Powstanie, miejsce pamięci. Jak wyjść naprzeciw chęci celebracji i uniknąć napięć?

Przychodzi taki moment, w którym ulica zakłada koszulki z symbolem Polski Walczącej, chce patriotycznych demonstracji, bywa też radykalna. Nie wszyscy potrafią to zrozumieć.

Publikacja: 31.07.2024 23:59

Powstanie, miejsce pamięci. Jak wyjść naprzeciw chęci celebracji i uniknąć napięć?

Foto: rys. Janusz Kapusta

Zaczął od imponderabiliów. Choć problemów zupełnie przyziemnych było bez liku. Jak w sierpniu 1920 roku, kiedy żołnierzom brakowało nawet butów. „Dla nas, żołnierzy wolnej Polski, powstańcy 1863 roku są i pozostaną ostatnimi żołnierzami Polski walczącej o swą swobodę, pozostaną wzorem wielu cnót żołnierskich, które naśladować będziemy. Dla uczczenia ich i upamiętnienia 1863 roku w szeregach armii polskiej, wydałem rozkaz zaliczenia do szeregów wojska wszystkich weteranów 1863 roku, z prawem noszenia munduru wojsk polskich w dni uroczyste. Witam ich tym rozkazem jako naszych Ojców i Kolegów” – 21 stycznia 1919 roku tymi słowy zwrócił się do zebranych w Belwederze Naczelnik Państwa Józef Piłsudski.

Od nowa organizując Polskę, której wschodnia granica lada moment będzie znowu poważnie zagrożona, Piłsudski nadał właściwą rangę symbolom.

Czytaj więcej

80 lat temu wybuchło Powstanie Warszawskie. Jak wygląda tegoroczny program obchodów?

Sejm odnowił Order Wojskowy Virtuti Militari (1919 rok) i Order Orła Białego (1921 rok) oraz ustanowił Order Odrodzenia Polski (1921 rok). Na zdjęciu z 22 stycznia 1933 roku, w 70. rocznicę wybuchu powstania styczniowego, marszałek siedzi wśród weteranów. Żyło ich wtedy niewielu ponad dwustu, najmłodszy – informował w odczycie radiowym Władysław Dunin-Wąsowicz, prezes Towarzystwa Przyjaciół Weteranów – miał 84 lata, a najstarszy 100.

- To ostatnia okrągła rocznica, w której tak licznie wezmą udział powstańcy. To ostatnia rocznica, w której z nimi będziemy mogli opowiedzieć młodym pokoleniom o wartościach, o tym, co stało za ich decyzją wzięcia udziału w Powstaniu Warszawskim – mówił w Polskim Radiu Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego w przededniu 80. rocznicy jego wybuchu.

Przestrzeń, rzecz, symbol

Czwarta przyroda to termin, którym opisuje się roślinność kolonizującą miejsca – nawet te najbardziej zniszczone, które wcześniej opuścił człowiek, np. ruiny. „Spontaniczna przyroda na całkowicie sztucznym podłożu (zwałowisko gruzu) jest dziś największą wartością Kopca Powstania Warszawskiego. Wiek rosnących tu drzew sięga 50–60 lat. Symbolicznie pokazują one też upływ czasu. Widoczne elementy ruin są dziś nie tylko przejmującym cmentarzyskiem przedwojennych kamienic, ale też schronieniem zwierząt i miejscem występowania niezwykłych mikroświatów: mchów, wątrobowców, porostów (…). Wartość przyrodnicza tej czwartej przyrody rośnie w miarę upływu czasu” – informuje jedna z tablic na ścieżce przyrodniczej prowadzącej dookoła zrewitalizowanego Kopca (Nagroda Architektoniczna Prezydenta m.st. Warszawy za 2023 rok w dwóch kategoriach: Grand Prix i Architektura użyteczności publicznej oraz nagroda specjalna za rozwiązania proekologiczne).

