Rafał Trzaskowski: Wszyscy jesteśmy kustoszami pamięci o powstaniu

Wojna jest tuż za naszą wschodnią granicą i warto przypominać sobie, dlaczego ważna jest odwaga, solidarność, koleżeństwo oraz przełamywanie swoich słabości, co pokazywali nam powstańcy warszawscy – podkreśla Rafał Trzaskowski, prezydent m.st. Warszawy.

Publikacja: 31.07.2024 23:59

Obchody 78. rocznicy Powstania Warszawskiego przy pomniku „Polegli – Niepokonani”. Prezydentowi Rafa

Obchody 78. rocznicy Powstania Warszawskiego przy pomniku „Polegli – Niepokonani”. Prezydentowi Rafałowi Trzaskowskiemu towarzyszą uczestniczki powstania Teresa Stanek (z lewej) i Wanda Traczyk-Stawska.

Foto: Paweł Wodzyński/East News

Czy kontakt z powstańcami wpływa na pracę prezydenta Warszawy? Czy to są jakieś jubileusze parę razy do roku i nic poza tym? Czy jest to też jakś inspiracja oraz współpraca z ludźmi, którzy w historii tego miasta sprawdzili się w dziejowym momencie?

Niezręcznie mi o tym mówić, ale ponieważ powstańcy sami to podkreślają, to jednak się ośmielę: za mojej prezydentury zmieniliśmy filozofię myślenia o pamięci powstania. Nie tylko, jak do tej pory, organizujemy obchody, opiekujemy się miejscami pamięci, wspieramy Muzeum Powstania, ale przede wszystkim w centrum naszych działań postawiliśmy samych powstańców. Udało się nam utworzyć dla nich dom na Nowolipiu, w którym nasi podopieczni nie tylko mają zapewnione posiłki, opiekę lekarską czy rehabilitację, ale gdzie przede wszystkim mogą się spotykać oraz przekazywać swoje doświadczenia młodym pokoleniom.

Razem z Radą Miasta Stołecznego ustanowiliśmy też nagrody dla powstańców, aby wesprzeć ich finansowo. Pamiętam rozmowę z jedną z moich ukochanych powstanek „Sosenką”, która energią mogła obdzielić 100 osób. Powiedziała mi: „Dziękuję panu za przyznanie nagród dla wszystkich powstańców. Zawsze mi mówili, że pieniądze szczęścia nie dają. Nie mają racji. Pieniądze dają wielkie szczęście. Dzięki nim można pomagać potrzebującym”. Czy można pokusić się o lepszy wzór postępowania przekazany w sposób tak prosty i zarazem tak autentyczny?

Czytaj więcej

Posłuchaj „Plus Minus”: Pomysł na weteranów. Jak uratować patriotyzm?

Na Nowolipie przychodzą harcerze, młodzi ludzie prosto ze szkół, jest tam na co dzień mnóstwo wolontariuszy. Powstańcy mogą podzielić się tam swoimi doświadczeniami, spostrzeżeniami, a nawet życiowymi radami z młodym pokoleniem.

Dzięki zmianie naszego podejścia mój kontakt z powstańcami nie ogranicza się do samych obchodów, spotykamy się na co dzień. Na Nowolipiu, w ratuszu, w Muzeum Powstania, w mieszkaniach powstańców, na Campusie Polska Przyszłości, na Open’erze, spotykamy się, by porozmawiać o ich życiu, o polityce, o tym, jakie było znaczenie powstania, co robili powstańcy potem, co było dla nich najważniejsze i jakie my z tego możemy wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Powiedział pan, by nie zapomnieć o tym jakże ważnym wydarzeniu, by tę pamięć kultywować. Czym powstanie jest dla warszawiaków w 2024 roku?

Wyrosłem w kulcie Powstania Warszawskiego. Zginął w nim brat mojej mamy, a ponieważ Andrzej Arens służył w kompanii ochrony sztabu i jego oddział ruszył do powstania już o 16.30 z mieszkania moich dziadków przy placu Bankowym, od razu jego drogę na Senatorskiej zagrodzili Niemcy. To była prawdopodobnie pierwsza potyczka powstania. Siostra mamy – Iza – była łączniczką w „Parasolu”. Nic więc dziwnego, że u mnie w rodzinie temat powstania był ciągle obecny.

