Donald Tusk ugiął się pod presją protestujących od środy w Sejmie rodziców dzieci dotkniętych przez los. W czwartek na Wiejską ruszą też opiekunowie niepełnosprawnych dorosłych. Wydarzenia te ewidentnie pokazują, że system wsparcia osób niepełnosprawnych nie działa dobrze.
Też chcą podwyżek
Od początku lipca zeszłego roku część osób opiekujących się niepełnosprawnymi dorosłymi pozbawiona została prawa do świadczeń. Według szacunków Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej jest ich ok. 140 tys. W grudniu Trybunał Konstytucyjny orzekł, że odebranie świadczenia było bezprawne.
– Od lipca nie dość, że zostaliśmy pozbawieni pieniędzy, to jeszcze część z opiekunów nie ma prawa do świadczeń zdrowotnych – mówi Małgorzata Kumorek, współorganizatorka czwartkowego protestu. Państwo przestało też opłacać za nich składkę zdrowotną.
Dziś projektem ustawy o ustaleniu i wypłacie zasiłków, który ma naprawić błąd, zajmie się rząd. Zawarte w nim rozwiązania nie są jednak satysfakcjonujące.
– W zeszłym roku z mocy prawa wygasły decyzje, którymi przyznano nam świadczenie pielęgnacyjne. W projekcie nie przewidziano przywrócenia go. Przyznaje się nam zasiłek w wysokości 520 zł, ale bez waloryzacji. Pewnie tę kwotę mamy otrzymywać do śmierci naszych podopiecznych – mówi Kumorek. I dodaje, że w ten sposób dyskryminuje się opiekunów ze względu na wiek niepełnosprawnego. Zajmujący się dziećmi otrzymują obecnie 620 zł świadczenia i 200 zł dodatku, czyli o 300 zł więcej. Z tym, że premier zobowiązał się do podwyższenia im świadczeń.