Gruz zwożono tu – Kopiec wraz z otaczającym go Parkiem Akcji „Burza” położony jest na Czerniakowie – od 1945 roku, właściwą sobie nazwę otrzymał 59 lat później. Jakby wszystko miało się tu rymować ze Stanisławem Barańczakiem: „Jeżeli porcelana, to wyłącznie taka,/ której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu”. Lub z Krzysztofem Kamilem Baczyńskim: „Drzewa – to chmur zgęszczenia,/ pod nimi dzwoni ziemia,/ nad nimi rwą wezbrane/ planety z brązu lane./ Lasy – smutku zielone/ serca w szmer przemienione, / pod nimi piły lament/ białymi jęczy kłami” („Drzewa”).

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Powstanie Warszawskie jak mit o potopie

Pierre Nora, francuski historyk, jest autorem terminu „miejsce pamięci”: to „przestrzeń, rzecz, symbol lub celebra, jak pola dawnych bitew, muzea, pomniki, cmentarze, archiwa, uroczystości upamiętniające zwycięstwa, klęski lub zbrodni” – wylicza w „Tygodniku Powszechnym” (3 sierpnia 2008 roku) dr Magdalena Nowicka-Franczak. Jest Powstanie Warszawskie w istocie miejscem pamięci. Na jego mapie są literalne place, pomniki, muzea, ulice i parki, a także rytuały, gesty, spory, wiersze, eseje, filmy oraz inne teksty kultury. Wreszcie, ma ta pamięć – jak Kopiec – warstwy kolonizowane na przestrzeni kilkudziesięciu lat w sposób bardziej lub mniej spontaniczny.

„Historia pamięci o powstaniu warszawskim to dzieje zmiennych wzajemnych relacji pamięci oficjalnej i oddolnej” – pisze dr hab. Marcin Napiórkowski („Powstanie umarłych. Historia pamięci 1944–2014”). 80. rocznica wybuchu powstania to 80 lat jego pamięci, a ta zmieniała się wraz z Polską i dostępnymi w danej epoce środkami wyrazu.

Imponderabilia

Czy kultura, np. film, kształtuje pamięć? A może stanowi jej zapis? Jako pierwszy utwór o Powstaniu Warszawskim zapowiedziany został „Kanał” Andrzeja Wajdy, zrealizowany na podstawie autobiograficznego opowiadania powstańca Jerzego Stefana Stawińskiego.

Premiera wyczekiwanego przez publiczność filmu odbyła się 20 kwietnia 1957 roku. Jego odbiór Tadeusz Lubelski („Historia kina polskiego. Twórcy, filmy, konteksty”) opisał słowem „niechęć” – potrzeby widzów były zupełnie inne, Wajda minął się z ich oczekiwaniami: liczyli na utrwalenie za pomocą celulozowej taśmy filmowej historii sprzed 13 lat, dostali kino egzystencjalne, z którym nie mogli się utożsamić. Wajdzie – przypomina Lubelski – zarzucano, że nie był wierny faktom (podnosił to Władysław Bartoszewski) i nie opowiedział się po stronie powstańców.

Przy czym ani jedno, ani drugie nie było celem reżysera. Nagrodzony Srebrną Palmą w Cannes obraz oglądali z podziwem filmowcy od Japonii po Stany Zjednoczone, widząc w nim antyczną tragedię, jaką w istocie jest (a to, czy było nią samo powstanie, pozostaje przedmiotem sporu po dziś dzień). Nagroda robiła oczywiście wrażenie w kraju, sam film – przecież wybitny – dał początek polskiej szkole filmowej. Rok później Wajda zrobi „Popiół i diament”, który utrwali w kulturze i zbiorowej pamięci (niebezdyskusyjny) obraz AK-owca, w dużej mierze dzięki kreacji Zbigniewa Cybulskiego.