Gdy słucham powstańców, to prócz opowieści o patriotyzmie, o daninie krwi, która oczywiście jest bardzo ważna, słyszę prostą, a jakże przejmującą opowieść o tym, czym było koleżeństwo, solidarność, poczucie honoru, chęć pomagania innym. W moim odczuciu warto skupić się właśnie na wartościach, o których się do tej pory często nie mówiło.

Powstańcy są dla nas moralnym drogowskazem, przekładają nam wartości – które dla młodego pokolenia są często dosyć abstrakcyjne – na język konkretu, na działanie.

Dzięki Bogu przez dziesięciolecia nie było wojny w Polsce, ale wojna jest tuż za naszą wschodnią granicą, w związku z tym warto przypominać sobie o tym, dlaczego ważna jest odwaga, solidarność, koleżeństwo, ale także przełamywanie swoich słabości, odporność na ból czy umiejętność prowadzenia normalnego życia w bardzo trudnych okolicznościach.

Na ile w rozmowach z powstańcami wybuch wojny w Ukrainie był ważny? Dla nas wojna jest czymś abstrakcyjnym, miała nigdy się nie powtórzyć. A tymczasem dwa lata temu przyjmowaliśmy dziesiątki tysięcy ludzi uciekających przed bombami, które spadały tuż za naszą granicą.

W ostatnich latach powstańcy o tym właśnie bardzo często mówią. A ich doświadczenia przestały być doświadczeniami abstrakcyjnymi. Niestety, widzimy podobne sceny rozgrywające się nie tak daleko od nas. Gdy tłumaczę za granicą fenomen polskiej solidarności wobec uchodźców z Ukrainy, przypominam wszystkim właśnie doświadczenie Warszawy. Ukraińcy przyjeżdżają z Mariupola do miasta, które po drugiej wojnie światowej zostało starte z powierzchni ziemi, miasta skazanego przez szaleńca na zagładę. Przyjeżdżają do miasta, które się odrodziło z otchłani gruzów. Myślę, że daje im to nadzieję i niesamowitą siłę do działania. Sami o tym nam często opowiadają ze łzami w oczach.

Powstańcy wierzyli, że Warszawa zostanie odbudowana, natomiast – jak sami twierdzą – nigdy nie spodziewali się, że będzie tak piękna jak dziś, że będzie tętniącą życiem metropolią, miastem, które nie ma żadnych kompleksów w stosunku do tych na Zachodzie. Ale Warszawa jest wyjątkowa między innymi dzięki nim – ma niezłomny charakter miasta, które jak Feniks podniosło się z popiołów.

Ostatnio rozmawiałem o tym z Jessim Eisenbergiem, amerykańskim aktorem o polsko-żydowskich korzeniach. Jesse mówił, że uwielbia Warszawę za jej niezwykły charakter – dynamikę, waleczność i historyczne dziedzictwo zapisane w DNA miasta, które czuć u nas na każdym kroku.

Rozmawia pan często z burmistrzami największych europejskich metropolii, właściwie każde z tych miast jest jakoś naznaczone historią. Jednak to, co się wydarzyło z Warszawą, jest wyjątkowe. To się pojawia w codziennych relacjach?

Jestem miłośnikiem historii, ale też nałogowo kupuję książki i pamiętam, że w latach 80., 90. zawsze, kiedy dostawałem do ręki jakąś zagraniczną książkę o historii, sprawdzałem, co autor pisze o Polsce. To wynikało trochę z zainteresowania, trochę z jakiegoś kompleksu. I co ciekawe, gdy rozmawiam z ludźmi, którzy też się pasjonują zbieraniem książek czy czytaniem o historii Europy czy Polski w innych językach, im także często towarzyszyła podobna pokusa – sprawdzenia, co dany autor pisze o Polsce.

