przedszkola. Ale jak są dzieci, musi być hałas, i dobrze, że jest.
Kto jest autorem projektu ustawy o Polskim Instytucie Rodziny i Demografii?
Jestem autorem połączenia dwóch funkcjonujących co najmniej od kilku lat niezależnych koncepcji: powołania instytucji analityczno-badawczej oraz instytucji chroniącej konstytucyjne prawa rodziny, rodziców i powiązane z nimi prawa dzieci. Obecnie podział polityczny społeczeństwa jest tak silny, że nie słuchamy siebie nawzajem. Jestem jednak przekonany, że gdyby Platforma Obywatelska zaproponowała tożsamy projekt, osoby, które go obecnie krytykują, może poza ideologiczną lewicą, uznałyby, że to ciekawy pomysł. Mam nadzieję, że poparcie dla tej instytucji nie będzie ograniczało się do Zjednoczonej Prawicy. Ambicją test to, żeby ta instytucja pozostała z nami niezależnie od zmieniających się koniunktur politycznych. Bo jest potrzebna. Bo nie wolno się poddawać, bo musimy czynnie przeciwdziałać negatywnym trendom demograficznym i otaczać opieką rodzinę.
Bartłomiej Wróblewski – doktor nauk prawnych, konstytucjonalista, członek Rady Programowej PiS, główny autor projektu ustawy o Polskim Instytucie Rodziny i Demografii