Czytaj więcej

"Kanał" Andrzeja Wajdy: Ostatnie godziny życia bohaterów

W gruncie rzeczy jest „Kanał” komentarzem Wajdy do polskich dziejów: „Nie damy się żywcem. Po polsku” i „Kiedy my nabierzemy rozumu” – rzuca gorzko jeden z głównych bohaterów, porucznik Zadra (w tej roli Wieńczysław Gliński, podczas wojny w AK, więzień Majdanka i Sachsenhausen, zapisane w scenariuszu słowa mogły mu więc przyjść z trudem, chyba że wręcz przeciwnie). Zresztą, kiedy 11 lipca 1968 roku w amerykańskim domu polskiej tłumaczki Bogdany Carpenter o powstanie kłócą się pijani w sztok Zbigniew Herbert i Czesław Miłosz, kłócą się – jakby do tej pory to było mało – o coś więcej: „Symbolicznie spotykały się dwie Polski, jedna znacznie bardziej liberalno-sceptyczna, krytyczna wobec własnej tradycji, a zwłaszcza jej głównego, katolickiego i centroprawicowego nurtu. Druga, niekoniecznie nacjonalistyczna, ale silnie przywiązana do imponderabiliów, nieraz też krytykę przyjmująca urazowo, przekonana, zwłaszcza że nie należy »kalać własnego gniazda«, rozliczać się na oczach cudzoziemców. Przy czym same słowa »lewica« i »prawica« znaczyły dla tych poetów coś odmiennego (…)” – odsłoni w biografii Herberta bieg tej podziemnej rzeki Andrzej Franaszek.

A że jest z Miłosza Adam Michnik, wędrując po miejscu pamięci, wśród bujnej roślinności i niezliczonych ton gruzu, dotrzemy w końcu do 1994 roku. W 50. rocznicę wybuchu powstania „Gazeta Wyborcza” opublikowała tekst Michała Cichego „Żydzi: czarne karty powstania” – autor oskarżył żołnierzy AK i NSZ o mordy na Żydach, które mieli popełnić w tym okresie. Raptem pięć lat wcześniej władze stracili kontrolujący oficjalny dyskurs komuniści, obchody mogły być wolne, a wraz z nimi wreszcie publicznie docenieni, cementujący wspólnotę i uznani za istotny dla współczesnych punkt odniesienia – jak w 1918 roku – powstańcy. Tymczasem (oczywiście, że świadomy) wybór redaktora – temat, data – dostarczył nam informacji o tym, w jaki sposób chce rzeźbić zbiorową pamięć Polaków.

Michnik nie pierwszy i nie ostatni raz się srogo pomylił. Przychodzi taki moment, w którym ulica zakłada koszulki z symbolem Polski Walczącej, chce patriotycznych demonstracji, bywa też radykalna, jest w tym i przemoc. Minie kilka dobrych lat i powstańców zastąpią żołnierze wyklęci, ale teraz dzieje się coś nowego, ważnego.

Pamięć odroczona

W 2006 roku Michał Cichy w tekście, który stanowi publicystykę najwyższej próby, przeprosił powstańców. „Powstańcy należą do pokolenia, które złożyło się w ofierze dla przegranej sprawy i które zamiast nagród zaznało wieloletnich upokorzeń. Wolność roku 89 przyszła dla nich późno – mogła ich ucieszyć bardziej ze względu na pomyślność wnuków niż własną” – odnajduje Cichy imponderabilia. Nazywa to, co przez długie lata towarzyszyło powstańcom: wstyd. Z tym, że on nie skończył się wraz z komuną.

Polska w 1989 roku miała problemy inne, a jednak takie same jak w 1918 roku. Ale na ustanowienie 1 sierpnia Narodowym Dniem Pamięci Powstania Warszawskiego jego uczestnicy czekali 20 lat. Była więc pamięć – animowana przez państwo, inaczej niż oddolna – odroczona. Przyszła właściwie w 2004 roku, kiedy Lech Kaczyński, prezydent Warszawy, spełnił swoją obietnicę i tuż przed 60. rocznicą wybuchu powstania otworzył nowoczesne muzeum, powierzając mu ważką rolę społeczną.

„Za chwilę staniemy się świadkami historycznego wydarzenia. Wydarzenia, na które przyszło czekać polskiemu społeczeństwu bardzo długo. O wiele za długo (…) Przez kilkadziesiąt lat, mimo nieustannych kampanii, wmawiania społeczeństwu bezsensu czy zgoła zbrodniczości powstania, 1 sierpnia był jedynym autentycznym świętem narodowym obchodzonym w Polsce. Tłumy na Cmentarzu Wojskowym, pomniki, msze, a w późniejszych latach także pochody, były wyrazem tego zrozumienia” – mówił tego dnia.