Czytaj więcej

Jan Ołdakowski: Ciągle ważna opowieść o powstaniu

Kiedyś Polska była w historycznych opracowaniach europejskich czy amerykańskich przemilczana albo pozostawała na marginesie. Często w dyskursie politycznym na Zachodzie Powstanie Warszawskie było pomijane albo wręcz mylone z powstaniem w getcie warszawskim. To się zaczęło zmieniać dopiero 20 lat temu. Na szczęście obecnie jest już coraz więcej opracowań, które opisują historię naszego kontynentu, biorąc pod uwagę również to, co działo się w Europie Środkowej i Wschodniej. Na rynku pojawiły się bardzo dobre książki o okupacji i o Powstaniu Warszawskim anglosaskich autorów, takich jak Norman Davis, Marci Shore czy Timothy Snyder. Tego typu prace powoli zmieniają obraz Polski i naszych doświadczeń w oczach zachodnich odbiorców. Nasza aktywność polityczna na szczeblu rządowym i samorządowym też się do tego przyczyniła – setki spotkań, rozmów, wspólnych uroczystości zmieniają postrzeganie Polski i Warszawy przez naszych przyjaciół. Widać to także wśród europejskich merów.

Teraz jednak ich uwagę bardziej chyba przyciągają ukraińskie miasta niszczone przez Rosjan…

Podczas kryzysu uchodźczego mieliśmy wielu gości z zagranicy. I każdy, kto przyjeżdżał, oglądał filmy, które pokazują kompletnie zniszczoną, wypaloną Warszawę, zwiedzał Muzeum Powstania Warszawskiego i nie był w stanie uwierzyć, że coś takiego się wydarzyło.

Oczywiście II wojna światowa zniszczyła wiele europejskich miast, ale doświadczenie Warszawy jest całkowicie unikatowe. Ta trauma na pewno przełożyła się na charakter warszawiaków, charakter ludzi, którzy się nie poddają, którzy zawsze stawiają czoła przeciwnościom losu. Widać to było za okupacji, w czasie powstania widać to było również za komuny. Mamy w sobie gen niepokorności. I w coraz większej mierze jest to dostrzegane również na Zachodzie.

Ostatnio czytałem książkę Bena Wilsona o fenomenie kulturowym miasta. Są tam opisane doświadczenia miast na przestrzeni dziejów, od pierwszych skupisk ludzkich starożytnej Babilonii, do rozwoju miast w czasie rewolucji przemysłowej, transformacji Paryża przez barona Haussmanna... W książce opisane jest również doświadczenie Warszawy – europejskiej metropolii, która podniosła się z gruzów, doświadczenie miasta – jakkolwiek patetycznie to brzmi – niezwyciężonego.

Czytaj więcej

Dokumenty batalionu „Parasol” trafiły do Muzeum Powstania Warszawskiego

Pamiętajmy także, że dla powstańców ważne było również doświadczenie odbudowy miasta z ruin. Po wojnie ci młodzi ludzie znaleźli się w nowej sytuacji. Większość z nich, nie godząc się z rzeczywistością komunistyczną, angażowała się w odbudowę stolicy, jak choćby wybitny urbanista Stanisław Jankowski „Agaton”, który odgrywał kluczową rolę w Biurze Odbudowy Stolicy.

Dekady później wielu z powstańców angażowało się w KOR, w Solidarność, w pomoc internowanym w kościele św. Marcina, wreszcie w wybory 1989 roku. Cała ta trajektoria życiowa wykracza poza standardową opowieść o patriotyzmie i bohaterstwie. Bo to jest nie tylko patriotyzm godziny próby, bez którego nie bylibyśmy wolnym krajem, ale także patriotyzm budowania, tworzenia czegoś nowego w oparciu o te najbardziej istotne wartości, które powstańcy nam przekazują.

Warszawa się odbudowała, dalej się niezwykle szybko buduje. Czy wykorzystaliśmy okoliczności, które mieliśmy? Mogło być lepiej?

To trudne do oceny. Warszawa przedwojenna była pięknym miastem i na pewno brak nam dzisiaj klasycznej, miejskiej, XIX-wiecznej zabudowy – monumentalnych pierzei, jakie do dziś zachowały się ledwie w kilku miejscach, jak choćby na ulicy Lwowskiej czy 3 Maja.