W 31. odcinku serialu „W labiryncie” (1988–1991), którego akcja toczy się 2 sierpnia 1989 roku, cmentarz zapełnia się ludźmi, wśród nich są dawni powstańcy, w tym Franciszek Hanisz (Janusz Bylczyński) i Leon Guttman (Wiesław Drzewicz). Odwiedza ich dawny kolega, który po 1945 roku wyjechał z kraju: jest pod wrażeniem tego, że ludzie pamiętają.

Lech Kaczyński, który w 2005 roku został prezydentem kraju, bezbłędnie rozpoznał więc to, czego nie chciał zobaczyć Adam Michnik. Ale nie sprowadza się to wszystko wyłącznie do politycznej diagnozy: znów, jak w domu Carpenterów kilkadziesiąt lat wcześniej, spotkały się ze sobą dwie Polski. Prezydent widział zresztą sens powstania – a są to jego słowa – jako obrony imponderabiliów.

Wreszcie, z inicjatywy Lecha Kaczyńskiego w 2009 roku Sejm przyjął ustawę o Narodowym Dniu Pamięci Powstania Warszawskiego. Po raz pierwszy obchodzono go 1 sierpnia 2010 roku – już po śmierci prezydenta, który kilka miesięcy wcześniej zginął w katastrofie smoleńskiej; zanim spoczął na Wawelu, kondukt z jego trumną minął w drodze do Krakowa Muzeum Powstania Warszawskiego.

To nas robi Polakami

Czwarta przyroda kolonizuje ruiny samoistnie. Jest to więc i pamięć, która żyje własnym życiem, poza kontrolą, w kontekstach, które wydać się mogą zupełnie szalone. Od dobrych kilku lat 1 sierpnia Razem przypomina „Testament Polski Walczącej”, nie podając informacji o źródle: część użytkowników mediów społecznościowych oskarża partię o propagowanie komunizmu (postulaty są postępowe, socjalne). 1 czerwca 2011 roku w geście sprzeciwu wobec udziału dzieci w konfliktach zbrojnych środowisko związane z magazynem „Kontakt” organizuje happening: Małemu Powstańcowi z pomnika aktywiści podarowali baloniki, zjeżdżalnię i dmuchany basen. Jeśli po 7 października 2023 roku (atak Hamasu na Izrael) zbłądziło się w mediach społecznościowych, można było przeczytać kontrowersyjne wpisy młodych ludzi porównujących do powstania zbrojną walkę Palestyńczyków.

Oprócz sporu o sens powstania, który toczy się od dnia jego wybuchu, w III Rzeczypospolitej pamięć powstania pozostaje polem rozlicznych napięć zarówno tych twórczych, jak i zupełnie destrukcyjnych. Ostry konflikt polityczny i nadmiarowa polaryzacja wracają echem gwizdów: doświadczał ich na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach powstaniec Władysław Bartoszewski, kiedy po 2010 roku pojawiał się w tym miejscu, towarzysząc prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu; „Zmieńcie sobie społeczeństwo” – odpowiadał politykom Platformy pięć lat później Piotr Gliński, kiedy wybuczana w tym miejscu została premier Ewa Kopacz.

W pierwszym odcinku serialu „Dom” (1980–2000) wśród robotników odgruzowujących fabrykę pojawia się jej dawny właściciel – inżynier Jędrys. „Gdzie pan był w powstaniu?” – pyta go Stanisław Jasiński, gorliwy komunista, jeszcze przedwojenny, jak z książek prof. Andrzeja Friszke (w tej roli pełnokrwisty Wirgiliusz Gryń). Obie serialowe postacie brały w nim udział. To więc hasło wywoławcze. Ale ich miła i wypełniona wspomnieniami pogawędka szybko się kończy: „Nacjonalizacja. Mówi to panu coś?” – pyta dawny pracownik byłego już szefa, który koniec końców zostaje przepędzony z zakładu. Powstanie to koniec II Rzeczypospolitej i właściwych jej stosunków społecznych. To doświadczenie, które mogło być wspólne dla przedstawicieli różnych klas: pierwsze i ostatnie takie.

„Wszystkie wielkie wydarzenia, które miały miejsce w naszej historii ojczystej, z czasem uzyskały dla nas wartość symboliczną – i jest w dodatku jeszcze tak, że to właśnie rozpoznanie oraz przyjęcie tej wartości symbolicznej, uznanie, że to jest jakaś wartość, łączy nas w pewną całość, czyli robi z nas Polaków” – przypomniał w eseju „Kurtyna na Krakowskim Przedmieściu – powstanie jako przedmiot estetyczny” Jarosław Marek Rymkiewicz („Kinderszenen”).

1 sierpnia o godzinie 17.00 38,9 proc. Polaków zatrzymuje się na ulicy. 41,7 proc. śledzi informacje o rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego w mediach, a 24,1 proc. ogląda w telewizji transmisję ze śpiewania piosenek powstańczych na pl. Piłsudskiego w Warszawie. 29,9 proc. wywiesza flagę. Wynika to z badań, które Muzeum Powstania Warszawskiego zleciło pracowni IBRiS w 2022 roku. Zdaniem 57,3 proc. badanych proszonych o wskazanie wartości, jakimi kierowali się powstańcy, był to patriotyzm. Niepodległość – 48,1 proc., a wolność – 40,9 proc. Mniej więcej pół na pół rozłożyły się odpowiedzi na pytanie o przymioty opisujące patriotyzm: 70,5 proc. wybrało model nazywany obywatelskim (przestrzeganie prawa, dbałość o przestrzeń wspólną, udział w wyborach), a 66,2 proc. ten definiowany jako „na straży” (gotowość przelania krwi za ojczyznę, kultywowanie tradycji).

„W kontekście katastrofy klimatycznej i suszy bardzo potrzebujemy miejsc, gdzie będzie można obserwować, jak takie nowe ekosystemy radzą sobie z coraz bardziej ekstremalnymi warunkami miejskimi (…) Kopiec może być cennym punktem odniesienia dla innych terenów zieleni i sposobów ich utrzymania” – informuje tablica, którą mijamy, wchodząc na Kopiec Powstania Warszawskiego.

Zaczął od imponderabiliów. Choć problemów zupełnie przyziemnych było bez liku. Jak w sierpniu 1920 roku, kiedy żołnierzom brakowało nawet butów. „Dla nas, żołnierzy wolnej Polski, powstańcy 1863 roku są i pozostaną ostatnimi żołnierzami Polski walczącej o swą swobodę, pozostaną wzorem wielu cnót żołnierskich, które naśladować będziemy. Dla uczczenia ich i upamiętnienia 1863 roku w szeregach armii polskiej, wydałem rozkaz zaliczenia do szeregów wojska wszystkich weteranów 1863 roku, z prawem noszenia munduru wojsk polskich w dni uroczyste. Witam ich tym rozkazem jako naszych Ojców i Kolegów” – 21 stycznia 1919 roku tymi słowy zwrócił się do zebranych w Belwederze Naczelnik Państwa Józef Piłsudski.

Pozostało 95% artykułu
Powstanie Warszawskie
Rzeź Woli. Co dziś wiemy o tej zbrodni?
Powstanie Warszawskie
Kenkarta, proporczyk oraz historyczne opaski w Muzeum Powstania Warszawskiego
Powstanie Warszawskie
Powstanie, pamiętamy! Hołd w 80. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego
Powstanie Warszawskie
Maria Paszyńska: W powstaniu rozkwitły niemal wszystkie możliwe rodzaje bohaterstwa
Materiał Promocyjny
Europejczycy chcą ochrony klimatu, ale mają obawy o koszty
Powstanie Warszawskie
„Powstanie Warszawskie w 100 przedmiotach”. Symboliczne miejsca i przedmioty powstańcze