Za komuny Warszawa posiadała swoją niezłomną duszę i charakter, miała swój szelmowski urok, ale była także miastem chaotycznym, szarym i brudnym.

Warszawa mojego dzieciństwa miała cudowne enklawy, Nowe Miasto, Saską Kępę, Żoliborz, Stary Mokotów... Ale w wielu miejscach dominowała wielka płyta, beton i szarzyzna.

Dzisiaj Warszawa jest tętniącą życiem, zieloną i przyjemną do życia metropolią bez kompleksów, która znosi wszelkie ograniczenia dla rozwoju jej mieszkańców. Powoli doganiamy Wiedeń i Berlin. Zwracają na to uwagę ludzie, którzy przyjeżdżają do Warszawy po dziesięciu, dwudziestu latach – żadne miasto w Europie tak szybko i dynamicznie się nie zmienia. Myślę, że gdyby ktoś nam 30 lat temu powiedział, że Warszawa będzie wyglądać tak, jak wygląda, trudno by nam było w to uwierzyć.

Czy wszystko się udało? Oczywiście, że nie. Warszawa jest projektem w budowie, pozostaje ciągle w biegu. To ma swoje plusy, nadaje jej dynamikę. I ma także minusy, bo wciąż próbujemy okiełznać pozostałości chaosu czy niespójności, które tu panowały przez dekady.

Ciągle także likwidujemy nierówności. Jeszcze 10–15 lat temu istniał olbrzymi rozdźwięk pomiędzy Pragą Północ a resztą Warszawy. Dzisiaj oczywiście dalej widać różnice, ale Praga Północ wygląda zupełnie inaczej, niebywale nam wypiękniała. Inwestycje w prawobrzeżną Warszawę pokazały, że stolica może się rozwijać w sposób zrównoważony, przy zachowaniu swojej wspaniałej specyfiki.

Notabene cały pomysł na most pieszo-rowerowy polegał właśnie na tym, by obie strony rzeki na powrót z sobą zszyć – połączyć potoki ludzkie odwiedzające bulwary czy Starówkę z Pragą, gdzie także bije serce tradycyjnej stolicy.

Złośliwi mówią, że część warszawiaków dopiero przechodząc przez kładkę, zobaczyła, że po praskiej stronie też jest cywilizacja...

Dokładnie o to chodziło! Zwłaszcza jak skończymy remont ul. Okrzei, tamta okolica będzie nie do poznania. Warszawa jest miastem, które się albo bardzo lubi, albo którego się nie lubi, ale ma swój urok i specyfikę. I w pewnym sensie jest to na pewno także efekt doświadczeń historycznych. Jedno jest pewne – odbudowa miasta wiązała się z nadludzkim wysiłkiem, który wymagał miłości do miasta i do kraju, ale również niebywałego hartu ducha.

Życzymy powstańcom najdłuższego życia, ale jak będzie wyglądać Warszawa, gdy ich już nie będzie?

Trudno mi sobie to wyobrazić. Zrobiliśmy absolutnie wszystko, żeby powstańcy, którzy są na siłach, mogli przyjechać na 80. rocznicę. Kupujemy im bilety w biznes class, aby łatwiej było im znieść trudy wielogodzinnych podróży, odbieramy ich na lotnisku. Przy okazji wielkie podziękowania dla zarządu lotniska im. Chopina i dla Straży Granicznej, bo traktują wszystkich powstańców jak gości specjalnych. Chcemy choćby w ten sposób pokazać, jak bardzo ich szanujemy.

Na szczęście wielu naszych gości nadal imponuje swoją kondycją intelektualną i fizyczną. Niektórych powstańców nie jestem w stanie dogonić, kiedy spacerują po ulicach Warszawy. Jestem przekonany, że jeszcze długo z nami będą, ale na pewno nieuchronnie nastąpi ten moment, kiedy odejdą.

A wtedy?

Będziemy nadal pielęgnować pamięć o powstaniu i powstańcach. Muzeum Powstania Warszawskiego prowadzi świetny projekt „Korzenie pamięci”, w którym rodziny powstańców opowiadają o swoich bohaterach. W pewnym sensie wszyscy jesteśmy kustoszami pamięci o powstaniu. I to nie tylko ci, którzy tak jak ja mają doświadczenia rodzinne, ale ci wszyscy, dla których powstanie jest ważne.

Dlatego nie chcę się godzić, by pamięć o nim była zawłaszczana przez jakąkolwiek stronę sporu politycznego. PiS i prezydent Andrzej Duda oddali już Święto Niepodległości w ręce tzw. narodowców, czyli głośnej grupki faszyzujących ekstremistów, którzy próbują w listopadzie zdominować ulice stolicy. Nie ma zgody, żeby ci ludzie przejmowali i bezcześcili symbole Powstania Warszawskiego.

Doświadczenie powstania to doświadczenie nas wszystkich, a nie tylko jednej grupy. Nikomu nie odmawiam prawa pielęgnowania tej pamięci, ale wydaje się, że każdy, kto 1 sierpnia o godzinie 17 zatrzymuje się na minutę, żeby o Powstaniu pomyśleć, niezależnie od tego, czy jest warszawiakiem od pokoleń, czy do Warszawy przyjechał kilka lat temu, w pewnym sensie nosi w sobie to historyczne doświadczenie. I powinien dbać o to, aby to doświadczenie było jak najbardziej powszechne.

Czytaj więcej

Powstanie, miejsce pamięci. Jak wyjść naprzeciw chęci celebracji i uniknąć napięć?

Szczególnie gdy na Wschodzie wybuchła wojna, a sondaże pokazują, że duża część młodego pokolenia nie rozumie, jak można poświęcić życie dla ojczyzny. Powstańcy swoim życiem i każdym słowem dają nam świadectwo, że ich poświęcenie nie było abstrakcyjne, bo poświęcenie zdrowia i życia dla rodziny, przyjaciół czy kochanego miasta to nie była i nie jest abstrakcja. I dlatego głos naszych bohaterów jest tak ważny, dlatego ich doświadczenia są tak istotne – ponieważ mają tak uniwersalny charakter.

Dlatego, nawet jeżeli w przyszłości zabraknie świadków powstania, my wszyscy będziemy o nim świadczyć jako pokolenie wychowanków ludzi, którzy w bardzo trudnych czasach stali się ucieleśnieniem najważniejszych dla nas wartości. Bez patosu i nieznośnego zadęcia pokazywali nam wszystkim, czym jest patriotyzm walki, a czym patriotyzm dnia codziennego.

Czy kontakt z powstańcami wpływa na pracę prezydenta Warszawy? Czy to są jakieś jubileusze parę razy do roku i nic poza tym? Czy jest to też jakś inspiracja oraz współpraca z ludźmi, którzy w historii tego miasta sprawdzili się w dziejowym momencie?

Niezręcznie mi o tym mówić, ale ponieważ powstańcy sami to podkreślają, to jednak się ośmielę: za mojej prezydentury zmieniliśmy filozofię myślenia o pamięci powstania. Nie tylko, jak do tej pory, organizujemy obchody, opiekujemy się miejscami pamięci, wspieramy Muzeum Powstania, ale przede wszystkim w centrum naszych działań postawiliśmy samych powstańców. Udało się nam utworzyć dla nich dom na Nowolipiu, w którym nasi podopieczni nie tylko mają zapewnione posiłki, opiekę lekarską czy rehabilitację, ale gdzie przede wszystkim mogą się spotykać oraz przekazywać swoje doświadczenia młodym pokoleniom.

Pozostało 95% artykułu
Powstanie Warszawskie
Rzeź Woli. Co dziś wiemy o tej zbrodni?
Powstanie Warszawskie
Kenkarta, proporczyk oraz historyczne opaski w Muzeum Powstania Warszawskiego
Powstanie Warszawskie
Powstanie, pamiętamy! Hołd w 80. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego
Powstanie Warszawskie
Maria Paszyńska: W powstaniu rozkwitły niemal wszystkie możliwe rodzaje bohaterstwa
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Powstanie Warszawskie
„Powstanie Warszawskie w 100 przedmiotach”. Symboliczne miejsca i przedmioty powstańcze